Chłodna klasyka na upały

Redakcja
- Tak jak na plażę nikt nie pójdzie ubrany w kożuch, tak do pracy w moim banku nikt nie przyjdzie ubrany "na letnika" - mówi Zygfryd Blochel, dyrektor opolskiego oddziału NBP.

Szczególnie latem - gdy z nieba leje się żar, a w firmach nie zainstalizowano klimatyzacji - pojawia się problem stosownego stroju do pracy. Bywa, że kwestia ta doczekuje się zapisów regulaminowych. Przeszło rok temu rozgorzała dyskusja na temat zarządzenia prezesa Sądu Rejonowego w Opolu, aby urzędujące w sądzie osoby ubierały się stosownie do miejsca, w którym pracują. Za mile widzianą kolorystykę uznano granat. Część uznała to za głupotę i atak na wolność osobistą, część - za rzecz jak najbardziej normalną. W wyniku dyskusji zarządzenie uchylono.
Pamiętamy burzę, jaką wywołało upodobanie prezydentowej Jolanty Kwaśniewskiej do krótkich spódniczek. Szeroko komentowane są też miniówki poseł Aleksandry Jakubowskiej.
Niedawno w niektórych magistratach Czech urzędniczki zaprotestowały przeciwko wydanemu przez przełożonych okólnikowi, z którego wynikało, że nie mają prawa pojawić się w urzędzie w spódnicy lub sukience odsłaniającej więcej niż 10 cm nogi ponad kolanem.
Według Barbary Łukasik ze sklepu "Marzenie", gdzie sprzedawana jest ekskluzywna, a przede wszystkim klasyczna odzież - czeskie urzędniczki nie powinny narzekać:
- Dziesięć centymetrów ponad kolano? To i tak dużo. Nie wypada bowiem odsłaniać niczego więcej ponad kolano. Taki jest kanon.

Kanony stosownego stroju do pracy dotyczą ludzi reprezentujących władzę: zarówno tych u jej sterów, jak i urzędników z gminnych magistratów. Poza tym prawników, pracowników banków...
- Generalnie: wszystkich tych, którzy reprezentują na zewnątrz firmę. Właściwie tylko ludzie wolnych zawodów mogą sobie pozwolić na luz w stroju, nawet w pracy - mówi Barbara Łukasik.
Klasyczny strój dla panów - to garnitur. Dla pań - garsonka, kostium, szmizjerka (rodzaj sukni, przypominającej długi żakiet).
W biurach nie mają prawa pojawić się modne przecież tego lata: odkryte ramiona i gołe plecy pań, falbanki towarzyszące głębokim dekoltom oraz ostra kolorystyka będąca hitem sezonu: róż, turkus, czerwień.

Styl Barbie jest zakazany - podkreśla Barbara Łukasik. - Style Barbie to właśnie różowe, słodziutkie, przewiewne, falbaniaste i nade wszystko bardzo kobiece bluzeczki i sukienki. Klasyczna moda letnia: to rozbielone pastele lub kolory ziemi: brązy, khaki, piaskowe żółcie. Z wzorów na tkaninach można sobie pozwolić na delikatne, niekontrastowe kwiaty i czarno-białą geometrię. Nigdy na - kolejny hit lata - wzorki w panterki.
Panowie zaś raczej na czas weekendu powinni odłożyć koszulki polo, szorty i spodnie typu bojówki. Bez względu na to, jaki żar leje się z nieba - w biurach powinny przeważać marynarki. Najlepiej ciemnoszare, granatowe, niebieskie.
- To, że marynarki grzeją to mylny stereotyp. Zakrywając szczelnie ciało, chronią je przed upałem. Oczywiście pod warunkiem, że są wykonane z odpowiedniej jakości mieszanki włókien - podkreśla Małgorzata Kuśmierczyk z jednego z opolskich sklepów "Sunset Suits".
Taką mieszanką jest na przykład połączenie bawełny, wełny z trewirą, a w koszulach bawełny z poliestrem.
- Dla utrzymania odpowiednich proporcji poliestru nie może być więcej niż 30 procent. Wtedy tkanina nie blokuje odprowadzenia wilgoci. Podobne właściwości ma połączenie wełny z trewirą i polyesteru ze spandexem. Oczywiście największe właściwości higroskopijne ma czysta bawełna i wełna - mówi pani Małgorzata.

Temat stroju urzędników z opolskiego ratusza zaprzątał na początku tygodnia uwagę opolskich wiceprezydentów:
- Co za zbieg okoliczności?! Właśnie z wiceprezydentem Władysławem Brudzińskim mówimy o tym, jak powinni się ubierać pracownicy urzędu - reaguje na mój telefon wieceprezydent Piotr Kumiec. - Temat wcale nie jest tak banalny, jak by się wydawało, bo nasi pracownicy kształtują wizerunek urzędu i miejskiej władzy. Ideałem byłoby, gdyby strój był zarazem elegancki, nie przyczyniał się do powstania bariery między urzędnikiem a petentem, ale też budził respekt. Sam do siebie mam pewne pretensje: uważam, że za często, szczególnie latem, ubieram się w ciemne garnitury.
Na razie w ratuszu nie pojawi się okólnik określający długość spódnic i kolorystykę garsonek oraz garniturów. Chociaż i w opolskim urzędzie zdarzają się przypadki naruszenia, szczególnie latem, etykiety. Co ciekawe - niepokorni są tu zwykle panowie miłujący ponad wszystko przetarte dżinsy oraz wyblakłe t-shirty.
Piotr Kumiec na własnej skórze przekonał się, że garnitur jest postrzegany jako symbol władzy. Pierwszego dnia swego urzędowania jako wiceprezydent, pod nieobecność sekretarki, krzątał się po sekretariacie. Marynarkę na chwilę odwiesił. W tym momencie do sekretariatu weszli goście i zwrócili się do niego, jako do asystenta wiceprezydenta.
- Zaprosiłem panów do gabinetu, zaproponowałem kawę... Dopiero gdy włożyłem marynarkę i usiadłem na swoim fotelu, goście zrozumieli, że wiceprezydent to ja - uśmiecha się Piotr Kumiec.
Od tego czasu garnitur to jego obowiązkowy strój urzędowy. W szafie wisi też druga, świeża koszula. Przydaje się, gdy dzień urzędowania jest wyjątkowo długi, a pogoda i atmosfera pracy - gorące.

Wiceprezydent przyznaje jednak, że czasem garnitur przeszkadza w myśleniu. - Szczególnie podczas ważnych, długich i naprawdę gorących narad marynarka krępuje, przyczynia się o wystąpienia uczucia dyskomfortu. Wtedy ją ściągam.
O konieczności klasycznego ubierania się do pracy, nawet w letnie upały, jest też przekonany Zygfryd Blochel, dyrektor opolskiego oddziału Narodowego Banku Polskiego:
- Tak jak latem na plażę nikt nie pójdzie ubrany w kożuch, tak moi pracownicy nie mogą przyjść do banku ubrani "na letnika" - mówi.
Kanony stosownego stroju łamią zwykle nie lubiące się stroić panie, ale panowie, którym ciężko jest wytrzymać upały w marynarce i w ciasno zawiązanym krawacie.
- Ale nie ma tu żadnej taryfy ulgowej - zastrzega dyrektor. - Zbyt swobodny strój pracownika świadczy o tym, że lekceważy się klienta.
Może o tym świadczyć nawet garnitur źle dobrany kolorystycznie.
- Mam na przykład wątpliwości, co do tego, czy wypada przychodzić do pracy w jasnych letnich garniturach. W Austrii, nawet latem, obowiązuje kolorystyka ciemna - mówi dyrektor opolskiego NBP.
Kiedyś wiele polskich banków wprowadziło - jako odzież roboczą - obowiązujące pracowników sal obsługi klienta uniformy. Teraz się od tego odchodzi.
- Nie każdemu jest do twarzy w danym kolorze, nie do każdej figury pasuje dany krój marynarki czy garsonki. Z reguły moi pracownicy najlepiej wiedzą, w czym dobrze wyglądają - mówi Zygfryd Blochel.
Z pomysłem umundurowania urzędników nie zgadza się także Piotr Kumiec. Po pierwsze - na coś takiego nie ma pieniędzy w budżecie miasta. Po drugie... źle się kojarzy:
- To już nie te czasy, co kiedyś. Nawet w szkołach odeszliśmy od czasów, kiedy obowiązywały mundurki - mówi wiceprezydent.
Tymczasem w Niemczech toczy się dyskusja na temat obowiązkowego umundurowania, na razie uczniów w szkołach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska