Pierwsza cześć gry była wyrównana, a swoje szanse miały obydwie drużyny. Podobnie jak tydzień temu w spotkaniu z Leśnicą, pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Łukasz Wijas. Precyzyjne uderzenie wylądowało w samym narożniku bramki, obok bezradnego Jacka Sajaka. Gola Wijasa nie uznał arbiter, gdyż pomocnik Piotrówki uderzał z rzutu wolnego pośredniego.
Po przerwie zarysowała się już przewaga miejscowych, czego efektem była bramka Macieja Wolnego w 60. min.
- Łukasz Mieszczak zawalczył o piłkę na szesnastym metrze - opisywał M. Wolny. - Odbiła się ona od obrońcy i idealnie ustawiła się na czystej pozycji. Dobiegłem do niej i strzeliłem do bramki.
Cztery minuty później Wolny został już bohaterem całej Piotrówki. Uderzona z narożnika futbolówka wylądowała idealnie w okienku bramki. - Wolnemu wyszedł strzał życia - przekonywał Sajak. - Obejrzę wideo, wyciągnę wnioski, ale wątpię, aby było to uderzenie do obrony.
O wyjątkowej urodzie bramki przekonany był też jej zdobywca. - Przyjąłem piłkę na pierś z rywalem na plecach - zaznaczał młodzieżowiec gospodarzy. - Obróciłem się i nie pozostało już nic innego jak strzelić. Wyszedł z tego piękny gol, jak wszyscy widzieli.
- Przyznaj się, że przyjąłeś ręką - grzmiał obrońca Skalnika Radosław Parada, który przysłuchiwał się relacji Wolnego. - Sędziowie sobie o tym poczytają, skoro nie wiedzieli tego na boisku. Może wtedy to do nich dotrze. Po spotkaniu promieniał ojciec Macieja - Dariusz Wolny, były piłkarz Odry Opole i GKS-u Katowice.
- Jestem dumny z syna, nawet bardzo dumny - wyznał były świetny napastnik. - Powiem szczerze, że nie widziałem drugiej bramki, o której wszyscy tyle mówią. Rozmawiałem akurat z Markiem Koniarkiem i przegapiłem ją. Obejrzę sobie na wideo. Pierwsza bramka też była fajna. Sam na sam z bramkarzem, ale to też trzeba umieć strzelić.
Zadowolony z dokonanych zmian, a co za tym idzie z własnej intuicji był trener Piotrówki. - W drugiej połowie nasza gra już wyglądała lepiej niż w pierwszej - przekonywał Koniarek. - Wszedł Emma-nuel Ekwueme, rozegrał piłkę i uspokoił grę, bo wcześniej była niepotrzebna wybijanka.
Po jego wejściu Wolnego przesunąłem na lewą stronę, no i to wyszło. Z uwagą grze kolegów przyglądał się Mateusz Dłutowski, który doznał groźnych obrażeń podczas spotkania z Victorią Chróścice.
- Wstrząśnienie mózgu, złamany nos w dwóch miejscach i pęknięta zatoka szczękowa - wyliczał Dłutowski. - Trenuję już jednak powoli z drużyną. Nie wiem czy będę gotowy do gry za tydzień. Już prędzej liczę na swój powrót za dwa tygodnie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?