4 liga piłkarska. MKS Gogolin - KS Krapkowice 4-0 [UTRZYMANIE MKS-U]

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Podczas derbów nikt nie odpuszczał.
Podczas derbów nikt nie odpuszczał. Mirosław Szozda
Po fatalnej w wykonaniu gogolinian jesieni mało kto dawał im szanse, że zdołają się jeszcze wykaraskać ze strefy spadkowej. Im się to jednak udało w kapitalnym wręcz stylu, gdyż w rundzie rewanżowej byli groźni praktycznie dla każdego.

Ledwie 9 zdobytych punktów zmusiło w przerwie zimowej władze klubu do szukania „ostatniej deski ratunku”. Takową okazał się trener Wojciech Mielnik, który z nowym rokiem przejął zespół po Dariuszu Przybylskim na tyle odmieniając grę swoich podopiecznych, że ci z tygodnia na tydzień mozolnie odrabiali straty.

Przed ostatnią kolejką spotkań MKS był już „nad kreską”, ale by być pewnym utrzymania musiał wygrać z „sąsiadem zza miedzy”. Nie było to łatwe zadanie wszak krapkowicki KS to jedna z rewelacji sezonu, która na dodatek w pierwszym derbowym starciu między tymi zespołami mocno obiła gogolinian wygrywając z nimi 5-2.

- Mamy wszystko w swoich nogach i jeśli wygramy w derbach, nie musimy się oglądać na wyniki na innych boiskach - jasno stawiał sprawę prezes MKS-u Gogolin, Andrzej Prefeta.

Gospodarze od początku wzięli się zatem ostro do roboty i już po niespełna 150 sekundach mogli świętować zdobycie pierwszej bramki. Z rzutu wolnego piłkę w szesnastkę gości dośrodkował Mateusza Prefeta, głową zgrał ją Filip Szampera, a z najbliższej odległości formalności dopełnił Tomasz Schichta.

Goście błyskawicznie odgryźli się minimalnie niecelną główką Jarosława Wośki, a najbliżej zdobycia wyrównania byli w 24 minucie za sprawą Tobiasza Pietruszki. Pomocnik Krapkowic uprzedził wychodzącego do górnej piłki Łukasza Żmudę, a gdy futbolówka niechybnie zmierzała do pustej bramki arbiter odgwizdał faul dyktując rzut wolny dla miejscowych.

- Myślę, że w tej sytuacji arbiter popełnił błąd - ocenił krótko trener KS-u, Łukasz Wicher, którego zespół jeszcze przed przerwą po raz drugi został trafiony przez gospodarzy. Zanim do tego doszło świetną interwencją po uderzeniu głową Szampery popisał się Adam Cyganik, ale chwilę później golkiper gości był już bezradny. Tymoteusz Mizielski nie dał mu bowiem szans w stuprocentowej sytuacji, którą dalekim wykopem od bramki - przy biernej zresztą postawie krapkowickiej defensywy - wypracował mu golkiper Łukasz Żmuda.

Po zmianie stron dzieła zniszczenia ekipy z Krapkowic dokonali Schichta i Bartosz Śnieżek. Pierwszy w wykończył szybki kontratak zespołu, a kilkadziesiąt minut później przy próbie ustrzelenia hat-tricka najskuteczniejszy tego dnia zawodnik jedynie opieczętował krapkowicką poprzeczkę.

- Ten mecz przysporzył mi najwięcej radości w tym sezonie - nie krył Schichta. Raz, że to derby z silnymi przecież Krapkowicami, dwa - stawka pojedynku ogromna, bo od jego wyniku zależał los mojej drużyny. Wyszliśmy na murawę bez zbędnej „pompki” i niezdrowych emocji. Przyczajeni mieliśmy czekać na swoją szansę, a ta nadarzyła się nadzwyczaj szybko i potem było już dużo łatwiej. Udało się utrzymać 4 ligę dla Gogolina i mogę odejść stąd z podniesioną głową. Będę tęsknił za tymi ludźmi, obiektem i klimatem, bo od nowego sezonu zwiążę się z występującym ligę niżej Orłem Źlinice - zdradził strzelec dwóch bramek dla MKS-u.

W doliczonym czasie gry kapitalnym uderzeniem z 20 metrów pajęczynę z bramki „Cygana” zdjął jeszcze wspomniany Śnieżek ustalając tym samym końcowy rezultat meczu na 4-0 dla drużyny z miasta Karlika i Karolinki.

- Szkoda, że w taki sposób kończymy ten sezon - kręcił głową niepocieszony Adam Cyganik. - Z mojej perspektywy wyglądało to tak, jakbyśmy przeszli obok meczu. Inna rzecz, że gospodarzom spotkanie idealnie się ułożyło. Gol na początku, a potem „do szatni” dodały Gogolinowi pewności w grze, której nam dzisiaj brakowało. Dobrze, że skończyło się dla nas jedynie na czterech stratach, bo gdyby gospodarze wykorzystali wszystko co mieli, mogliśmy dostać nawet „ósemkę”. Mecz z Gogolinem był moim ostatnim w przygodzie z piłką. Teraz poświęcę się pracy i rodzinie, ale w miarę możliwości będę regularnie zaglądał na stadion krapkowickiego KS-u. Tym razem jednak już w roli kibica - podkreślił popularny „Cygan”, który w obecnych rozgrywkach 4 ligi był jednym z najlepszych na swojej pozycji.

MKS Gogolin - KS Krapkowice 4-0 (2-0)
Bramki: 1-0 Schichta - 3., 2-0 Mizielski 45., 3-0 Schichta - 58., 4-0 Śnieżek - 90.
MKS: Żmuda - Błoński, K. Pindral, F. Szampera, Szydłowski - Gajda (83. Sobek), Prefeta, Botta (31. Śnieżek), Kaczmarek (87. D. Mikołajczyk) - Mizielski, Schichta. Trener Wojciech Mielnik.
Krapkowice: Cyganik - TrinczekŻK, J. Pindral, Atroszko, DyczekŻK - Rychlewicz, Pietruszka (68. Jakwert), Grabowiecki (38. Steczek), Szymański - Sobota (55. Matuszek), WośkoŻK. Trener Łukasz Wicher.
Żółte kartki: Trinczek, Dyczek, Wośko.
Sędziował Łukasz Pytlik (Nysa).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska