Bez kumoterstwa i korupcji

Rozmawiała Joanna Jakubowska
prof. Zyta Gilowska
prof. Zyta Gilowska
Rozmowa z prof. Zytą Gilowską, posłanką Platformy Obywatelskiej, zastępcą przewodniczącego Sejmowej Komisji Finansów Publicznych, wczorajszym gościem opolskich biznesmenów

- Czy Polska musi wejść do Unii Europejskiej?
- Ja nie należę do osób, które twierdzą, że jak nie wejdziemy do Unii, to musi być katastrofa. Ale uczciwie, jako ekonomista, powiem tak: bardzo prawdopodobna jest katastrofa. My znaczną część naszego wzrostu oparliśmy na kapitale zagranicznym. Kapitał ten napływał do Polski, zakładając korzyści, ze spodziewanego pomyślnego rozwoju Polski, a także członkostwa Polski w UE. Gdybyśmy się w UE nie znaleźli, to inwestorzy mogą uznać, że bardzo podniosło się ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce i że te korzyści, których się spodziewali, są niejasne bądź iluzoryczne. A wtedy mogą po prostu zabrać swoje pieniądze i pójść z nimi gdzie indziej. Ponieważ tych pieniędzy zagranicznych zaangażowanych w inwestycje pośrednie i bezpośrednie w Polsce jest sporo, groziłoby nam gwałtowne osłabienie słabiutkich impulsów rozwoju gospodarczego, a w scenariuszu zaawansowanym może nam nawet grozić kryzys walutowy. Ci wszyscy, którzy lali krokodyle łzy nad silną złotówką, doczekaliby się swego. Ona by się tak osłabiła, że jej wartość zleciałaby z hukiem na głowę.
- Przeciwnicy wejścia Polski do Unii twierdzą, że zagłosują na "nie", bo nie chcą finansować unijnej monstrualnej biurokracji.
- Mówi się, że biurokracja unijna jest horrendalna, że jest mnóstwo przepisów i przywołuje się przy tym za przykład dopuszczalną krzywiznę ogórka. To są oczywiście przykłady widowiskowe, które mogą być śmieszne i są one starannie wyselekcjonowane, bo jest ich naprawdę bardzo mało. Biurokracja unijna przy naszej, to jest doprawdy bardzo łagodna forma administrowania. Wprawdzie jest to administrowanie, ale przepisów jest nieporównanie mniej niż u nas, są one klarowniejsze i czytelniejsze. Będziemy rezygnować z naszych i zastępować je unijnymi. I jeśli je przyjmiemy, nie będzie można, jak do tej pory, "jechać" na układach, klikach, kumoterstwie, na łapówkach. Będą lepsze warunki do prowadzenia normalnej działalności gospodarczej.
- Minister Kołodko proponuje reformę finansów, która sprowadza się do ratowania budżetu państwa przez podwyższenie podatków. Platforma stawia na stabilizację finansów i obniżenie podatków. Jaki scenariusz czeka Polskę, jeśli wejdziemy do UE bez dokonania radykalnych zmian w systemie finansowania państwa?
- To będzie scenariusz grecki. Te pieniądze, które zdołamy pozyskać, przejemy i będziemy sobie spokojnie czekali, patrząc, jak świat ucieka, licząc na to, że jakoś to będzie. Bez odważnej reformy możemy być bardzo szybko płatnikiem netto. Składka nasza będzie wzrastała, a nie będziemy umieli korzystać z pieniędzy unijnych.
- Jak pani ocenia pomysł ministra finansów, który proponuje opłatę w wysokości 400 tys. zł dla podmiotów, które będą chciały wejść na rynki unijne?
- No właśnie, mówi się, że Unia stawia nam wygórowane warunki, a my sami je sobie stawiamy. 400 tysięcy to jest zapora dla większości małych i średnich przedsiębiorców. To jest nonsens. To jest sytuacja jak z przysłowia: "Broń nas Panie Boże od przyjaciół, bo z wrogami poradzimy sobie sami".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska