ASPR Zawadzkie straciła punkt na własne życzenie

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Daniel Skowroński (przy piłce) nie miał łatwego życia z obrońcami gości i nie był tak skuteczny jak zwykle.
Daniel Skowroński (przy piłce) nie miał łatwego życia z obrońcami gości i nie był tak skuteczny jak zwykle. Oliwer Kubus
Szczypiorniści z Zawadzkiego zremisowali z faworyzowanym KSSPR-em Końskie 29:29, mimo że jeszcze w 55. min prowadzili czterema bramkami.

Protokół

Protokół

ASPR Zawadzkie - KSSPR Końskie 29:29 (13:12)

ASPR: Wasilewicz, Łuczyński - Krzyżanowski 5, Pawlak 2, Kryński 4, Stupiński 1, Giebel 3, Skowroński 3, Morzyk, Kalisz 5, Tatz 1, Płonka 5. Trener Janusz Bykowski.
KSSPR: Witkowski - Dobrowolski, Kornecki 3, Napierała 2, Baturin 7, Słonicki, Bodasiński 3, Kubała 11, Bąk 3. Trener Rafał Przybylski.

Sędziowali Krzysztof Jac i Marcin Wrona (obaj Tarnów). Kary: ASPR - 6 min., KSSPR - 8 min. Widzów 200.

Gospodarze po meczu zostali nagrodzeni brawami od fanów, mimo to wściekli schodzili do szatni. Nie wykorzystali bowiem w końcówce trzech stuprocentowych sytuacji i roztrwonili kilkubramkową przewagę.

- Zachowaliśmy się jak frajerzy - komentował rozgrywający ASPR-u Mariusz Kalisz. - Mieliśmy rywala w garści, tymczasem pozwoliliśmy mu wrócić do gry i podarowaliśmy punkt. Trudno o satysfakcję, patrząc przez pryzmat wydarzeń. Zabrakło zimnej krwi i szczęścia.

Pechowcem okazał się Andrzej Kryński, który przy stanie 28:26 zmarnował karnego, a po chwili jego rzut ze skrzydła obronił Przemysław Witkowski.

- Bardzo chcieliśmy, a gdy się bardzo chce, to nie wszystko wychodzi - tłumaczył podłamany Kryński. - Przed meczem punkt z wyżej notowanym przeciwnikiem bralibyśmy w ciemno, ale teraz odczuwamy duży niedosyt.

Kibice w Zawadzkiem znów przeżyli spore emocje. Przed trzema tygodniami ich pupile w dramatycznych okolicznościach pokonali Czuwaja Przemyśl, tym razem byli bliscy pokonania innego faworyta. Mecz przypominał huśtawkę nastrojów. Oba zespoły grały falami i zdobywały bramki seriami. Pierwsze minuty dwóch części należały do przyjezdnych. Miejscowi odrabiali straty i równie szybko osiągali przewagę, co tracili ją. Z końcowego wyniku mogli cieszyć się jedynie zawodnicy z Końskich.

- Dla nas remis jest jak porażka - przyznawał uznany najlepszym piłkarzem gospodarzy Tomasz Wasilewicz. - Wyróżnienie osładza gorzki smak punktu. Chwała Bogu, że nie przegraliśmy. Zastanawiające, dlaczego na własnym parkiecie znów wypruwamy sobie żyły, podczas gdy na wyjeździe nie nawiązujemy walki. Niestety, szwankuje skuteczność.

ASPR zajmuje w tabeli I ligi ósme miejsce i uniknie bezpośredniej degradacji. By nie znaleźć się w barażach o utrzymanie, w następnym tygodniu powinna pokonać mający punkt mniej i znajdujący się w zagrożonej strefie zespół ze Świdnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska