Zmowa milczenia w sprawie Kostusia

Archiwum
Tomasz Kostuś
Tomasz Kostuś Archiwum
Wicemarszałek Tomasz Kostuś, mimo zapowiedzi, nie podał naszej gazety do sądu. A Platforma Obywatelska, pomimo danego mu ultimatum, chowa głowę w piasek.

Dwa miesiące temu w tekście "Odlot marszałka" ujawniliśmy przykłady skandalicznego traktowania przez Tomasza Kostusia podwładnych.

Urzędnicy skarżyli się m.in., że wicemarszałek wydaje im komendy "siad", "głos" i "waruj". Służbowego kierowcę, który zdaniem wicemarszałka za wolno jechał, wyrzucił z samochodu na drodze pod Krapkowicami. Mężczyzna trzy kilometry szedł na PKS, by wrócić do urzędu.

Tuż po publikacji wicemarszałek dostał od szefa Platformy Obywatelskiej, posła Leszka Korzeniowskiego, ultimatum: albo oczyści się z zarzutów, albo będzie musiał odejść ze stanowiska.

Przeczytaj: Poseł Korzeniowski: - Albo marszałek Kostuś się oczyści, albo powinien podać się do dymisji

Nic takiego nie nastąpiło, tymczasem czytelnicy zasypują redakcję pytaniami: co dalej w sprawie wicemarszałka? Chcieliśmy o to zapytać posła Korzeniowskiego, jednak ten przez dwa dni nie odbierał telefonów od dziennikarki nto. Bez odzewu pozostały też SMS-y z prośbą o wyznaczenie terminu rozmowy. Tak samo nieuchwytny zrobił się dla nas przewodniczący sejmiku Bogusław Wierdak.

Sam Tomasz Kostuś od dwóch miesięcy powtarza w mediach, że jego prawnicy pochylają się nad sprawą. Nieoficjalnie politycy PO przyznają jednak, że wielomiesięczna rozprawa, z licznymi zeznaniami świadków i zainteresowaniem wielu mediów, byłaby i dla niego, i dla partii najgorszym możliwym rozwiązaniem. Dlatego zwycięża koncepcja przeczekania "medialnej wrzawy".

Tomasz Kostuś odpowiedział nam mailowo na pytanie w tej sprawie:
"Informacje związane z kwestiami prawnymi, wywołanymi artykułem, są przedmiotem pracy specjalistów od prawa prasowego i karnego. Nie jestem upoważniony do ich ujawniania, zwłaszcza wobec ewentualnej strony procesu sądowego".

Członkowie PO i osoby bliskie tej partii, z którymi nieoficjalnie rozmawiamy, uważają, że w sprawie Kostusia regionalne władze PO zachowują się fatalnie.

- Doradzałem im - opowiada nasz rozmówca - by po waszym tekście na konferencji prasowej Kostuś przeprosił za naganne zachowanie, obiecał popracować nad relacjami z ludźmi, poprosił o czas na odzyskanie zaufania. Widocznie uznali, że to byłoby dla niego zbyt poniżające.

Zobacz: Marszałkowie plączą się w wyjaśnieniach [wideo]

Zaczęli go gremialnie bronić i walić w waszą gazetę. Skutek: odium sprawy spada na całą partię. A w szczególności na marszałka Sebestę, który niewiarygodną obroną Kostusia sam nadszarpnął sobie wizerunek.

Jeden z naszych informatorów z urzędu: - Najbardziej przykre jest to, że w wicemarszałek Kostuś niby użył słowa "przepraszam" na konferencji prasowej, ale tak naprawdę kręcił na okrągło i nie miał tyle odwagi, żeby już poza kamerami zwyczajnie przeprosić nas, podwładnych.

W urzędzie marszałkowskim po naszym tekście i na wniosek marszałka trwa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Ma pomóc ustalić, czy w urzędzie były łamane prawa pracowników.

- Dopóki się nie zakończy, nie możemy mówić ani co było przedmiotem sprawdzania, ani jakie są nasze ustalenia - mówi Łukasz Śmierciak z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Opolu. - W tego rodzaju sprawach inspektorzy pracy sprawdzają, czy w badanej jednostce dochodziło do zachowań, które można by było uznać za mobbing, i czy pracodawca podjął działania, aby im zapobiec.

Od urzędników wiemy, że kontrola PIP obejmuje szereg spraw w ogóle nie związanych z tekstem nto. Temat relacji przełożony - podwładny to ledwie część kontroli.

- Jestem rozczarowany - mówi jeden z naszych informatorów. - Jeśli ktoś się łudzi, że kontrola potwierdzi nasze zarzuty lub oczyści wicemarszałka, to jest w błędzie. W ankiecie nie było pytania o to, który przełożony nas źle traktuje. My mamy wielu szefów, a jeśli o nazwiska nikt nie pytał, to skąd będzie wiadomo, czy chodziło o wicemarszałka czy np. o któregoś z dyrektorów?

Inny urzędnik dodaje: - Zarówno ja, jak i wielu znajomych napisaliśmy w ankiecie prawdę o poniżaniu. Wiem, bo wymieniliśmy się opiniami. Zobaczymy, jak oni to w PIP przedstawią.
Zdaniem podwładnych, po artykule "Odlot marszałka" Tomasz Kostuś bardzo się pilnuje.
- Pierwszy mówi do nas dzień dobry, a także dziękuję i proszę - relacjonuje jedna z jego podwładnych.

Tekst o Tomaszu Kostusiu skłonił do refleksji wielu urzędników, również spoza urzędu marszałkowskiego.

- Po takiej lekturze człowiek zastanawia się nad swoimi relacjami z pracownikami - mówi nam jeden z opolskich starostów. - A jak już się w nerwach na kogoś huknie, to się potem przeprasza. Niby to oczywiste, ale nie do końca, kiedy się ma dużo władzy i jednocześnie stresu.

- Mojemu szefowi nie raz puściły nerwy, ale nigdy wcześniej słowa przepraszam od niego nie usłyszałem - mówi Zbigniew (imię zmienione), urzędnik w jednej z opolskich gmin. - Ostatnio też odezwał się do mnie niezbyt uprzejmie, ale zaraz się zreflektował. Klepnął mnie w ramię i mówi, że mam tego nie brać do siebie. Później rzucił jeszcze tylko, że dzisiaj trzeba uważać, co się mówi, bo dziennikarze od razu piszą.

Zapytaliśmy Tomasza Kostusia o jego metamorfozę w ostatnich tygodniach.

"Nie zmieniłem sposobu traktowania pracowników, nadal staram się być wobec nich wymagający i sprawiedliwy. Być może pani informatorzy teraz inaczej interpretują moje zachowanie, rozumiejąc kaliber wcześniejszych pomówień. Niemniej cieszy mnie ta informacja" - napisał (mimo wszystko w starym stylu) wicemarszałek.

Komentarz

Władza robi teatr

W sprawie Tomasza Kostusia gazeta zrobiła swoje. Napisaliśmy prawdę, pomogliśmy - jak się okazuje - wielu urzędnikom. Jesteśmy przygotowani na proces, w który mało kto już wierzy. Fakt, że teraz próbuje się temat "pozamiatać", to już problem władzy. I ona będzie z tego rozliczana. Zabawne, że tak wielu "życzliwych" utożsamiało nasz tekst z walką frakcyjną w PO. Tymczasem okazuje się, że kiedy "biją naszego", nie ma frakcji Korzeniowskiego, Jarmuziewicza czy Wierdaka. Jest obrona Częstochowy. Niektórzy aktorzy tego spektaklu właśnie szykują się do występu w prawdziwym teatrze, będą wystawiać w Opolu sztukę kostiumową. Panowie, nie musicie się przebierać. Robicie niezły teatr pod krawatami.

Krzysztof Zyzik, redaktor naczelny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska