Anna swoje zrobiła

Fot. Paweł Stauffer
Biskup Alfons Nossol wręcza papieżowi figurę św. Anny Samotrzeciej.
Biskup Alfons Nossol wręcza papieżowi figurę św. Anny Samotrzeciej.
Szopka bym Ojcu wyrzeźbił... Gdyby tylko On żył - mówi brat Jacek z Klasztoru Franciszkanów na Górze św. Anny. Jan Paweł II miał jego trzy rzeźby.

Z homilii papieża:

Z homilii papieża:

Niewiasta, która zrodziła Syna Bożego, znajduje się, wraz z tym synem, w objęciach swojej własnej matki: świętej Anny - tak jak widać na tej figurze... Wyraża się to w postaci św. Anny Samotrzeciej, która tu w centralnym sanktuarium Śląska i Opolszczyzny, o sto lat zaledwie młodszym od Jasnej Góry, od pięciu stuleci doznaje szczególnej czci - i toczona jest miłością pokoleń.

Ostatnią z nich, skromny krzyż z Chrystusem, zawieźli papieżowi pielgrzymi ze Śląska. Wcześniej brat Jacek wyrzeźbił św. Franciszka. Zanim go ofiarował Ojcu, Franciszka "zaaresztowali" milicjanci, aby sprawdzić. czy nie ma w nim jakichś skrytek i niebezpiecznych ładunków.
A wszystko zaczęło się od rzeźby św. Anny Samotrzeciej. To ona w 1983 roku sprowadziła papieża na opolską ziemię, na Górę św. Anny.

Z homilii wygłoszonej przez Jana Pawła II na Górze św. Anny:
- Myślę sobie, jak doszło do tego, że przyjechałem na Górę Świętej Anny? Rozważam, wspominam, szukam w przeszłości i przypominam sobie: przyszedł do mnie raz ksiądz biskup Nossol. Zaprosiłem go na kolację po starej znajomości, a on w tej jadalni, gdzie jedliśmy kolację, czyli wieczerzę, ustawił figurę św. Anny Samotrzeciej. I ta św. Anna Samotrzecia tam stoi i swoje robi - i swoje zrobiła...

Gdy Ojciec Święty wypowiadał te słowa na błoniach obok klasztoru, brata Jacka nie było wśród milionowego rozmodlonego tłumu. Pracował w klasztorze. Słowa o rzeźbie dotarły do niego z telewizora.
- Nie było czasu się rozczulać, choć Ojciec Święty mówił o mojej rzeźbie. Sercem szarpnęła jednak radość - mówi brat Jacek.
Zakonnik tylko się uśmiechnął i krzątał się dalej: wszystko musiało być idealnie wyszykowane zanim Jan Paweł II wejdzie do sanktuarium. Ojciec Święty wyszedł z klasztoru z kolejną rzeźbą brata Jacka.
To było 21 czerwca 1983 roku.

Biskup Alfons Nossol wręcza papieżowi
figurę
św. Anny Samotrzeciej.

22 lata później, 5 kwietnia 2005 roku. Brat Jacek siedzi
na klasztornej furcie - jowialny, szczery, pogodny.
Przeglądamy pamiątkowe zdjęcia: pielgrzymka ze Śląska, która podarowała Ojcu Świętemu krzyż zamówiony u franciszkanina.
Brat wręczający papieżowi statuetkę św. Franciszka - obaj uśmiechnięci, w tle ówczesny biskup Alfons Nossol.
Wreszcie - pożółkła czarno-biała fotografia: brat Jacek stojący w warsztacie przy stole, na którym gdzieś, między dłutami, leży charakterystyczna, niewielka rzeźba. To jest właśnie figura św. Anny Samotrzeciej, ta sama, która w papieskiej jadalni "stała i robiła swoje".
Początek lat 80., pomysł był taki: biskup Alfons Nossol zawiezie papieżowi w darze figurę patronki Góry św. Anny. Klasztor miał wkrótce obchodzić 500-lecie istnienia i pragnieniem wszystkich było, aby uroczystości jubileuszowe uświetnił swą obecnością sam Ojciec Święty.
- Ojciec prowincjał nalegali, abym wykonał figurę św. Anny - mówi zakonnik.

Sprawa z kopiowaniem św. Anny Samotrzeciej nie była prosta
- to posąg wyjątkowy, składający się z trzech postaci:
- Wyrzeźbiony jakby przez samouka - opowiada brat Jacek. - Nie ma w nim proporcji, św. Anna trzyma Matkę Boską i syna Bożego. Pan Jezus jest większy od matki, choć to dzidziuś. A Matka Boska jest mała i delikatna, choć to dojrzała kobieta obleczona w suknię.
Tak chciał autor oryginału i dokładnie z tymi "błędami" brat Jacek rzeźbę skopiował. Ściągnął z oryginalnej figury miarę, wykonał dziesiątki szkiców, wreszcie rysunek główny. Wziął drewniany kloc i dłuta:
- Rysunek był, fałdy były ustalone, trza to było przełożyć na drzewo. Ryć dłutem i wciąż poprawiać. Odstawiałem figurę na trzy dni, potem do niej powróciłem i zobaczyłem, co dobre w Annie, a co złe. Rzeźbiłem, rzeźbiłem...
Pracował od świtu do zmierzchu, nigdy w nocy. Sztuczne światło nadaje rzeźbie inne kształty i wypacza te poczynione za dnia. Po kilku tygodniach zakończył dokładną kopię, tylko w jednym miejscu św. Anna brata Jacka ma znak: z tyłu figury pojawił się krzyż franciszkański, a po jego obu stronach litery B J, czyli brat Jacek.
- Przyjaciele z Niemiec, co to wiedzieli, że jestem autorem figury, przysłali mi kiedyś wycinek z gazety z artykułem "Jeden dzień u papieża". Było tam dużo różnych zdjęć kolorowych. Jedno z nich zrobione przy śniadaniu: kardynałowie siedzą i papież, a w tle na komodzie moja figurka! Trzy postaci w jednym - babka Jezusa, Jego mama, On sam.
Z homilii:
W postaci świętej Anny Samotrzeciej uwydatnione jest przede wszystkim macierzyństwo: Matka - i matka Matki. Syn Boży stał się człowiekiem tylko dlatego, że Maryja stała się Jego Matką. Ona sama zaś nauczyła się być matką od swojej matki.

Przez lata brat Jacek wyrzeźbił 12 figur św. Anny Samotrzeciej:
- Wszyscy chcieli mieć taką samą jak ta pierwsza, która pojechała do Watykanu. Nawet sam biskup Alfons Nossol. Święta Anna Samotrzecia była też darem dla prymasa Stefana Wyszyńskiego.
Kiedy w 1983 roku Jan Paweł II wpisał Górę św. Anny w trasę swej pielgrzymki do Polski, zakonnicy z klasztoru zastanawiali się:
- Co my mu tym razem damy? Może krzyż?
- A jo sobie myślę: krzyżów to Ojciec tam ma dużo, a przecież niedawno ustanowił św. Franciszka patronem ekologii. Jo powiedział, że byłoby najlepiej dać świętego Franciszka z naturą, rzeźbę kazania Franciszka do ptaszków - wspomina brat Jacek.
Z tymi ptaszkami to sobie roboty tylko dodał - na ramieniu świętego są dwa, w ręku - jeden, na gałązkach u stóp świętego - kolejne dwa.
- Dużo szczegółów: do zaplanowania, wyrysowania i wyrzeźbienia. Czasu zaś mało, niecałe dwa miesiące. A to jeszcze milicja się o tego Franciszka wciąż dopytywała. Jak żem skończył robotę, to zaraz figurkę zabrali. Musieli go prześwietlić, czym bomby jakiej nie schował tam albo cóś. Wszystko wtedy sprawdzali. Pamiętam, jak z Raciborza przywieźli kosz z jarzynami, to też go prześwietlili - mówi.
Milicjanci przywieźli prześwietlonego św. Franciszka tuż przed przybyciem papieża na Górę. Postawili obok ołtarza.
- Wyskoczyłem z klasztoru na chwilę, aby przy pomocy specjalnej przepustki wziąć św. Franciszka a następnie - podczas spotkania z papieżem - przekazać go Ojcu Świętemu - wspomina brat Jacek.
Większość zakonników z klasztoru nawet nie widziała figury podarowanej w ich imieniu papieżowi. Dla nich brat Jacek wykonał - już po wyjeździe papieża kopię, która do dziś stoi w klasztornej jadalni.

Brat Jacek dwa razy
spotkał się z papieżem
Pierwszy raz na Górze św. Anny, gdy wręczał figurę św. Franciszka, drugi raz w Asyżu. Ludzie, którzy mieli kontakt z Ojcem Świętym zwykle mówią o tym wydarzeniu, jak o wielkiej łasce, niezwykłym przeżyciu. Ale brat Jacek to człowiek skromny i prosty, nie lubi ubierać uczuć w wielkie słowa: - Ja mówiłem papieżowi na powitanie: "Jasna Góra!" a On mnie natychmiast kojarzył, wiedział, żem braciszek od św. Anny i od św. Franciszka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska