Przypomnijmy: kilkunastu kolejarzy z osiedla w Fosowskiem starało się w ubiegłym roku wykupić na własność zajmowane lokale.
Taką możliwość dała im ustawa z 2001 o sprzedaży mieszkań będących własnością przedsiębiorstw państwowych, jakim jest PKP. Dzięki niej lokatorzy z Fosowskiego mogliby kupić swoje "M" nawet za 5 procent wartości.
Do końca grudnia u.br. administratorem tego osiedla był Zakład Gospodarki Mieszkaniowej PKP w Tarnowskich Górach. Aleksandra Koniak, zastępca dyrektora ds. technicznych, wyjaśniała w listopadzie ubiegłego roku na łamach "NTO": - Przyczyną opóźnień we wprowadzeniu uwłaszczenia na tym terenie jest brak planu zagospodarowania przestrzennego gminy Kolonowskie.
Przedstawiciele urzędu miasta mieli odmienne zdanie. Teodor Ploch, inspektor ds. budownictwa i inwestycji odpowiadał: - Gdy nie ma takiego planu, PKP może opierać się na ustawach "o zagospodarowaniu przestrzennym" i "gospodarce nieruchomościami".
W pierwszych dniach grudnia doszło do spotkania przedstawicieli gminy i PKP z Tarnowskich Gór. - Chcieliśmy przyspieszyć procedury uwłaszczenia. Do 11 grudnia PKP miało podać termin następnego spotkania w tej sprawie. Nie doszło do niego - mówi Janusz Żyłka, inspektor ds. gospodarki komunalnej w UM.
Samorządowcy dowiedzieli się wówczas, że od stycznia zarządzanie osiedlem w Fosowskiem przejmuje Zakład Gospodarki Nieruchomościami PKP we Wrocławiu.
- W tym tygodniu zakończymy przekazywanie materiałów do Wrocławia - powiedziała wczoraj "NTO" Aleksandra Koniak. Zobowiązała się także, że osobiście przekaże dokumentację dotyczącą Fosowskiego nowemu dyrektorowi. - Poproszę, żeby jak najszybciej załatwił tę sprawę.
Jej zdaniem procedura uwłaszczeniowa (podział geodezyjny, akceptacja opolskiego urzędu wojewódzkiego, wpis do księgi wieczystej, wycena, sprzedaż) powinna potrwać nie dłużej niż rok.
Mieszkańcy osiedla kolejowego w Fosowskiem do wczoraj oficjalnie nie wiedzieli nic o zmianie administratora.
- Nadal jestem zainteresowany wykupem tego mieszkania. Utworzeniem wspólnoty, uchwaleniem jakiegoś funduszu remontowego, bo dom jest w opłakanym stanie - mówił Krzysztof Paul, wnuczek Jerzego Zmudzika.
W listopadzie ubiegłego roku Jerzy Zmudzik pokazywał nam, jak wygląda pokrycie domu i ściany bez rynien. - Podstawiamy wanny i miski, żeby deszczówka nie leciała do domu i piwnicy - wtórowała mu sąsiadka, Teresa Skowronek.