Z prowincji do wielkiego świata mody

Ewa Bilicka [email protected] 077 44 32 582
Joachim (z prawej) i jego syn Achim, drugie i trzecie pokolenie rodu Gaborów. Nie zapominają, skąd się wywodzą. (fot. Mariusz Przygoda)
Joachim (z prawej) i jego syn Achim, drugie i trzecie pokolenie rodu Gaborów. Nie zapominają, skąd się wywodzą. (fot. Mariusz Przygoda)
Założyciela słynnego w Europie obuwniczego rodu wspominają w Strzelcach Opolskich do dzisiaj. Jego potomkowie pamiętają z kolei o tych, którzy pracowali dla ich ojca i dziadka. Bo życiowa i biznesowa zasada Gaborów brzmi: ludzie są ważniejsi niż maszyny.

- No, ja! To był sklep Piusa i Lucy Gabor – mówi Gertruda Maseli, patrząc na przedwojenną fotografię przedstawiającą miejsce, gdzie pracowała.

- Tu było główne wejście – wodzi palcem po zdjęciu. – Obok wejście do miejsca, w którym trzymaliśmy rowery. Na górze - mieszkanie Gaborów.

Pius i Lucy zginęli w 1945 roku. W przededniu wejścia Armii Radzieckiej do Strzelec zdążyli wysłać swych synów do Niemiec. To właśnie dwóch z nich założyło po wojnie słynną na Europę firmę obuwniczą Gabor.

- Gdy wychodziłam do domu, to Lucy Gabor poszła na górę, do mieszkania. Więcej jej ani Piusa Gabora nie zobaczyłam... – wspomina Gertruda Maseli.

25-letnia Gertruda mieszkała we wsi Brzezina i codziennie dojeżdżała na rowerze do strzeleckiego sklepu. W dniu, w którym ostatni raz widziała Piusa i Lucy Gaborów, wracając do domu z pracy, patrzyła, jak setki ludzi uciekają w kierunku stacji kolejowej. Żeby zdążyć na pociąg, którym można się było ewakuować na zachód. Front był tuż, tuż. Ale sama Gertruda nie czuła strachu. Małżeństwo Gaborów też postanowiło zostać, nie potrafili porzucić swej firmy.

- Następnego ranka chciałam, jak zwykle, jechać do Strzelec, do sklepu – mówi pani Gertruda. – Ale brat mnie powstrzymał, powiedział, że tam już są wojska radzieckie, że niszczą dom po domu.

Została. Wieczorem patrzyła na łuny nad Strzelcami. Potem usłyszała, że Gaborów zastrzelono.

Był taki gerecht a dziś buty Gabora sprzedawane są w ponad 80 krajach na całym świecie.

Nie muszę, ale chcę

Przedwojenny sklep Gabora mieścił się w Strzelcach Opolskich przy ówczesnej Krakauerstrasse. Dwa tygodnie temu odsłonięto tu tablicę pamiątkową, a nieopodal – wystawę fotografii poświęconą Gaborom. Tym przedwojennym, którzy zatrudniali w Strzelcach 30 ludzi, prowadzili manufakturę i sklep, i tym obecnym – posiadającym cztery fabryki w Niemczech, Austrii, Portugalii i na Słowacji oraz zatrudniającym 2800 pracowników.

- Szum się wielki zrobił, kiedy przyjechał Achim, wnuk Piusa – mówi pani Gertruda. – Byłam na tych oficjalnych uroczystościach. Achim podszedł do mnie, przywitał się…

Poznał ją, bo już wcześniej był w Strzelcach wraz ze swym ojcem, Joachimem. Tyle że wówczas nie robiono z tego takiego wydarzenia. Spotkania były dyskretne, Joachim Gabor nie chciał ich nagłaśniać. Ale niedawno do archiwów strzeleckiego koła mniejszości niemieckiej trafił stary rachunek ze sklepu Gaborów. Delegacja ze Strzelec zawiozła go osobiście do Rosenheim pod Monachium, gdzie mieści się centrala firmy. Joachim spojrzał na datę rachunku - 5.02.1929 rok - i ogromnie się wzruszył. Bo data jego urodzin to 6.02.1929 r. 

- Achim, ty musisz jechać do Strzelec! – powiedział Joachim Gabor do swego syna.

- Nie muszę. Ja chcę – odpowiedział Achim.

I wówczas zapadła decyzja o oficjalnej wizycie Gaborów w Strzelcach, połączonej z takimi wydarzeniami jak wykład na Uniwersytecie Opolskim, odsłonięcie wystawy i tablicy pamiątkowej.

- Nie można zapominać o ludziach, którzy wywodzą się z naszych ziem – tłumaczy Waldemar Gaida, wicestarosta strzelecki. - Nie można też pominąć ciszą tego, że ludzie prości, których losy naznaczone są wojenną tragedią, potrafili w świecie dokonać rzeczy wielkich, a wszystko zawdzięczają swej pracy, pomysłom i mądrości życiowej. To dla nas wzór do naśladowania.

O rodową markę trzeba dbać

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska