Wariackie papiery

juliusz stecki <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a>
Janas mógłby odeprzeć zarzuty krytyków swoich decyzji, gdyby sam był konsekwentny.

Wcale niemało ludzi w Polsce uważa, że trener piłkarskiej reprezentacji naszego kraju nie wierzy w sukces swojej drużyny w finałach mistrzostw świata. Dla wielu ludzi w Polsce wygląda to tak, że Paweł Janas, czując, iż po mistrzostwach będzie potop, w którym i on utonie, chce, aby cokolwiek jeszcze przed tą topielą uchronić, zachować, a także zdobyć. Takie myśli nachodzić mogą po ogłoszeniu składu reprezentacyjnej kadry selekcjonera na niemieckie mistrzostwa, w której nie brakuje piłkarzy, dla których powołania do ekipy są niezasłużonymi, a przynajmniej przedwczesnymi prezentami.
Jan Tomaszewski - znakomity ongiś bramkarz trzeciej drużyny świata z 1974 roku, a dziś publicysta i nieustraszony krytyk złych praktyk w polskim sporcie - swoją frustrację po personalnych ruchach Pawła Janasa streścił mocnym i publicznie ogłoszonym stwierdzeniem, iż stworzył on tę swoją mundialową kadrę na wariackich papierach. I o dziwo, Tomaszewski - inaczej niż inni fachowcy i kibice reprezentacji - akceptuje nieobecność w teamie bramkarza Jerzego Dudka, zdecydowanie optując za Arturem Borucem jako tym, który powinien strzec polskiej bramki w Niemczech. I zgadza się na uczestnictwo w drużynie zaledwie połowy pozostałych graczy, uważając całą dużą resztę innych za turystów, bezużytecznych dla boiskowych działań członków wycieczki.
Jan Tomaszewski ironicznie sugeruje, że na mundial pojedzie ekipa, w której będzie wielu graczy z mocnymi przodami - lub jak kto woli - plecami, a więc po znajomości. Jednym z nich jest z pewnością rodzony syn selekcjonera, który w mistrzostwach świata ma być obserwatorem, widać według trenera lepszym od doświadczonych szkoleniowców, którzy mogliby w Niemczech swoimi radami i spostrzeżeniami tylko przeszkadzać Janasowi, a czego czynić nie powinien posłuszny potomek.
Paweł Janas, gdyby zechciał, mógłyby na te i wiele innych zarzutów odpowiedzieć choćby, że przy wręczaniu nominacji kierował się myślą dania szansy nie zawodnikom już spełnionym, ale zuchwałym zdobywcom, głodnym sukcesów, za którymi pójdą też i ich osobiste korzyści materialne. A czy takim jest na przykład Jerzy Dudek, który choć prawie przez ostatni rok był bezrobotny, bo niemal wcale nie grał w swoim klubie, mimo to jest wciąż najlepiej zarabiającym polskim sportowcem. Sportowcem, który jeszcze przed rozdaniem paszportów na mistrzostwa świata zarobił na mundialowych reklamach nawet i cztery razy więcej od tych, którzy z Janasem pojadą na mecze w Niemczech? Czy takim piłkarzem jest choćby Tomasz Kłos, który już cztery lata temu nie widział potrzeby wysilania się w graniu podczas mistrzostw w Korei i Japonii? On też zresztą, znów jak cztery lata temu przed mistrzostwami, i teraz był bardzo reklamowo aktywny i swoje już zarobił.
Janas mógłby odeprzeć zarzuty krytyków swoich kadrowych posunięć, gdyby sam był konsekwentny. Ale przecież selekcjoner bierze do Niemiec także tych, którzy jak Dudek nie grają w swoich zagranicznych klubach, również tych, którzy nie posłuchali jego nakazu, aby dochodowa reklamowa aktywność nie szkodziła im w szlifowaniu formy. Ba, sam Janas "grał" w telewizyjnych spotach. Za darmo?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska