1-1 w finale play off I ligi hokeja. Orlik Opole uległ Naprzodowi Janów

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Patrick Zabolotny (żółta koszulka) zdobył honorową bramkę dla Orlika.
Patrick Zabolotny (żółta koszulka) zdobył honorową bramkę dla Orlika. Oliwer Kubus/archiwum
Na "Toropolu" nasz zespół przegrał 1:4. Naprzód wyrównał stan rywalizacji do trzech zwycięstw. W niedzielę o godz. 18.30 na opolskim lodowisku trzecie spotkanie.

Po zwycięstwie 4:3 w środę w pierwszym meczu na wyjeździe kibice Orlika liczyli, że nasza drużyna zrobi kolejny krok w kierunku ekstraklasy.

Pierwsza tercja wskazywała, że tak się może stać. Orlik ku zadowoleniu około 600 widzów był w niej lepszy. W 3. min faulowany w dogodnej sytuacji był Daniel Minge i nasz zespół miał rzut karny. W hokeju to jednak nie to samo, co w piłce nożnej czy recznej. Tu bramkarz ma znacznie większe szanse na obronę i tak sie stało. Michał Elżbieciak, który w tym meczu spisywał sie znakomicie wyszedł z pojedynku z Minge obronną ręką.

- Szkoda tej niewykorzystanej okazji, a później jeszcze kilku innych - żałował Minge.

W pierwszej odsłonie bramkarz gości bronił jeszcze bardzo groźne strzały Macieja Rompkowskiego i Minge. Oba zespoły grały twardo. Ucierpiał przez to obrońca Orlika Mateusz Stopiński, ale dość szybko po odniesionej kontuzji wrócił do gry.

Druga tercja należała do gości. W naszej drużynie kolejny obrońca doznał kontuzji. Arkadiusz Kostek musiał jechać do szpitala z rozciętą wargą. Założono mu pięć szwów, ale że hokeiści to "twarde chłopy", wrócił jeszcze na "Toropol" i w trzeciej tercji wyjechał na lód.

- Brak Arka pokrzyżował nam szyki, bo to kluczowy nasz obrońca - zaznaczał szkoleniowiec Orlika Jacek Szopiński. - Nie chcę jednak tym usprawiedliwiać naszej porażki. Spisaliśmy się po prostu znacznie słabiej niż w pierwszym meczu w roli gości i w meczach półfinałowych z ekipą z Torunia.

Pierwszego gola dla gości strzelił w 27. min Łukasz Elżbieciak. Na 2:0 dla przyjezdnych podwyższył Łukasz Sękowski. Orlik grał wówczas w osłabieniu, bo na ławce kar siedział Sebastian Szydło. W 39. min meczu jego losy były już w pratyce rozstrzygnięte. Uderzał Sękowski, a krążek po rykoszecie wpadł do opolskiej bramki.

W trzeciej odsłonie emocji bylo już niewiele. Goście strzelili czwartą bramkę i spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na lodzie. W 58. min honorowego gola dla opolan zdobył Patrick Zabolotny. Było już jednak zdecydowanie za późno, by choć trochę nastraszyć faworyzowany zespół Naprzodu.

- To jest play off, a przy tak wyrównanych dwóch drużynach każdy wynik jest możliwy - oceniał trener Szopiński. - Dlatego też w niedzielę będziemy z całych sił walczyć o zwycięstwo. Żeby je jednak odnieść musimy zagrać zdecydowanie lepiej.

Wiadomo już, że rywalizacja nie skończy się na trzech meczach i oba zespoły wrócą jeszcze do Katowic. Czwarty mecz na obiekcie Naprzodu rozegrany zostanie w najbliższą środę, a ewentualny piąty nazajutrz w czwartek 20 marca. Także na obiekcie rywala.
Protokół
Orlik Opole - Naprzód Janów 1:4 (0:0, 0:3, 1:1)
0-1 Ł. Elżbieciak - 27., 0:2 Sękowski - 30., 0:3 Sekowski - 39., 0:4 Gryc - 45., 1:4 P. Zabolotny - 58.
Orlik: Nobis - Kostek, Stopiński, Szczurek, Szydło, Minge - Obrał, K. Zwierz, Strużyk, Korzeniowski, Wacławczyk - Trawczyński, Resiak, M. Zwierz, Rompkowski, Wójcik - Cymbała, Sznotala, Duda, Gawlik, P. Zabolotny. Trener Jacek Szopiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska