- Kierowcy, którzy jechali od strony Winowa próbowali ominąć to miejsce, jadąc ul. Krapkowicką, ale utknęli w wielkim korku. Nie pojawił się nikt, kto pomógłby rozładować ruch - skarży się nasz czytelnik Krzysztof
Przyczyną środowych utrudnień były zamulone studzienki kanalizacyjne, które nie nadążały zbierać deszczówki.
- Wody spadło we wtorek wieczorem bardzo dużo, dlatego gdy pojawiła się ona na jezdni, drogę trzeba było zamknąć - mówi Krzysztof Maślak, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Opolu. Odcinek był nieprzejezdny do dzisiejszego poranka. Otwarto go dopiero wtedy, gdy straż pożarna wypompowała wodę.
- Została też wezwana firma, która wyczyściła studzienki kanalizacyjne, ale my i tak cały czas monitorujemy sytuację. Jeśli poziom wód gruntowych będzie na tyle wysoki, że jezdnia zostanie zalana, drogę znowu będzie trzeba zamknąć - mówi wicekomendant Maślak.
Przejazd pod wiaduktem na ul. Prószkowskiej został zamknięty we wtorek po godz. 20. Droga była nieprzejezdna przez 12 godzin, czyli do momentu aż strażacy wypompowali wodę. - Zgłoszenie od policji dostaliśmy po godzinie 5 rano i strażacy od razu wyjechali na miejsce - mówi st. kpt. Jarosław Larski z stanowiska kierowania opolskiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Opolu.
Zapytaliśmy policjantów, dlaczego powiadomili strażaków dopiero po dziewięciu godzinach. - Cały czas padał deszcz, więc wypompowanie wody niewiele by dało. Kiedy przestał wezwaliśmy strażaków, żeby zdążyli przed porannym szczytem - mówi podinsp. Jarosław Dryszcz z KWP w Opolu.
Kierowcy skarżą się, że policjanci w sytuacjach awaryjnych nie robią nic, aby ułatwić im życie. - Ta historia z wiaduktem to tylko jeden z nielicznych przykładów - mówi nasz czytelnik. - Parę dni temu próbowałem przejechać przez skrzyżowanie ul. Domańskiego z Wrocławską, ale i tam zaskoczył mnie wielki korek. Później okazało się, że na obwodnicy był wypadek i cały ruch skierowano przez miasto. Czy policja nie powinna w takich sytuacjach pomóc kierowcom? - pyta.
Funkcjonariusze nie są od rozładowywania korków
Rozmowa z Dariuszem Bieganowskim, zastępcą naczelnika wydziału ruchu drogowego w Komendzie Miejskiej Policji w Opolu.
- Kierowcy skarżą się, że po zalaniu jezdni pod wiaduktem na ul. Prószkowskiej nie pojawił się nikt, kto pokierowałby ruchem. Przez to utknęli w gigantycznych korkach.
- Policjanci pojechali na miejsce po to, aby je zabezpieczyć oraz wskazać kierowcom możliwość objazdu.
- Ale korki powstawały na sąsiednich ulicach, gdzie policjantów nie było...
- Do pracy na porannej zmianie mieliśmy tylko dwa patrole, a zdarzeń było mnóstwo, dlatego nie mieliśmy nikogo, kto mógłby pokierować ruchem w tamtym miejscu.
- Ale to nie jest pierwsza sytuacja, gdzie kierowcy skarżą się, że policjanci nie robią nic, żeby ułatwić im przejazd przez miasto.
- Policjanci nie są od rozładowywania korków. Jeżeli mamy siły i środki, to możemy skierować w dany rejon patrol, ale czasami to po prostu nie ma sensu. Korki w mieście były i będą. Tego nie unikniemy. Policjanci są przede wszystkim od tego, żeby zapewnić bezpieczeństwo. Nie mogą rzucić swojej roboty i jechać rozładowywać korek na skrzyżowaniu.
- Zmorą kierowców jest ul. Piastowska. Tu w godzinach szczytu korki są zawsze.
- W tym miejscu nawet policjanci nie pomogą. Ludzie kończą pracę o 15.30 i w jednym momencie próbują dostać się na ul. Piastowską. Natężenie ruchu w tym czasie jest duże nie tylko w tym miejscu, a na wszystkich skrzyżowaniach policjantów postawić nie możemy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?