MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Biedny może się nie doczekać

Jan Poniatyszyn (Radio Opole)
Za miesiąc dla niektórych mieszkańców Prudnika otrzymanie miejsca w tamtejszym Domu Pomocy Społecznej stanie się nieosiągalne.

Utrzymanie jednego podopiecznego DPS kosztuje obecnie blisko 1600 złotych miesięcznie. Za pobyt każdemu pensjonariuszowi potrąca się 70 procent jego emerytury. Dotąd pozostałe koszty pokrywała państwowa dotacja, od 1 maja obowiązek ten spadnie na gminy.

W prudnickim DPS mieszka 83 pensjonariuszy, ich emerytury z reguły nie przekraczają 600 złotych. Oznacza to, iż do każdego trzeba dopłacać 1100-1200 złotych miesięcznie.
- Po 1 maja państwo ma dotować jeszcze tylko tych pensjonariuszy, którzy dostali skierowanie do nas przed końcem 2003 roku - tłumaczy Mariusz Półchłopek, dyrektor prudnickiego Domu Pomocy Społecznej. - Do pełnego kosztu utrzymania osób skierowanych do DPS w tym roku będzie musiała dopłacać rodzina. Jeżeli krewni nie spełnią kryterium dochodowego, to wówczas obowiązek ten spadnie na gminę. Mam wątpliwości, czy samorząd da radę unieść taki ciężar. Podejrzewam, że rozwijana będzie raczej pomoc środowiskowa. Osoby starsze pozostawione zostaną w swoich domach. Skierowań do DPS będzie mniej, a to doprowadzi naszą placówkę do problemów finansowych.

Obawy te podziela Zenon Kowalczyk, burmistrz Prudnika. - Samorządom dokłada się kolejne zadania, za którymi nie idą państwowe fundusze - ocenia Kowalczyk. - Na umieszczenie kogoś w domu starców będzie teraz potrzebna decyzja burmistrza. Da się więc tym tak sterować, żeby w pierwszej kolejności trafiali tam ludzie mający wysokie emerytury, do utrzymania których gmina nie będzie musiała dopłacać. Może i jest to nieuczciwe, ale sposób przekazania nowych obowiązków gminom również jest nieuczciwy.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska