Zakrzów. Władze mają nas w nosie

Artur  Janowski
Artur Janowski
- Nie oczekujemy cudów, ale tego, by co roku coś się w Zakrzowie zmieniało - mówi Stanisław Łągiewka.
- Nie oczekujemy cudów, ale tego, by co roku coś się w Zakrzowie zmieniało - mówi Stanisław Łągiewka.
Ciąg dalszy akcji "Opole to nie tylko centrum". Dziś rozmowa ze Stanisławem Łągiewką, szefem rady dzielnicy Zakrzów.

Piszcie do nas!

Piszcie do nas!

Opisujemy najważniejsze bolączki mieszkańców peryferii. Liczymy więc na Wasze listy, zdjęcia i opinie. O to, co zamierzają zrobić dla dzielnic, będziemy pytać radnych, prezydenta, a także przedstawicieli rad dzielnic. Czekamy również na pomysły, w jaki sposób ożywić dzielnice. Najciekawsze pomysły będziemy opisywać na łamach nto, w każdy czwartek. Piszcie do nas na adres: Opole, ul. Powstańców Śl. 9, lub meil: [email protected].

- Zakrzów znajduje się ledwie dwa kilometry od ratusza, ale nie pamiętam, kiedy ostatnio urząd miasta przeprowadził tu dużą inwestycję...
- Odpowiem cytatem z klasyka, czyli byłego prezydenta Leszka Pogana. To Pogan powiedział kiedyś, że nie ma sensu czegokolwiek robić dla Zakrzowa, bo u nas mieszka mniej ludzi niż w jednym wieżowcu na osiedlu ZWM.

- Pogan już nie rządzi od wielu lat...
- Tak, ale postępowanie urzędu miasta wobec naszej dzielnicy nie zmieniło się. Co z tego, że mamy radę dzielnicy, skoro jej uprawnienia są niemal żadne i kończą się na wydawaniu opinii, z którymi prezydent może się liczyć, ale nie musi. W radzie miasta nie mamy ani jednego radnego z naszej dzielnicy, więc trudno, aby ktoś się o nasze spraw upominał.

- Pan był kiedyś radnym z Zakrzowa. Czyli jednak jest to możliwe.
- Owszem, ale byłem na liście, która uzyskała duże poparcie i to mi mocno pomogło. W Zakrzowie, który jest przemysłową dzielnicą, mieszka około 1000 osób, z czego 300 chodzi na wybory. W tej sytuacji przebicie się naszego człowieka do rady jest bardzo trudne. Być może gdyby kiedyś zmieniły się okręgi wyborcze, to takim małym dzielnicom jak nasza, byłoby łatwiej. Byłbym za taką zmianą, ale ona nie zależy od nas.

- Obserwuje pan sytuację w Groszowicach, gdzie mieszkańcy chcą zablokować ulicę w proteście przeciwko brak działań ze strony urzędu miasta?
- Czytam o tym w nto, ale nie uważam, aby blokada ulicy była dobrym pomysłem na rozwiązywanie jakichkolwiek problemów. My nadal wierzymy, że prezydent zauważy także potrzeby mieszkańców tej części miasta.

- Tyle, że na razie tego nie widać. Jesteście kolejną dzielnicą peryferyjną bez placu zabaw.
- Niestety urząd nie widzi też potrzeby budowy u nas piłkarskiego Orlika, a jedyne boisko jest własnością upadłego klubu Odra Opole i w każdej chwili może być sprzedane przez komornika.

- Kiedyś w dzielnicy największym problemem był pył z cementowni Odra, a teraz?
- Pył już nie jest tak uciążliwy. Dziś najbardziej boli nas, że prezydent nadal Zakrzowa nie dostrzega w wielomilionowych budżetach. My nie oczekujemy cudów, ale tego, by co roku w dzielnicy coś się zmieniało. A na razie jest tak, że prezydent nie odpowiada nawet na nasze wnioski do tegorocznego budżetu miasta.

Zakrzów to także Opole - list od czytelnika

Co dostaje od miasta dzielnica, która daje co najmniej połowę, a może i więcej, dochodów do budżetu Opola?

Przejdźmy się więc po ulicach Zakrzowa: ulica Budowlanych, jedna z głównych ulic dojazdowych wojewódzkiego miasta Opola, pełna jest dziur i kałuż, bez poboczy, bez chodników.
Ulica Harcerska, Cygana i Kępska to porażka, a przecież tam mieszczą się przedsiębiorstwa, które zasilają budżet miasta. Idziemy dalej: ulica Wiśniowa z nawierzchnią, jak za Króla Ćwieczka, z chodnikiem po jednej stronie pamiętającym wczesnego Gomułkę, na której w nocy pali się kilka kaganków. Ulica Ligudy - może z trochę lepsza nawierzchnia, ale ze starymi, zdezelowanymi chodnikami oraz zaniedbanym obiektem sportowym. Ale dzieci i młodzież z Zakrzowa i tak się cieszą. Gdyby nie ten obiekt, to co?

Nie wspomnę też o mniejszych ulicach, takich jak: Glenska, Głowackiego, św. Anny czy Mielęckiego, które w ogóle nie mają nawierzchni, albo jest ona w opłakanym stanie.

Nawet komunikacja miejska traktuje tę dzielnice jak przysłowiowe piątek koło u wozu. I ogranicza się do jednej linii autobusowej, praktycznie z pominięciem godzin szczytu (do dwóch przejazdów na 60 minut). A tak na marginesie pamiętam, jak zaciekle walczyliśmy o utrzymanie województwa, a miasto Opole z dzielnicą Zakrzów to jego stolica.

Brak zabezpieczenia przeciwpowodziowego o mały włos doprowadziłby do zalania całej dzielnicy. Brakowało metra. O odśnieżaniu ulic, oprócz reprezentacyjnej ul. Budowlanych, w ogóle nie ma mowy. Niech się martwią mieszkańcy, jak dojechać do swoich domów, a przecież też płacą podatki do budżetu, jak wszyscy opolanie.

Na koniec dodam, że nie jestem mieszkanką Zakrzowa, ale kocham całe Opole, w przeciwieństwie do pana prezydenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska