Po zwycięstwie 4:3 w środę w pierwszym meczu na wyjeździe kibice Orlika liczyli, że nasza drużyna zrobi kolejny krok w kierunku ekstraklasy.
Pierwsza tercja wskazywała, że tak się może stać. Orlik ku zadowoleniu około 600 widzów był w niej lepszy. W 3. min faulowany w dogodnej sytuacji był Daniel Minge i nasz zespół miał rzut karny. W hokeju to jednak nie to samo, co w piłce nożnej czy recznej. Tu bramkarz ma znacznie większe szanse na obronę i tak sie stało. Michał Elżbieciak, który w tym meczu spisywał sie znakomicie wyszedł z pojedynku z Minge obronną ręką.
- Szkoda tej niewykorzystanej okazji, a później jeszcze kilku innych - żałował Minge.
W pierwszej odsłonie bramkarz gości bronił jeszcze bardzo groźne strzały Macieja Rompkowskiego i Minge. Oba zespoły grały twardo. Ucierpiał przez to obrońca Orlika Mateusz Stopiński, ale dość szybko po odniesionej kontuzji wrócił do gry.
Druga tercja należała do gości. W naszej drużynie kolejny obrońca doznał kontuzji. Arkadiusz Kostek musiał jechać do szpitala z rozciętą wargą. Założono mu pięć szwów, ale że hokeiści to "twarde chłopy", wrócił jeszcze na "Toropol" i w trzeciej tercji wyjechał na lód.
- Brak Arka pokrzyżował nam szyki, bo to kluczowy nasz obrońca - zaznaczał szkoleniowiec Orlika Jacek Szopiński. - Nie chcę jednak tym usprawiedliwiać naszej porażki. Spisaliśmy się po prostu znacznie słabiej niż w pierwszym meczu w roli gości i w meczach półfinałowych z ekipą z Torunia.
Pierwszego gola dla gości strzelił w 27. min Łukasz Elżbieciak. Na 2:0 dla przyjezdnych podwyższył Łukasz Sękowski. Orlik grał wówczas w osłabieniu, bo na ławce kar siedział Sebastian Szydło. W 39. min meczu jego losy były już w pratyce rozstrzygnięte. Uderzał Sękowski, a krążek po rykoszecie wpadł do opolskiej bramki.
W trzeciej odsłonie emocji bylo już niewiele. Goście strzelili czwartą bramkę i spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na lodzie. W 58. min honorowego gola dla opolan zdobył Patrick Zabolotny. Było już jednak zdecydowanie za późno, by choć trochę nastraszyć faworyzowany zespół Naprzodu.
- To jest play off, a przy tak wyrównanych dwóch drużynach każdy wynik jest możliwy - oceniał trener Szopiński. - Dlatego też w niedzielę będziemy z całych sił walczyć o zwycięstwo. Żeby je jednak odnieść musimy zagrać zdecydowanie lepiej.
Wiadomo już, że rywalizacja nie skończy się na trzech meczach i oba zespoły wrócą jeszcze do Katowic. Czwarty mecz na obiekcie Naprzodu rozegrany zostanie w najbliższą środę, a ewentualny piąty nazajutrz w czwartek 20 marca. Także na obiekcie rywala.
Protokół
Orlik Opole - Naprzód Janów 1:4 (0:0, 0:3, 1:1)
0-1 Ł. Elżbieciak - 27., 0:2 Sękowski - 30., 0:3 Sekowski - 39., 0:4 Gryc - 45., 1:4 P. Zabolotny - 58.
Orlik: Nobis - Kostek, Stopiński, Szczurek, Szydło, Minge - Obrał, K. Zwierz, Strużyk, Korzeniowski, Wacławczyk - Trawczyński, Resiak, M. Zwierz, Rompkowski, Wójcik - Cymbała, Sznotala, Duda, Gawlik, P. Zabolotny. Trener Jacek Szopiński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?