Urszula Faron od 10 lat mieszka z mężem we Włoszech. Do swojego mieszkania w Kietrzu przy ul. Głubczyckiej zagląda m.in. przy okazji urlopów. - Jestem tu zameldowana, mam w mieszkaniu swoje rzeczy, przeprowadziliśmy tam z mężem remont - wylicza Opolanka. - Pod naszą nieobecność lokalem opiekują nasi bliscy.
Pani Urszula bardzo się zdziwiła, gdy dostała pismo od zarządcy nieruchomości. Czytamy w nim: „W związku z interwencją zgłoszoną na zebraniu Wspólnoty Mieszkaniowej wzywam panią do utrzymywania w należytym stanie technicznym lokalu w szczególności do systematycznego ogrzewania w sezonie jesienno-zimowym oraz do regularnego wietrzenia”.
- Zarządca próbuje wchodzić z butami w moje prywatne życie - denerwuje się Urszula Faron. - Za moment będą mi mówić, jakie firanki mam wywiesić w oknie. Rozumiem, że sąsiedzi mogą mieć różne zastrzeżenia, ale dziwie się, że zarządca posunął się do tego, by dyktować co mam robić we własnym mieszkaniu.
Kobieta zapewnia, że zrozumiałaby interwencję, gdyby z powodu jej zaniedbań sąsiedzi ponosili straty. - Ale mieszkanie jest suche, wyremontowane, zadbaliśmy też o odpowiednią wentylację, więc na ścianach nie ma ani śladu zagrzybienia - bije się w pierś.
Zarządca przyznaje, że pismo wysłano bez wcześniejszego przeprowadzenia wizji w mieszkaniu pani Urszuli.- Mieliśmy zebranie właścicieli i jeden z nich wniósł do protokołu, że w jego mieszkaniu pojawia się pleśń i specyficzny zapach - tłumaczy Małgorzata Gwardiak, zarządca nieruchomości. - Lokal pani Faron jest wolny, a brak wietrzenia może mieć wpływ na stan techniczny lokalu sąsiada. Czy tak było? Nie wiem, bo wizji faktycznie nie przeprowadziliśmy - przyznaje.
- Moim zdaniem sąsiad powinien poszukać problemu w swoim mieszkaniu - uważa Franciszek Dezor, prezes OSM „Przyszłość” w Opolu, którego poprosiliśmy o opinię. - Gdyby prawidłowo je wietrzył i ogrzewał, to grzyb by się nie pojawił.
Problem zatargów sąsiedzkich na tle ogrzewania nie należy do rzadkości. Właściciele tzw. mieszkań narożnych mają często żal do tych, których lokale są położone w środku. Bo ci drudzy płacą mało, a dzięki korzystnej lokalizacji grzeją się na ich koszt.
- Dlatego wszystkie nasze mieszkania są wyposażone w podzielniki, więc jesteśmy w stanie wychwycić ten problem - zapewnia prezes Dezor. - Współczynniki korygujące uwzględniają m.in. położenie mieszkania w budynku, dlatego nawet jeśli ktoś ma zakręcone grzejniki to i tak na koszty ciepła się składa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?