Zabiłem, bo miałem długi... Ruszył proces oskarżonego o morderstwo

- Przyznaję się do winy - mówił Jacek S. - To wszystko przez długi, w które wpadliśmy, gdy Frotex, czyli mój zakład pracy przestał płacić na czas. Musiałem brać pożyczki. Uzbierało się tego ze 30 tysięcy złotych. Nie miałem na oddanie. Żałuję tego, co się stało. To zniszczyło moją rodzinę, moje życie.

Jacek S. tłumaczył przed sądem, że jego samobójstwo nie rozwiązałaby problemu.

- Wówczas długi musiałaby spłacać żona i syn - mówił. - Nie chciał żeby tak było. Dlatego mężczyzna postanowił zabić swoich bliskich, a na końcu siebie.

Dramat rozegrał się 24 marca w bloku w centrum Prudnika. 58-letnia Krystyna S. emerytka leżała w pokoju. Jacek S. wziął kuchenną deskę i zaczął ją bić. - Chciałem ogłuszyć żonę, żeby nie czuła bólu jak ją będę dusić - mówił Jacek S.

Przed godziną 15.00 do mieszkania wrócił po lekcjach ich syn. Wtedy Jacek S. rzucił się na niego z nożem. Chłopakowi udało się jednak wyrwać i wybiec na klatkę schodową. Tam spotkał sąsiada. Powiedział co się stało.

Mężczyźni poszli po jeszcze jednego sąsiada i weszli do mieszkania. Zastali w nim Jacka S. Siedział w kuchni przy stole i coś do siebie mówił. Trzymał też nóż i próbował popełnić samobójstwo.

Ugodził się ostrzem w brzuch i szyję, podciął sobie żyły. Wezwano pogotowie i policję. W pokoju znaleziono martwą Krystynę S.

Sprawca trafił na obserwacje do szpitala psychiatrycznego.

- Okazało się, że w momencie popełnienia zbrodni miał ograniczoną poczytalność - wyjaśnia Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Był w depresji. Związane to było z jego sytuacją zawodową i długami, które miał.

Śledczy zarzucili Jackowi S. zabójstwo żony i próbę zabójstwa syna. Grozi za to nawet dożywocie. Natomiast w tej sytuacji sąd może skorzystać z prawa do nadzwyczajnego złagodzenia kary.

Najniższy wyrok jaki może usłyszeć to 2 lata i 4 miesiące więzienia.