Zaczęło się odliczanie

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
- Doceniam, podziwiam i zazdroszczę - mówi o brzeskich saperach Afgańczyk Farid Ahmad Amarchel.

Już niespełna tydzień pozostał żołnierzom 1. Brzeskiej Brygady Saperów na osiągnięcie gotowości bojowej przed wyjazdem do Afganistanu. Ostatnie dni będą poświęcone na szczepienia ochronne oraz dodatkowe szkolenia w zakresie zwyczajów i kultury Afganistanu. W środę gościem w brygadzie był Afgańczyk Farid Ahmad Amarchel.
- Połowę swojego życia spędziłem na wojnie, a przed czternastoma laty przyjechałem do Polski - mówi Amarchel. - To była rekompensata za lata spędzone na pierwszej linii frontu.
Kilku braci z jego licznej rodziny mieszka teraz w Moskwie, część pozostała w Afganistanie. Wszyscy - co podkreśla Farid - są lub byli wojskowymi.

Podczas spotkania z brzeskimi żołnierzami przygotowującymi się do misji Farid Amarchel opowiadał im o swoim rodzinnym kraju i nie ukrywał, że wyjazd wiąże się z dużym ryzykiem.
- Mówiłem im, że to zupełnie inny kraj niż Polska, z bardzo górzystym terenem, w którym mogą być jak na talerzu dla znajdujących się wyżej bojowników - opowiada Amarchel. - Mówiłem też o obyczajach i barierach kulturowych. Islam absolutnie zakazuje spożywania alkoholu, ale w ramach gościnności moi rodacy mogą poczęstować żołnierzy marihuaną lub haszyszem.
- Spodobało mi się jedno z pytań żołnierzy: czy tam znają polską flagę? - mówi Afgańczyk. - Oczywiście nie znają, bo większość mieszkańców mego kraju to analfabeci. I będą traktować Polaków jak obcych.

- Zarówno ten pan, jak i poprzedni goście z Afganistanu, którzy opowiadali nam o swoim kraju, podkreślali, że będziemy tam niechciani - przyznaje starszy chorąży Rafał Lewandowski. On sam ma już za sobą kilkumiesięczny pobyt w Kambodży i uważa, że misja pokojowa w tym kraju pomogła w utrzymaniu spokoju i budowie demokracji.
- Tam jednak mieszkańcy chcieli coś zmienić i my im w tym pomogliśmy - dodaje Lewandowski. - Jednak Amarchel podkreśla, że dla afgańskich plemion jedyny sposób na rozstrzyganie sporów to wojna i ona nadal trwa, mimo pozornego spokoju w Afganistanie.
- Dlatego doceniam waszą decyzję, podziwiam was i trochę zazdroszczę, bo sam chciałbym pojechać do mojego kraju - mówił do żołnierzy Afgańczyk. - Ale pamiętam też, że zostawiłem tam swoich 39 towarzyszy i tylko ja ocalałem z tego oddziału. Dlatego wiem, co mówię.
Podczas środowego szkolenia radził przede wszystkim trzymać się w grupie i współpracować ze sobą. - Nie ma tam kin, dyskotek, supermarketów i na pewno po jakimś czasie będziecie szukali sposobów na zabicie nudy - przestrzegał. - Ale pod żadnym pozorem nie można pozwolić sobie na indywidualne wycieczki.
Po spotkaniu brzescy saperzy przyznawali, że takie spotkania są konieczne: - Każdy wyjazd to inne doświadczenia, nowa kultura i obyczaje - mówił chorąży Włodzimierz Dorociak.

- Zdajemy sobie sprawę, że 300 polskich żołnierzy nie utrzymałoby pokoju nawet tylko w jednym mieście, a co dopiero kraju dwa razy większym od Polski - przyznawał chorąży Jacek Hanyż, który w ubiegłym roku był na misji w Syrii. Jednak zarówno on, jak i st.chor. Lewandowski podchodzą do misji ze spokojem: - Jedziemy tam oczyszczać teren z min, wykonywać przejścia i typowe prace inżynieryjne, czy przygotowywać miejsca, gdzie mogłaby trafiać pomoc humanitarna.
- Nie chodzi o to, aby się straszyć czy "nakręcać" - zapewnia jeden z oficerów brzeskiej brygady. - Bo to tak, jak przed ważnym egzaminem: im częściej się o nim myśli i rozmawia, zamiast przygotowywać, tym większy jest stres i nerwy.
W pierwszych dniach po wytypowaniu brzeskiej brygady do uczestnictwa w misji sporo mówiło się o rezygnacjach żołnierzy, którzy nie chcieli jechać do Afganistanu. Ostatecznie skompletowano 50-osobową grupę ochotników. - Od pierwszych deklaracji minęło już trochę czasu i myślę, że ci żołnierze są naprawdę zdecydowani - odpowiada na pytania o możliwość ewentualnych rezygnacji pułkownik Ryszard Janklowski, zastępca dowódcy jednostki.

Wciąż jednak jeszcze nie wiadomo, kiedy polski kontyngent wyjedzie do Afganistanu. - 10 stycznia to nie data wyjazdu, ale termin osiągnięcia gotowości bojowej - wyjaśnia płk Janklowski. - Odtąd - jeśli padnie komenda wyjazdu - pododdział będzie miał jeszcze czas na spakowanie się i załadowanie sprzętu do kontenerów.
Może się jednak okazać i tak, że na rozkaz wyjazdu do Afganistanu brzescy saperzy będą czekać wiele tygodni. Dlatego w jednostce jest przygotowany program ćwiczeń i żołnierze nadal będą doskonalili swoje umiejętności. Dotąd pododdział liczący 50 żołnierzy zawodowych, kontraktowych i nadterminowych szkolił się m.in. w kieleckim ośrodku przygotowań do misji oraz w ośrodku szkoleń wojsk inżynieryjnych, gdzie saperzy ćwiczyli na minach. Brzeżanie posiadają już skompletowany sprzęt, który zabiorą ze sobą do Afganistanu. Są to m.in. samochody ciężarowe i maszyny inżynieryjne.

Choć do misji afgańskiej przygotowuje się 50 żołnierzy, a pojedzie na nią ostatecznie wytypowana czterdziestka dowodzona przez porucznika Leszka Stępnia, to prawdopodobnie na tym obecność brzeżan w Afganistanie się nie skończy. Z chwilą wyjazdu pierwszych żołnierzy w brygadzie rozpocznie się szkolenie kolejnej grupy, która po 6 miesiącach mogłaby zmienić pierwszych ochotników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska