Z miejskiego wodociągu w Prószkowie wycieka jedna trzecia wody

fot. Mariusz Jarzombek
- Pewnie wiele osób podłączyło się do wodociągu nielegalnie, a potem wszyscy za to płacimy - mówi Zofia Kasperek, sołtyska Boguszyc.
- Pewnie wiele osób podłączyło się do wodociągu nielegalnie, a potem wszyscy za to płacimy - mówi Zofia Kasperek, sołtyska Boguszyc. fot. Mariusz Jarzombek
Prószkowski Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej kupuje co miesiąc około 30 tysięcy metrów sześciennych wody. W trakcie jej dostarczania do odbiorców gubi jedną trzecią, a tym samym traci co miesiąc około 10 tysięcy złotych.

Straty pokrywają mieszkańcy, płacąc wyższą stawkę za każdy pobrany metr wody. To od kilkunastu do kilkudziesięciu groszy, za jej kubik (cena wynosi obecnie 2,17 zł) na gospodarstwo domowe.

W każdym wodociągu straty, w zależności o terenu, w granicach 15-20 procent uznawane są za dopuszczalną normę. Fachowcy, z którymi rozmawialiśmy przyznają, że nigdzie na świecie nie ma stuprocentowo szczelnej sieci, ale straty rzędu 30 procent są już powodem do alarmu. W Prószkowie z powodu nieszczelnej sieci ubytki wody są jeszcze wyższe.

- Większość rur jest stara, są wycieki. W niektórych miejscowościach mamy dodatkowo niestabilny grunt, co jeszcze pogarsza sprawę - tłumaczy Gerard Cebula, prezes prószkowskiego ZGKiM. Prezes twierdzi, że najgorzej jest na terenach piaszczystych, gdzie ruchome podłoże powoduje rozszczelnienie rurociągu.

Dodatkowym powodem są również kradzieże. - Niedawno rozesłaliśmy do ludzi ulotki z prośbą o anonimowe zgłaszanie nielegalnych podłączeń, ale odzew był praktycznie zerowy - narzeka prezes.
- Nikt nie chce donosić na sąsiada, a za te straty płacimy potem wszyscy - komentuje Zofia Kasperek, sołtyska Boguszyc. W jej wsi większość rurociągu ma około 35 lat. - Awarie zdarzają się właśnie tam, gdzie są najstarsze rury - przyznaje.

Aby ich uniknąć, za 55 tys. zł., jakie ZGKiM otrzymał od gminy, w marcu kupiono wykrywający nieszczelności geofon oraz logery.

- Skutki ich działania będzie widać dopiero w przyszłym roku, ale już teraz mogę powiedzieć, że ubytki wody są mniejsze. Jeśli osiągniemy 20-procentowy poziom strat, będzie dobrze - tłumaczy Cebula, który w ciągu najbliższych miesięcy planuje zatrudnić pracownika, który będzie zajmował się monitorowaniem sieci.

- Na wymianę większości z 58 km rur nas nie stać, jedyne, co możemy robić, to cały czas próbować szukać wycieków - mówi prezes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska