Ziele na życie

Jolanta Jasińska-Mrukot
Dzisiaj już nie ma takich zielarzy jak kiedyś. Najczęściej byli to starsi już ludzie, którzy w zbieranie ziół serce i duszę wkładali.

Widać w tym było cały szacunek do natury. Kiedy się od nich coś kupowało, to liście były dokładnie jeden na drugim w koszyku poukładane. Ale świat się zmienił, więc i to uległo zmianie - opowiada Renata Osiecka, zastępca kierownika nyskiego oddziału, Wrocławskich Zakładów Zielarskich Herbapol.

Na skupie za kilogram liści podbiału płacą dzis 55 groszy - tak samo, jak w zeszłym roku. Zbieracz musi wiedzieć, że liść ma być czysty, bez żadnych plam. A długość ogonka nie może przekraczać półtora centymetra.
Na wadze ląduje kolejny worek wypełniony rozłożystymi liśćmi podbiału.
- Będzie tego razem ze 100 kilo - mówi wagowy.
Jednak zbieracz zlekceważył długość ogonka, więc nie spełnia wymaganych norm. Zniechęcony, nawet nie zapytał, co z tego można uratować. Wyszedł i cała praca poszła na marne.
W tym roku ze stanu wolnego skupowany jest dziurawiec, kwiat głogu, dziurawiec, ziele żarnowca, ziele skrzypu, liść podbiału, kwiat lipy.
- A mamy problem z dziurawcem, nie występuje tak obficie jak w roku minionym. Ale z ziołami jest podobnie jak z owocami, kiedy jednego roku jest urodzaj, to trzeba się liczyć, że w następnym może być ubogo- zdradza Osiecka.

Nowi zbieracze są zawsze przeszkoleni przez instruktorów Herbapolu. Mówią jak i gdzie je zbierać. Mówi się im, o tym że musi zejść poranna rosa, ale jeszcze wzejdzie rosa wieczorna. Szczególnie ważne jest to, jakich miejsc mają unikać, żeby herbata z dziurawca nie truła zamiast leczyć. Uczą, jak zdejmować korę kruszyny, aby nie uszkodzić drzewa.
Jednak z uczciwością ludzi bywa różnie. Zdarzyło się kiedyś, że pewna rodzina, chcąc sobie ułatwić pracę przy zbiorze lipy - za którą płacą 3zł 60gr za kiologram- ścięła drzewo. Do ściągniętej na podwórko lipy zasiadła cała rodzina i obrywała do worków kwiecie.
- Każda partia ziół jest znakowana, a po przesłaniu do Wrocławia badana na obecność metali ciężkich - wyjaśnia Osiecka.

Zdarzyło się kiedyś, że we Wrocławiu wycofywano całą partię ziół - zbieranych wcześniej w zadymionej części Legnicy.
Edward Maciocha z Nysy, instruktor Herbapolu od prawie trzydziestu lat w terenie skupuje zioła. Bardzo dobrze wspomina lata siedemdziesiąte:
- Wtedy w sezonie człowiek wyjechał rano, a wracał późnym wieczorem, dużym ciężarowym autem zapchanym po brzegi kwieciem. Wrocław wtedy zamawiał po 10 ton lipy, 20 ton kwiatu bzu w sezonie, a ludzie całymi rodzinami zbierali, bo ze zbieractwa można było nieźle żyć - mówi Maciocha.
Wtedy punkty skupu były dodatkowo w Głuchołazach i Niemodlinie.

Cena za 1kg
- Podbiał - 55gr
- Rumianek ze stanu naturalnego - 1,10 gr.
- Kwiat lipy - 3,60 gr.
- Kwiat głogu z liśćmi - 60 gr.
- Korzeń glistnika - 1,30gr.
- Kwiat bzu czarnego - 60gr.

Dzisiaj jedzie do Budzieszowic odebrać dziurawiec, który, jak wszystkie inne zioła z Nysy, stanowi surowiec do dalszej produkcji we Wrocławiu.
W Budzieszowicach Edyta Gawlas pomaga przesypywać z worków sizalowych do papierowych dziurawiec. Wcześniej zbierała lipę, następny będzie skrzyp. Mówi, że zioła zbiera od zawsze. Wcześniej jako dziecko zbierała z matką. Od pięciu lat zbiera je sama. Zna wiele miejsc, gdzie obficie rośnie podbiał, rdest, żarnowiec- po matce te miejsca odziedziczyła. Ale herbaty ziołowej nigdy by się nie napiła, bo jej nie lubi.
Cztery duże worki dziurawca, zbierała dwa dni.
- Jestem bezrobotna, nie mam nic innego do roboty, zbieranie to żaden wstyd, przecież nie kradnę, a parę groszy zawsze się przyda - wyznaje Gawlas.
Maciocha ogląda dziurawiec:- bardzo dobry, nie przekwitnięty, na poligonie chyba zbierany.

Od kiedy z Nysy wyprowadziło się wojsko, ludzie mogą tam swobodnie zbierać zioła, bo zawsze na poligonie zielem obficie wysypywało. Tylko wtedy chodzili ukradkiem albo załatwiali sobie zezwolenia.
- Stary Nowicki, prowadził skup w Łambinowicach, on zawsze pozwolenie od wojska dla ludzi na zbieranie ziół na poligonie potrafił załatwić- wspomina instruktor Maciocha.
Jednak w tym roku nawet i tam dziurawca jak "na lekarstwo".
Worki lądują na wadze. Maciocha przelicza i wypłaca Edycie Gawlas pieniądze. Razem 14 zł 80 gr. Umawia się, że następnym razem przyjedzie po skrzyp.
- Teraz to różni próbują się brać za zioła. Czasem z opieki społecznej kogoś przyślą, ale przyjdzie, popatrzy i więcej się już taki nie pojawi - mówi Maciocha.
Chętnych do zbierania byłoby zdecydowanie więcej, tylko zamówienia wrocławskich zakładów zielarskich bardzo się skurczyły.
- Kiedyś Wrocław ciągle coś zamawiał, teraz mamy jeszcze 80 ton ziół z zeszłorocznych zapasów, które trzeba przechowywać, a to jest kosztowne - mówi Osiecka.

Zmniejszyła się też ilość ziół pochodzących z upraw. 25 lat temu u plantatorów mieli 100 hektarów mięty. Teraz zaledwie 3 hektary. Zygmunt Tubek z Lasocic wcześniej rolnik, teraz na 20 arach ma melisę i na takiej samej powierzchni tymianek. Wcześniej uprawiał karczocha, kozłka lekarskiego, nagietka.
Ziołom na plantacjach nie zagrażają szkodniki. Ale za to chwasty się plenią przy nich wysoko- te plantacje są całkowicie pozbawione herbicydów.
Uprawa tymianku to wąskie grządki, na których kępkami wyrastają 20-centymetrowe krzaczki. W promieniu kilkunastu metrów rozsiewają aromatyczną woń. Jego największą zaletą jest to, że zbierany jest dwa razy w roku, kolejny raz będzie we wrześniu.
Tubek tnie tymianek sierpem. Wcześniej robił, to zmodernizowaną wersją, a raczej zmniejszoną o połowę kosiarką konną, tylko że straty surowca były zdecydowanie większe.
Z przewiewnych pokoi na piętrze budynku, po własnoręcznie wykonanej taśmie, syn Tubka 18-letni Jakub powoli zsuwa zapakowany w papierowe wory tymianek. Na dole jego 19-letnia córka Joanna zsuwane wory wkłada na wagę.
- Dzisiaj to szesnasty wór, wcześniej było 36, razem to będzie 539 kilogramów po 3 złote - podlicza Zygmunt Maciocha, instruktor Herbapolu z Nysy.
W zeszłym roku Tubkowi zniszczyła się tona już wysuszonej melisy, bo nasiąknęła deszczową wilgocią. Z ziół rozpalono ognisko. A zapach palonego ziela unosił się daleko.

Melisa jest ścinana kosą, potem trafia na 120 sit - własnoręcznie przez Tubka zrobionych. Całość okrywa namiot z czterema ruchomymi ścianami, tak aby zioła zawsze mogły mieć przewiew.
Są wsie, które słyną z uprawy jakichś ziół. Jasienica zasłynęła z uprawy kozłka, gdzie na rzece zrobiono specjalną zaporę, aby płukać jego korzenie, które mocno siedzą w ziemi. Potem wypłukują je przy tej miniaturowej zaporze.
Prehistoryczne zbieractwo to bilet do Europy - tak przynajmniej twierdzi Renata Osiecka z Herbapolu w Nysie. - Tylko zioła ze stanu naturalnego mają wielką szansę na zainteresowanie europejskich kontrahentów. Bo oni tam mają zioła z upraw, od nas kupują pochodzące ze zbieractwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska