Różne relacje mówią o tym, że w styczniu 1945 roku w rejonie wsi Racławice zginęło od 6 do 9 więźniów w pasiakach. Szli w tzw. marszu śmierci, czyli pieszej ewakuacji przed nadchodzącym frontem tysięcy więźniów KL Auschwitz-Birkenau na zachód. Nie znamy ich nazwisk, nie ma informacji o powojennych ekshumacjach w tym rejonie. Tylko część odnalezionych ciał przeniesiono po wojnie na cmentarz żydowski i cmentarz komunalny w Prudniku.
- Ci, dla których zabrakło miejsca w transportach kolejowych, byli gnani dalej pieszo przez południową Opolszczyznę - mówi dr Bartosz Kuświk, naczelnik delegatury IPN w Opolu. - Tych, którzy w trakcie marszu tracili siły, zabijano.
Od dwóch lat, z inicjatywy senatora Jerzego Czerwińskiego, Instytut Pamięci Narodowej i władze wojewódzkie fundują tablice pamiątkowe w kolejnych miejscach, związanych ze zbrodniami „marszu śmierci”. Pierwszą tablicę odsłonięto w Kałkowie koło Otmuchowa, a przed rokiem w Baborowie. Są też pomniki i mogiły z lat powojennych.
- Nie jesteśmy w stanie określić, ile takich anonimowych czy zapomnianych grobów jeszcze pozostało - mówi dr Bartosz Kuświk. - Apeluję do osób, które wiedzą o takich miejscach, niezbadanych w ramach powojennych śledztw, o przekazywanie nam tych informacji.
Politycy przemawiający dziś na uroczystościach w Racławicach, odnieśli się także do aktualnych sporów.
- Próba zrzucania odpowiedzialności za zbrodnie na naród polski, na polskie państwo, jest szczególnie bezczelna - mówił senator Jerzy Czerwiński. - Ci, którzy prowadzili te konwoje, mówili, wydawali rozkazy i krzyczeli po niemiecku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?