Być na OFF'ie

Anna Konopka
Anna Konopka
Muzykalna rodzina państwa Hermanów na katowicki festiwal przyjechała aż z Gdyni z 7- i 8-letnimi dziećmi. - Jesteśmy tu co roku. Pakujemy dzieci do samochodu i lądujemy na OFF'ie - mówią.
Muzykalna rodzina państwa Hermanów na katowicki festiwal przyjechała aż z Gdyni z 7- i 8-letnimi dziećmi. - Jesteśmy tu co roku. Pakujemy dzieci do samochodu i lądujemy na OFF'ie - mówią. Anna Konopka
Dolina Trzech Stawów w Katowicach - pierwszy weekend sierpnia, wielkie upały. Palące słońce nie przeszkadza jednak, by w malowniczym parku od piątku do niedzieli każdego dnia na OFF Festivalu pojawiło się średnio 12 tysięcy ludzi.

Wszyscy oni przechadzają się od sceny do sceny, słuchając muzyki. Piknikują, opalają się i spędzają czas - alternatywnie. Przemek Recha, Kuba Sylwestrzak i Łukasz Hajce grają właśnie w szachy.

- Przyjechaliśmy na OFF Festival dla relaksu. Mimo że wokoło są dwie wielkie sceny i namioty z głośną muzyką, to dla nas atmosfera jest sielankowa - mówi Kuba. - W tamtym roku zabraliśmy tu szachy trochę dla żartu, ale okazało się, że ten pomysł wypalił i znowu gramy - opowiadają chłopcy, którzy na teren festiwalu przyjechali z Katowic i Rudy Śląskiej.

OFF Festival miał w ten weekend swoją ósmą edycję i tradycyjnie przyciągnął tłumy. Pierwsza impreza odbyła się w 2006 roku w Mysłowicach, a Artur Rojek (były lider zespołu Myslovitz), twórcą i pomysłodawca festiwalu, ściąga do Katowic coraz lepszych artystów z czołówki światowej i polskiej sceny alternatywnej. Pewne jest to, że spotyka się mnóstwo ludzi, którzy cenią sobie taką formę rozrywki.

OFF to też miejsce zawierania przyjaźni. Kasia pochodzi z Mielca, ale na co dzień mieszka w Katowicach, gdzie pracuje jako kadrowa, a Miłosz studiuje filozofię w Warszawie.

- Właśnie się poznaliśmy i dobrze nam się rozmawia. Teraz czekamy na koncert, bo oboje jesteśmy tu dla odkrywania nowości muzycznych - mówi Miłosz.

- Ja jestem przygotowana. Od miesiąca słucham wybranych artystów na YouTube. Mimo wszystko bardzo liczę na to, że w tym roku ktoś mnie tak zachwyci, jak na poprzedniej edycji zespół Tides From Nebula - dodaje Kasia.

Na polu liczy się strategia

Wyprawa na letni festiwal to wydatek, ale nie tak wysoki jak koszty za kilkudniowe wakacje nad morzem w wynajętym pensjonacie w pełnym sezonie.

- Wyjazd na festiwal równa się spanie w namiocie. Jestem z Katowic, więc na OFF'a dojeżdżam, ale np. w Gdyni, na Open'erze, spaliśmy na polu namiotowym. To nie tylko spora oszczędność, pole to esencja każdego festiwalu. Koncerty są zwykle do ok. 3 nad ranem, a tu impreza zamyka się gdzieś o 6. Nie warto tego przegapić! - przekonuje Mariusz.

Podobne zdanie na temat pola namiotowego ma Hania z Opola, na co dzień nauczycielka muzyki i języka angielskiego, która na OFF'a przyjechała z paczką znajomych.

- Atmosfera, jaka tu panuje, i wyrobienie sobie umiejętności przetrwania to przygoda - zauważa Hania. - Trzeba mieć jednak dobry plan działania. Spanie w namiocie wiąże się m.in. z utrudnionym kąpaniem się. Czasem przydaje się 5 litrów wody w zapasie, ale jak się chce skorzystać z kabin natryskowych, to trzeba iść tam ok. 6-7 rano. Kolejki są najmniejsze, bo wszyscy śpią wyczerpani po niedawno zakończonych imprezach. Jeśli chodzi o jedzenie, warto odwiedzić pobliski market, kupić kilka gotowych konserw czy słoików, niż tracić majątek w strefie gastronomicznej na obiady - dodaje opolanka.

Natalia i Ewelina też przyjechały z Opola. - Zatrzymałyśmy się w Katowicach u kolegi, którego znamy jeszcze ze studiów. Mamy wspólnych znajomych na Śląsku, których tu na OFF'ie spotykamy. Będąc tutaj od późnych godzin popołudniowych, chodzimy między scenami lub trochę się opalamy na leżakach. Poza koncertami zwiedzamy Park Śląski, ulicę Mariacką, planujemy też słynny Nikiszowiec - zdradza Ewelina.

- Dla mnie taki wyjazd to głównie odpoczynek i możliwość posłuchania nowych zespołów. Nie planuję dłuższych podróży w te wakacje. Wolę jechać na kilka dobrych koncertów w ciągu roku - dodaje Natalia.

Praca i zabawa

Kasia Rutkowska i Basia Nycz studiują malarstwo na wrocławskiej ASP i przyjechały pomóc znajomym w obsłudze ich artystycznego stoiska z wyrobami hand made.

- Malując - zawsze czegoś słucham, a tu jest wybór do oglądania na żywo, od gwiazd jak The Smashing Pumpkins do zespołów w ogóle mało komukolwiek znanych - mówi Kasia. - Zauważyłam, że na takich festiwalach liczy się jeszcze moda. To nieprzypadkowe, jak ludzie się tu ubierają, wiele osób chce się wyróżnić. Moim zdaniem tak ma być, bo w końcu jesteśmy na festiwalu alternatywnym, więc swoboda jest dozwolona - komentuje Basia.

Jeszcze inni pobyt na OFF'ie wykorzystują także w codziennej pracy zawodowej.

- Podoba mi się to, że będąc na takim festiwalu - biorę udział w działaniach młodych ludzi. Uczestniczę w czymś, co tętni życiem. W pracy prowadzę m.in. zajęcia teatralne i słucham dużo muzyki, którą pod tym kątem wykorzystuję - mówi Cecylia Jacewska-Caban, aktorka z Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu, która również bawiła się na OFF Festivalu. - Skala wyboru muzyki jest duża, od klasycznego ciężkiego metalu, jazzu po elektro. Dotąd podobały mi się zespoły UL/KR, Skalpel, The Walkmen i Austra - dodaje.

Odkrywanie muzyki tylko we dwoje

Nikola Lewandowicz i Krzysztof Imałka to tegoroczni maturzyści, pochodzą z Mysłowic, a na co dzień są parą. On na festiwalu w Dolinie Trzech Stawów jest po raz pierwszy, ona czwarty.

- Jesteśmy tu sami i tak nam dobrze. Podejdziemy do tej sceny, gdzie zwabią nas dźwięki. Na co dzień szukamy dobrej muzyki w internecie. Za rok na pewno tu wrócimy - deklarują oboje i dodają, że to nieprawda, iż młodzi ludzie dziś nie potrafią wybierać dobrej, ambitnej muzyki.

Rodzina w komplecie

- Los rzucił naszą rodziną w różne zakątki świata, teraz mieszkamy głównie w Lublinie i Warszawie. Naszą tradycją jest spotkanie w miejscu, z którego nikt z nas nie pochodzi - mówi Magda Majsiej. - Nie pytamy nikogo, czy jedzie na OFF'a do Katowic, po prostu wiemy, że się tu zobaczymy - dodaje.

Festiwal ma specjalnie wydzieloną strefę dla rodzin z dziećmi. Tam wśród kolorowych zabawek i piaskownic czas spędzały 7-letnia Marysia i jej 8-letnia siostra Hania wraz ze swoją nianią z Katowic.

- Na warsztatach plastycznych robiłyśmy nowoczesne torebki, korale i portfele - relacjonują dziewczynki.

- To miejsce przyciąga dużo rodzin, bo położone jest z dala od scen, dzieciaki bawią się pod okiem animatorów i swoich opiekunów - dodaje pani Ania, niania dziewczynek.
OFF to jeszcze miejsce spotkań inteligenckich, m.in. w Kawiarni Literackiej.

- Przyszłam na wieczór z Jurijem Andruchowyczem. Jestem wierną fanką tego ukraińskiego pisarza, czytałam wiele jego książek. Moja ulubiona to np. "Rekreacje", głównie za specyficzny humor. Za sobą mam już siedem edycji OFF'a i na ogół zaglądam pod namiot literacki. Widzę, że to punkt festiwalu, który cieszy się niesłabnącym powodzeniem - mówi Aldona Wijasińska, jedna z uczestniczek niedzielnego spotkania.

Spotkać się na OFF'ie

Grupa kolegów z Katowic krąży po Dolinie Trzech Stawów w pięcioosobowym składzie. Jeden z nich to licealista, a reszta to przyszli inżynierowie.

- OFF to kolejny muzyczny przystanek na naszej wakacyjnej trasie - przyznają. - W tym samym składzie byliśmy już w lipcu na festiwalu Open'er w Gdyni, nawet część z nas tam się poznała, choć wszyscy pochodzimy z Katowic! Niedawno szaleliśmy na imprezie w czeskiej Ostrawie, a w najbliższym czasie mamy festiwal Tauron Nowa Muzyka w Katowicach i pewnie wybierzemy się na Selector Festival do Warszawy. Tam liczymy na sporą porcję muzyki elektronicznej i też szeroko pojętej alternatywy, podobnie jak tu - wyliczają katowiczanie.

Wakacje z biurem podróży? Dobry żart!

Jak się okazuje, letnie (i nie tylko) wyjazdy na festiwale dla niektórych to prawdziwy sposób na życie i największa frajda z możliwych.

- Dla mnie nie ma czegoś takiego, jak wakacje z biurem podróży. Od pięciu lat jeżdżę tylko na festiwale i wiem, że będę na nie jeździł do końca życia. Jakbym mógł trochę cofnąć czas, to na pewno dziś zajmowałbym się organizacją takich imprez. Już tak pracowałem, ale zdecydowałem, że na razie trzeba skupić się na studiach - opowiada Mariusz, który niedługo będzie inżynierem energetyki jądrowej.

Podobną opinię na temat festiwalowych wyjazdów ma rodzina państwa Hermanów, która na katowicki OFF przyjechała aż z Gdyni z 7 i 8-letnimi dziećmi.

- Jesteśmy na tej imprezie od samego początku. Do samochodu pakujemy się całą rodziną i lądujemy tu we czwórkę. W ciągu roku też jeździmy na dużo innych koncertów w kraju - mówi Joanna Herman. - Bywamy też za granicą np. na festiwalu Glastonbury w Anglii. To zdecydowanie jest nasza pasja i poniekąd sposób na życie - dodaje Maciej Herman.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska