ASPR Zawadzkie przełamała się w efektowny sposób

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Szczypiorniści ASPR-u wygrali w dramatycznych okolicznościach.
Szczypiorniści ASPR-u wygrali w dramatycznych okolicznościach. Oliwer Kubus
ASPR przerwała serię porażek i na własnym boisku pokonała Olimpię Piekary Śląskie 32-31 .

Zespół z Zawadzkiego ostatnie cztery mecze przegrał i chciał wyjść z dołka. Dodatkową mobilizację stanowiła chęć rewanżu na Olimpii za dotkliwą porażkę 22-36 na jej parkiecie. Przełamanie nadeszło, i to w najlepszym z możliwych sposobów. ASPR nie dość, że pokonała lidera, to jeszcze mecz dostarczył dużych emocji, a po jego zakończeniu gospodarze mogli wykonać taniec radości.

Atmosferę podgrzewała publiczność. Na trybunach usiadło wielu kibiców gości, którzy dopingowali swój zespół. Jako że lokalni fani nie chcieli być gorsi, to w hali - szczególnie w końcówce - zrobiło się bardzo głośno, co pozytywnie wpłynęło na jakość i tak już dobrego widowiska.

Głównym autorem sukcesu miejscowych okazał się Łukasz Całujek. 23-letni rozgrywający, który jako nastolatek trafił do Wisły Płock, rozegrał kapitalne zawody. Jego rzuty z dystansu siały popłoch i zrezygnowanie w szeregach gości. Zwłaszcza na początku notował świetną skuteczność. Tylko w pierwszej połowie zdobył siedem bramek, w drugiej - choć był uważnie pilnowany - dorzucił kolejne trzy. O swoim występie wypowiadał się jednak skromnie.

- Mecz mi wyszedł, koledzy dogrywali dobre piłki, więc było z czego rzucać - podkreślał młodszy z braci Całujków. - W obronie też się poprawiłem, choć po jednym zwodzie rywala stanąłem jak wryty. Kiedy goście zaczęli mnie pieczołowicie pilnować, zrobiło się więcej miejsca dla innych zawodników i to oni wzięli sprawy w swoje ręce.

ASPR wygrała w pełni zasłużenie. W ostatnich trzech minutach pierwszej części wypracowała czterobramkowe prowadzenie, a tuż po zmianie stron powiększyła je do sześciu goli. Podirytowani goście wzięli się za odrabianie strat, jednak ani na moment nie doprowadzili do remisu. Najlepszą okazję ku temu mieli na 50 sek. przed końcem. Z kontrą popędził były gracz ASPR-u Łukasz Płonka. Wcześniejsze wykorzystywał bezproblemowo, ale tym razem pomylił się. Triumf podopiecznym Łukasza Morzyka zapewnił po celnym rzucie karnym Lesław Kąpa.

- Olimpia nie przez przypadek przoduje tabeli, bo prezentuje uporządkowany i miły dla oka handball - komentował Ł. Całujek. - Na wyjeździe zebraliśmy niezłe cięgi, ale dając z siebie 110 procent, potrafiliśmy u siebie wygrać. Dla takich chwil warto grać.
Dzięki zwycięstwu nasz zespół awansował na 7. miejsce i nie musi się już martwić o utrzymanie.

- Nie jestem na tyle doświadczony, by stwierdzić, co dokładnie było przyczyną serii porażek, ale na pewno jakiś wpływ na to miały kontuzje - tłumaczył Ł. Całujek. - Graliśmy ostatnio bez nominalnego obrotowego. Teraz Kewin Kubillas wrócił i wykonał znakomitą, często niezauważalną dla kibica robotę. Bramki, które zdobywam, to w 60-70 procentach jego zasługa.

Ważną cegiełkę do zwycięstwa dołożył także Sławomir Donosewicz. „Dziadek” po przerwie popisywał się efektownymi paradami w chwilach, kiedy Olimpia niebezpiecznie zbliżała się do ASPR-u.

ASPR Zawadzkie - Olimpia Piekary Śląskie 32-31 (19-15)

ASPR; Donosewicz, Skwara - Kaczka, Hertel 1, Kubillas 3, Szulc 1, Zagórowicz 5, Wacławczyk 3, P. Całujek 3, Ł. Całujek 10, Swat 2, Migała, Kąpa 4. Trener Łukasz Morzyk.
Olimpia: Zemelka, Kot - Chromy 3, Fidyt 2, Cieślik, Rosół 2, Gogola 6, Kotalczyk, Kempys 7, Kowalski 2, Płonka 9. Trener Sławomir Szenkel.

Sędziowali: Andrzej Chrzan i Michał Janas (obaj Tarnów). Kary: ASPR - 10 min.; Olimpia 8 min. Widzów 320.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska