Co nam zostało po Czarnobylu

Anna Grudzka
Anna Grudzka
Naukowcy badali też aktywność radiocezu. Największa jego kondensacja jest w okolicach Nysy.
Naukowcy badali też aktywność radiocezu. Największa jego kondensacja jest w okolicach Nysy.
Mieliśmy pecha. Kiedy radioaktywna chmura z Czarnobyla przemieszczała się nad Opolszczyzną, nagle spadł ulewny deszcz. Z pomiarów radiometrycznych wynika, że skażenie radioaktywnym cezem było u nas nawet do 100 razy większe niż średnia jego wartość w Polsce. Ile nam z tego zostało?

Pod lupą

Pod lupą

W Polsce monitoring skażeń promieniotwórczych jest realizowany zgodnie z programem Państwowego Monitoringu Środowiska i zaleceniami Komisji Europejskiej. Powołano sieć placówek wykonujących pomiary skażeń promieniotwórczych w próbkach materiałów środowiskowych oraz żywności i w paszach. Z reguły działają w stacjach sanitarno-epidemiologicznych. Badają próbki mleka (raz w miesiącu), produkty spożywcze (raz na kwartał) oraz produkty rolno-spożywcze (średnio dwa razy do roku). Bardziej skomplikowane analizy wykonują laboratoria: Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie, Państwowy Zakład Higieny w Warszawie, Instytut Energii Atomowej w Świerku, Wojskowy Instytut Chemii i Radiometrii w Warszawie i wiele innych.

26 kwietnia 1986 roku w Czarnobylu z powodu karygodnych błędów obsługi nastąpiła największa katastrofa w dziejach elektrowni jądrowych. W wyniku tej katastrofy zmarło 30 osób, ponad 200 zachorowało na chorobę popromienną, a z terenów w promieniu 30 km od elektrowni ewakuowano ponad 130 tys. ludzi. Skutki Czarnobyla były rejestrowane na terytorium Ukrainy, Białorusi i innych republik ówczesnego Związku Radzieckiego oraz w wielu krajach Europy i innych obszarach półkuli północnej. W Polsce ogromnemu skażeniu uległy okolice Opola. Nazwano to Anomalią Opolską.

- Piszemy to wielkimi literami, bo termin ten funkcjonuje już jako nazwa własna - mówi prof. Maria Wacławek z Samodzielnej Katedry Biotechnologii i Biologii Molekularnej Wydziału Przyrodniczo-Technicznego Uniwersytetu Opolskiego. - Różnica skażeń wzięła się stąd, że w elektrowni czarnobylskiej w czasie awarii jednocześnie trwał pożar reaktora i nastąpił wybuch. Pierwiastki radioaktywne wzniosły się wysoko, a potem przesuwały się z masami powietrza, stopniowo osiadając na powierzchni ziemi. Radioaktywna chmura wędrowała m.in. w kierunku Skandynawii właśnie przez tereny Polski i Czech. Gdy nad Opolszczyzną przepływała kulminacyjna radioaktywna fala, akurat spadł deszcz. Dlatego skażenie w niektórych rejonach Opolszczyzny było sto razy większe od średniego skażenia w Polsce. Największe aktywności radiocezu odnotowano w okolicach Olesna i Łambinowic. To pokrywa się z mapą Anomalii Opolskiej opracowaną przez Państwowy Instytut Geologiczny w Warszawie w 1996 r. Można powiedzieć, że mieliśmy pecha - dodaje pani profesor.

Od 1999 r. profesor Wacławek zajmuje się badaniami, które dotyczą przemieszczania się radionuklidów (głównie radiocezu) w środowisku. Kieruje ona zespołem badawczym, który w ramach polsko-czeskiego projektu współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Regionalnego INTERREG IIIA, ocenia wpływ tego skażenia na środowisko. W skład jej zespolu badawczego, poza panią profesor, weszło pięciu pracowników UO: dr Agnieszka Dołhańczuk-Śródka, dr Małgorzata Rajfur, dr Andrzej Kłos, dr Tadeusz Majcherczyk i dr Zbigniew Ziembik.

PODGRZYBKI NAJBARDZIEJ RADIOAKTYWNE

Naukowcy badali też aktywność radiocezu. Największa jego kondensacja jest w okolicach Nysy.

Tak obecnie wygląda promieniowanie gamma na pograniczu polsko-czeskim. Kolor czerwony oznacza najwyższy poziom.

Okazało się, że dwadzieścia cztery lata po awarii w Czarnobylu radioaktywny cez ciągle jest obecny w naszych glebach. To dlatego, że jego czas tzw. połowicznego rozpadu (czas, gdy ilość pierwiastka zmniejsza się o połowę) wynosi 30,2 lat. To dość długo. Stąd wniosek, że sporo radiocezu nadal zalega na obszarach leśnych i nieużytkach.

- Nasze badania pokazują, że największe stężenia radiocezu występują w warstwach powierzchniowych gleb leśnych. Stamtąd poprzez system korzeniowy są wbudowywane w strukturę drzew, krzewów i roślin - mówi prof. Wacławek.

Największe stężenie radiocezu znajduje się w owocnikach grzybów i może znacznie przewyższać jego stężenie w glebie. Najbardziej radioaktywne są podgrzybki brunatne (Xerocomus badius).

- Nie trzeba się jednak niczego obawiać - uspokaja pani profesor. - Grzyby można spokojnie zbierać i konsumować. Obliczyliśmy, że szkodliwe dla zdrowia byłoby zjedzenie w ciągu roku 4 kilogramów suszu podgrzybka brunatnego zebranego z najbardziej skażonych terenów Opolszczyzny - dodaje.
Wyniki tych badań podsuwają raczej pomysł na metodę pozbywania się radiocezu z gleby. Wystarczyłoby w tym miejscu hodować grzyby, a następnie usuwać je.

Na terenach Polski opad radioaktywny w roku 1986 (po czarnobylskiej awarii) miał dużą wartość (19,01 kBq/m2), ale już w roku 1987 i następnych latach wartości te gwałtownie zmniejszyły się do zarejestrowanych w latach 70. i 80.

Badania opolskich naukowców ujawniły jeszcze jeden zaskakujący wątek czarnobylskiej katastrofy. W latach sześćdziesiątych, czyli ponad dwadzieścia lat przed wybuchem w 1986 roku, odnotowano u nas prawie dwukrotnie wyższe skażenie niż po awarii czarnobylskiej.

Było to następstwem próbnych wybuchów broni jądrowej, przeprowadzanych równolegle w USA oraz w Związku Radzieckim - mówi prof. Wacławek. - Udało nam się to stwierdzić, bo potrafimy jednoznacznie rozdzielić udział radiocezu pochodzącego z awarii w Czarnobylu od udziału, będącego następstwem wybuchów broni jądrowej, czyli z lat sześćdziesiątych.

ŚWIERK PRAWDĘ CI POWIE

Naukowcy badali też aktywność radiocezu. Największa jego kondensacja jest w okolicach Nysy.

Włączając się do dyskusji na temat skutków awarii czarnobylskiej, naukowcy z Opola opublikowali artykuł, w którym opisywali radioaktywność kolejnych słoi rocznych przyrostów świerka pospolitego (Picea abies), rosnącego na terenie Anomalii Opolskiej. Jej poziom był taki sam w roku 1986, jak w latach 60. ubiegłego stulecia.

Ćwierć wieku od awarii ciągle trwa burzliwa dyskusja na temat następstw katastrofy czarnobylskiej. W czasie dorocznej, organizowanej przez prof. Wacławek, konferencji ECOpole '09 mówiono o wpływie katastrofy w Czarnobylu na zdrowie noworodków. Autorem badań był dr Hagen Scherb z Centrum Helmholtza w München (Niemcy).

- Starał się on w nim udowodnić, że długoterminowe działanie dawki radioaktywnego opadu po katastrofie w Czarnobylu ma wpływ na zwiększoną liczbę martwych urodzeń, wady wrodzone i płeć człowieka. Dr Scherb pokazywał, że po katastrofie w Czarnobylu nastąpił wzrost liczby osób z zespołem Downa. Stwierdził także dysproporcje w płci u dzieci urodzonych w 1987 roku w niemal wszystkich krajach Europy Środkowej i Wschodniej - relacjonuje prof. Wacławek. - Tendencji takich nie zaobserwowano jednak w krajach Europy Zachodniej oraz w USA.

Według prof. Wacławek, trzeba być ostrożnym, interpretując takie dane:
Nie ma pewności, że opisywane skutki wywołały akurat sugerowane przez dr. Scherba przyczyny. Minęło za mało czasu, żeby to jednoznacznie ocenić.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska