Walczą całe rodziny

Redakcja
Z pułkownikiem dr. Stanisławem ILNICKIM, psychiatrą wojskowym, kierownikiem Oddziału Psychiatrii Wojskowego Instytutu Medycznego, rozmawia Krzysztof ZYZIK

- Większość polskich żołnierzy, którzy wyjadą do Iraku, nie przewidziała, że będzie tam tak niebezpiecznie, iż ludność cywilna będzie do nich strzelać. Czy nasi żołnierze są przygotowani psychicznie na tak dramatyczne wydarzenia?
- To się okaże w trakcie misji. W wojsku pracuje ponad 100 psychologów, zatrudnionych na stanowiskach konsultantów w pionie psychoprofilaktyki, przeszli oni odpowiednie szkolenia w ośrodku interwencji kryzysowych. Oni już pracowali z naszymi żołnierzami na miejscu, mają im towarzyszyć również w Iraku. Na pewno obciążenie psychiczne naszych żołnierzy jest bardzo duże, bo obok przypadków śmierci żołnierzy brytyjskich i amerykańskich, mamy też list Husajna, który grozi atakami.
- Czy w polskich misjach pokojowych zdarzały się przypadki załamań psychicznych, czy żołnierze byli z podobnych powodów cofani do kraju?
- Oczywiście, takich wypadków było wiele. Polacy biorą udział w misjach pokojowych już od początku lat 50., kiedy to byliśmy w Korei. Do tej pory ponad 60 tysięcy żołnierzy brało udział w misjach. Szczególnie złą sławą okryła się misja w Kambodży, w latach 80. Obfitowała ona w tragiczne wydarzenia, pamiętam kilka samobójstw polskich żołnierzy. Wtedy nie przywiązywano jeszcze wagi do przygotowania psychologicznego.
- Co stanowi największy stres dla żołnierza, czy chodzi tylko o te najbardziej drastyczne sprawy, np. widok zabitych kolegów, a może sama świadomość ciągłego zagrożenia?
- Obok tego, o czym pan wspominał, jest cała lista innych zdarzeń. Bardzo wielki stres powoduje wśród żołnierzy poczucie bezradności, to było szczególnie dotkliwe na Bałkanach, gdzie siły pokojowe powołane do funkcji rozjemczych, dysponujące tylko bronią defensywną, nie były w stanie zapobiec rzeziom ludności cywilnej. Oprócz zagrożeń ranami, a nawet śmiercią, ważna jeszcze kwestia rozłąki, braku kontaktów z rodziną.
- Czy dramatyczne przeżycia odkładają się w psychice żołnierzy po powrocie do domu?
- Tak, ten "Irak" nie zakończy się dla naszych żołnierzy wraz z powrotem do kraju. Szacuje się, że te skutki stresu posttraumatycznego dotykają 20 procent weteranów misji. Najczęściej są to uporczywie wracające wspomnienia traumatyczne, towarzyszą temu zaburzenie emocjonalne, pojawia się alkohol, czasem już w trakcie misji. W tej grupie jest też wyższy odsetek np. wypadków samochodowych, zachorowalności ogólnej, skończywszy nawet na samobójstwach. Weterani misji mają silną potrzebę utrzymywania więzi ze sobą, powołali nawet do życia stowarzyszenie, mają swoją stronę internetową.
- Czy problemy psychologiczne dotyczą także rodzin żołnierzy, czy one są też "na wojnie"?
- Oczywiście, one też "walczą", żony często sobie nie radzą ze stresem. Dlatego ważna jest kwestia zapewnienia łączności satelitarnej z rodzinami, ale i to nie wystarcza. Muszą być tutaj na miejscu zorganizowane wsparcie psychologiczne, jakaś sieć konsultantów.
- Śledząc w telewizji to, co dzieje się dziś w Iraku, jest pan spokojny o przygotowanie psychologiczne polskich żołnierzy?
- Wiem, że się ich szkoli, że są badani, że mają wykłady na temat samopomocy psychologicznej, na temat odrębności kulturowych. Nastawienie polskiej armii do tej problematyki jest coraz lepsze, nieporównywalne z tym, co było kiedyś. Irak już jest pod lupą naukowców, na temat tej misji ma powstać kilka doktoratów, są już odpowiednie projekty Komitetu Badań Naukowych. Ale czy to wszystko zdoła uchronić naszych żołnierzy - to się dopiero okaże.
- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska