Zanim poszli do urn

Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej
Jedną z cech łączących Ślązaków, niezależnie od opcji narodowej, była i jest pracowitość.
Jedną z cech łączących Ślązaków, niezależnie od opcji narodowej, była i jest pracowitość. Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej
Ślązacy opcji polskiej i opcji niemieckiej żyli razem, a czasem obok siebie lub przeciw sobie. Podczas plebiscytu pierwszy raz musieli powiedzieć, który kraj wybierają.

Opinia

DR MACIEJ BORKOWSKI, z Instytutu Śląskiego w Opolu:

- Rytm życia na Śląsku przed powstaniami i plebiscytem wyznaczała wojna lat 1914-1918. Walk tu wprawdzie nie było, ale przychodziły wieści o śmierci żołnierzy na froncie, a ludność cywilną dotykały uciążliwości - m.in. racjonowanie opału i jedzenia. Nawet dzieci proszono, by chodziły boso, bo skóra jest potrzebna na buty dla żołnierzy. Wobec słabości oficjalnej waluty wydawane są pieniądze zastępcze, kwitnie wymiana towar za towar lub usługa za towar.
Wojna wyrywa wiele kobiet na Śląsku z gorsetu społecznych ograniczeń. Dotychczas pozostawały one pod władzą - często absolutną - ojców i mężów, ograniczone często do kuchni, kościoła i dzieci. Kiedy zajęły miejsca nieobecnych mężczyzn, także podejmując pracę w męskich zawodach, nie pozwoliły się już z tej drogi emancypacji zawrócić.
Jak na teren pograniczny przystało ścierały się tu nastawienia wyraźnie proniemieckie, wzmacniane przez państwo, i propolskie, odwołujące się do mitu. Wielu mieszkańców, zwłaszcza na wioskach, zachowało bowiem więź z nieobecną tu od wieków Polską. W Opolu znajomość języka polskiego deklarowało ok. 25 proc. mieszkańców. Przy czym Polacy byli trochę obywatelami drugiej kategorii. Elita była niemiecka - tworzyli ją zarówno Niemcy miejscowi, jak i przybysze - i żydowska.

Przed wybuchem pierwszego i drugiego powstania śląskiego, zanim odbyło się plebiscytowe głosowanie, Ślask był typowym terenem pogranicznym. W użyciu były tu więc zarówno gwara śląska, będąca regionalną odmianą polszczyzny (używana przede wszystkim w domu), jak i język niemiecki. Dla części mieszkających tu osób był on mową domową. Wszyscy używali go w szkole, w urzędzie itp. Obie mowy - polska i niemiecka spotykały się, a przynajmniej blisko sąsiadowały w zwykłych ludzkich relacjach i w kościele. Dwujęzyczne duszpasterstwo ma tutaj długą tradycję.

- Świadomość narodowa w dzisiejszym rozumieniu tego słowa zaczęła się kształtować na Śląsku dopiero w połowie XIX wieku, czyli zaledwie 70 lat przed plebiscytem - mówi dr Adriana Dawid z Instytutu Historii UO. - Stąd poczucie przynależności kształtowane zresztą dość mocno przez rozmaite koła śpiewacze, towarzystwa sportowe, teatry amatorskie, gazety i czasopisma itp. odbiegało od wzorca znanego w centralnej Polsce czy w głębi Niemiec. Nie zawsze ten, kto używał języka polskiego, optował za Polską. Znajomość niemieckiego nie prowadziła do automatycznego wyboru Niemiec. Takie uproszczone kwalifikacje utrudniała i komplikowała dodatkowo dość powszechna dwujęzyczność.

Ślązak musiał znać język niemiecki, jeśli chciał choć trochę wybić się, wyrwać w świat, choćby tylko ze swojej wioski. Ale i polskiego uczył się nie tylko ksiądz, by spowiadać tych, co nie znali wystarczająco niemieckiego. Także w wielu sklepach, również opolskich, zatrudniano ekspedientki znające gwarę, by klientki z okolicznych wiosek mogły przy okazji zakupów "porządzić" i nie uciekały do konkurencji.
- Administrację, w której zresztą ludności polskojęzycznej było niewiele, tworzyli miejsowi Niemcy i przybysze z głębi Niemiec. Także szkoła kształtowała lojalizm wobec państwa niemieckiego - dodaje dr Dawid. - Świadomość polską wzmacniały różne organizacje, ale przecież obejmowały one tylko część, wcale nie większość społeczenstwa. Współpraca i koegzystencja w życiu codziennym były koniecznością. Dla wielu Ślązaków wymuszone plebiscytem opowiedzenie się, za kim są, za Polską czy za Niemcami, oznaczała bardzo trudny wybór. Wielu z nich pewnie nie potrzebowało dotąd do szczęścia odpowiedzi na to pytanie. A w 1921 roku nie pytano ich zresztą, czy są Polakami czy Niemcami, tylko, w jakim kraju woleliby mieszkać. Więc uczucia czy przynajmniej sympatie narodowe musiały się mieszać z pragmatyzmem.

Zdaniem Adriany Dawid, tamten wybór przypominał trochę dzisiejsze wybory polityczne. W obrębie rodzin i środowisk ujawniały się sympatie za jedną lub drugą stroną.

Ślązaków, niezależnie od opcji narodowej, łączyły cechy typowe dla ich charakteru aż do dziś: pracowitość i solidność; praktyczność, która wtedy, a czasem i teraz, kazała raczej zdobywać fach niż wykształcenie; troska o rodzinę i religijność.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska