Wojna o poduszki powietrzne

fot. Stock.xchng
Proces między właścicielem komisu, a jego klientem toczy sie o... poduszki powietrzne w samochodzie.
Proces między właścicielem komisu, a jego klientem toczy sie o... poduszki powietrzne w samochodzie. fot. Stock.xchng
Od ponad trzech lat ciągnie się spór pomiędzy klientem autokomisu a jego właścicielem.

Panowie spierają się o poduszki powietrzne w volkswagenie passacie, którego Ryszard Zięba kupił w maju 2004 roku w autokomisie w Lipnikach należącym do małżeństwa Trelów. Poduszki miały być na wyposażeniu, ale po dokonaniu transakcji okazało się, że jednak ich na swoim miejscu nie ma.

- Ogłoszenie o tym passacie znalazłem w gazecie "Autogiełda" i stało tam, jak wół, że auto ma m.in. poduszki powietrzne - wspomina Ryszard Zięba. - Po obejrzeniu go z moim znajomym mechanikiem znaleźliśmy kilka usterek i właściciel komisu opuścił wtedy cenę o kilkaset złotych i za auto zapłaciłem 18 tysięcy złotych. Aby zapłacić mniejszy podatek, na fakturze wpisaliśmy tylko 14,5 tys. zł. Do tego się już przyznałem i jestem gotów ponieść konsekwencje w skarbówce, ale tych poduszek to mu nie daruję.

Z relacji klienta wynika, że o braku poduszek dowiedział się dopiero po miesiącu, gdy auto trafiło do mechanika. Zięba dotarł wówczas do poprzedniego właściciela auta i od niego dowiedział się, że oddając passata do komisu, uprzedził jego właściciela o braku poduszek. Mimo to w ogłoszeniu napisano, że auto poduszki ma.
Ponieważ właściciel komisu odmówił zamontowania na swój koszt poduszek, Zięba oddał sprawę do sądu.

Ekspert

Ekspert

Katarzyna Jaros z Inspekcji Handlowej w Opolu:
- Kupujący samochód opiera się na opisie stanu technicznego podanym przez komisanta. Jeżeli okaże się, że brak jest jakiegoś elementu wyposażenia albo występuje jakaś wada, o której mógł z łatwością przy dochowaniu należytej staranności dowiedzieć się komisant, a nie powiadomił o tym kupującego, może się on domagać nieodpłatnej naprawy samochodu bądź doprowadzenia go do stanu zgodnego z zapewnieniami komisanta. Kupujący może także żądać stosownego obniżenia ceny; w przypadku gdy naprawa bądź wymiana części jest niemożliwa, może żądać rozwiązania umowy. Odpowiedzialność komisanta wobec kupującego w przypadku gdy samochód jest używany, wynosi 1 rok. W każdym jednak przypadku ostateczna decyzja w takich sporach należy do sądu.

W pierwszej instancji wygrał, bo sąd nie uwierzył świadkom właściciela komisu twierdzącym, że klient zapłacił faktycznie tylko 14,5 tys. zł, bo sprzedający obniżył cenę z powodu braku poduszek. Właściciele komisu złożyli apelację i w drugiej instancji sąd przyznał im rację uznając jednak, że właściciel komisu nie zachował się w porządku, próbując ukryć fakt braku poduszek.

- Od samego początku mówiłem panu Ziębie, że poduszek nie ma - twierdzi Mariusz Trela, właściciel komisu. - Był to okres, kiedy ceny samochodów spadały na łeb na szyję, bo zaczęła nas zalewać fala używanych aut z Zachodu, i dlatego spuściłem cenę o 3 tysiące, chcąc się w ogóle pozbyć tego auta. Potem klient nasłał na mnie urząd skarbowy i miałem kontrolę. Żadnych nieprawidłowości nie znaleziono. Do prokuratury też mnie podał, a oni sprawę umorzyli. Prowadzę firmę dziesięć lat i z takim klientem pierwszy raz się spotkałem. Mam go już serdecznie dość i chyba się w końcu upomnę o zwrot kosztów sądowych, które ma mi zapłacić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska