Wojna o Dębową

Daniel Polak
- To nie żadna kopalnia piasku. W tym miejscu chcę budować staw rybny - mówi Bogdan Szpryngiel. Mieszkańcy mu jednak nie wierzą.
- To nie żadna kopalnia piasku. W tym miejscu chcę budować staw rybny - mówi Bogdan Szpryngiel. Mieszkańcy mu jednak nie wierzą. Daniel Polak
Mieszkańcy Reńskiej Wsi przekonują, że na terenie wsi nielegalnie wydobywane są kruszywa.

Na terenie Dębowej (gmina Reńska Wieś) powstały niedawno cztery nowe stawy. Trzy z nich znajdują się na terenie rozbieranej tuczarni, a jeden po drugiej stronie głównej ulicy prowadzącej przez wieś. Prace prowadzi tam znany opolski biznesmen Bogdan Szpryngiel.

- Pan Szpryngiel na działce, gdzie kiedyś była tuczarnia, zaplanował rozbiórkę trzech budynków gospodarczych. Tyle, że zamiast prac rozbiórkowych rozpoczęło się tam regularna eksploatacja żwiru. Obok ruin powstały imponujących rozmiarów trzy wyrobiska z wodą. Ich głębokość miejscami dochodzi nawet do 5,5 metra - mówi Tomasz Anders, jeden z mieszkańców.

Ludzie alarmują, że przedsiębiorca nie miał pozwolenia na budowę stawów i wydobycie kruszywa. Sam zainteresowany zaprzecza, że wywozi piasek i żwir, by go potem sprzedawać. - W miejscach, gdzie teraz jest woda musiałem kopać głębiej, ponieważ znajdowały się tam podziemne budowle, których nie było na mapach - zaznacza przedsiębiorca.

Trzech nowych stawów na terenie byłego zakładu rolnego nie chce jednak zakopywać. Mówi, że w przyszłości chciałby tam zrobić ośrodek agroturystyczny. - Taką opolską Wenecję - tłumaczy.

Konsekwentnie zaprzecza, że są to miejsca wydobyciu żwiru. - Prace tutaj cały czas trwają i trudno przewidzieć, co jeszcze znajduje się pod ziemią i jak ostatecznie będzie wyglądał projekt zagospodarowania terenu po byłej tuczarni - mówi.

Kolejne wyrobisko mieści się kilkaset metrów dalej. - Kopiemy tu staw rybny. Zgodnie z zatwierdzonym projektem - zapewnia Szpryngiel.

Mieszkańcy i w te zapewnienia nie chcą wierzyć. - W tym miejscu występują złoża pospółki, która codziennie jest wywożona samochodami ze śląskimi tablicami rejestracyjnymi na Śląsk, miedzy innymi do firmy zajmującej się handlem kruszywami - mówi Tomasz Anders.

- Pan Szpryngiel zwietrzył kapitalny interes, ale udaje, że robi coś całkiem innego - mówi kolejny z mieszkańców, proszący jednak o anonimowość. Większość ludzi z Dębowej podpisała się jednak pod protestem przeciwko działalności Bogdana Szpryngiela.

Mieszkańcy protestują, bo ich zdaniem rozkopana Dębowa z hałdami piasku i ziemi przypomina teraz bardziej księżyc, niż spokojną wieś. Poza tym powstawanie kolejnych wyrobisk może naruszyć tzw. gospodarkę wodną, i np. obniżyć poziom wód gruntowych. A to z kolei może doprowadzić do osiadania znajdujących się tam budynków.

- Nie robię niczego niezgodnie z prawem, na wszystko posiadam stosowne dokumenty i pozwolenia, co też mogą potwierdzić urzędnicy - zapewnia przedsiębiorca z Dębowej. Skoro Szpryngiel nie może sprzedawać urobku, bo nie ma na to pozwoleń, to co z nim robi? Przedsiębiorca zapewnia, że oddaje go jako odpad. Sprawie uważnie przygląda się Starostwo Powiatowego w Kędzierzynie-Koźlu. Urzędnicy łamania prawa przez biznesmena na razie nie stwierdzili, chociaż cały czas żądają przedstawiania kolejnych dokumentów potwierdzających legalność robót.

W Dębowej już kilkadziesiąt lat temu prowadzone były prace przy wydobyciu kruszyw. Pozostałością po nich jest jezioro przy drodze do Koźla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska