Wójt Lubszy goni mieszkańców z popowodziowych kontenerów

fot. Jarosław Staśkiewicz
Mikołaj Bień nie zamierza się wyprowadzać ze swojego kontenera: - Mam 76 lat, jestem po udarze, nie chcę się znowu przenosić.
Mikołaj Bień nie zamierza się wyprowadzać ze swojego kontenera: - Mam 76 lat, jestem po udarze, nie chcę się znowu przenosić. fot. Jarosław Staśkiewicz
13 lat po wielkiej powodzi są ludzie, którzy nie chcą lub nie mają gdzie wracać. Gmina walczy z nimi w sądzie i z pomocą komornika.

Pod lupą

Pod lupą

31 kontenerów trafiło do Lubszy ze Szwecji, podobno jako dar szwedzkiego króla. W każdym kontenerze były dwa 65-70 metrowe mieszkania z doprowadzoną wodą, prądem i kanalizacją. Kontenery nie spełniały jednak polskiej normy dotyczącej wysokości (mieszkania mają tylko 2,15 m, podczas gdy powinny mieć 2,50 m). Dlatego przez lata gmina sprzedawała je LZS-om (nadają się na szatnie) albo działkowiczom (na dacze lub altanki). Na miejscu kontenerów wytyczyła już działki budowlane i w przyszłości ma tu powstać osiedle domków jednorodzinnych.

Kontenery mieszkalne stoją na niewielkim wzniesieniu zwanym w okolicach Wichrowym Wzgórzem. Od 1997 roku służą powodzianom, których domy zostały zalane przez Odrę. Kiedyś było ich 31 (w każdym dwa mieszkania), teraz zostało tylko 7 czy 8, porozrzucanych po rozległym terenie.

- Do wczoraj zamieszkałych było sześć kontenerów, dzisiaj już tylko pięć - wyliczał we wtorek Wojciech Jagiełłowicz, wójt Lubszy. - Jedna rodzina w końcu przeniosła się do mieszkania komunalnego w Tarnowcu. Nie chcieli, ale jak przyjechał komornik, to w końcu się zdecydowali i zdali kontener. A ja już wystawiłem go na sprzedaż. Cena wywoławcza: 7 tysięcy złotych.

Wójt od kilku lat próbuje zlikwidować osiedle tłumacząc, że większość mieszkańców miała gdzie wracać, bo ich domy po powodzi zostały wyremontowane. Przez lata z kilkudziesięciu rodzin zostało pięć.

- A z tych pięciu cztery mają prawo do innego lokalu. Ale mam z nimi kłopot, bo np. jest pan, który rozstał się z żoną i nie zamierza do niej wrócić. Albo dwupokoleniowa rodzina, która nie chce razem mieszkać - tłumaczy Wojciech Jagiełłowicz.

- Ale nawet kiedy proponuję inny lokal, to ludzie nie chcą się wyprowadzić - dodaje wójt. - Na jedną rodzinę od 14 miesięcy czeka mieszkanie w dawnej szkole w Tarnowcu. Ale albo sąd zastanawia się, czy wójt ma prawo ich przenieść, albo oni się odwołują, albo na jakimś dokumencie zabraknie od kropki nad i.

I mieszkanie stoi puste. Dlaczego ludzie nie chcą się przenieść? - Kto chciałby mieszkać w Tarnowcu, jak teraz może mieszkać w Lubszy - mówi z przekąsem wójt. - Tam na ponad 40 metrach jest łazienka, kuchnia, przedpokój, jeden duży pokój, do tego piwnica. Gdyby takie mieszkanie było w Lubszy, ludzie biliby się o nie.

Kontenerowe osiedle sprawia dziś przygnębiające wrażenie. Przed południem jest zupełnie wyludnione, między domami biegają tylko psy, niektóre baraki wyglądają, jakby się miały rozsypać. Ale pan Mikołaj Bień za nic nie chce się stąd wynieść.

- Mam już 76 lat, jestem po udarze i nie chcę się znowu przeprowadzać - mówi pan Mikołaj. - Dbam o zdrowie, cały czas ćwiczę, żeby powrócić do sprawności, ale ja wiem, ile jeszcze pożyję?

Udaru dostał rok temu. Jak twierdzi, właśnie z powodu nacisków wójta. - Przecież teraz, po 13 latach nie wrócę do żony! Sprawa o eksmisję z kontenera trwała w Brzegu ledwo kilka minut i sąd przyznał rację gminie, ale odwołałem się do Opola - zapewnia Bień.

Jeden z jego sąsiadów (nie chce się przedstawić) mieszka w kontenerze od czterech lat. Czyli od momentu, kiedy córka wyjechała do Irlandii. Teraz on pilnuje jej mieszkania, żeby dziewczyna ze swoją rodziną miała gdzie wrócić.
- Jak była powódź, to syn był kawalerem, a córka panną - przyznaje starszy pan.

- Teraz syn mieszka ze swoją rodziną w wyremontowanym domu w Błotach. I trudno, żeby córka ze swoją rodziną wprowadziła mu się na głowę! Wójt Jagiełłowicz nie owija w bawełnę: - Gdybym był dyktatorem, to na miejscu kontenerów już dawno byłoby ładne osiedle domków jednorodzinnych. Ale mamy demokrację. I nie mam za bardzo pomysłu, jak rozwiązać sprawę tych czterech rodzin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska