Czas na spłaty

Joanna Jakubowska [email protected]
Polacy w ciągu czterech miesięcy tego roku zadłużyli się w bankach na kwotę 4,3 mld zł. To prawie trzy razy więcej niż w ostatnim kwartale 2003 roku.

Sprzedaż już spada

Według firmy Samar, zajmującej się monitoringiem rynku samochodowego, sprzedaż aut w maju - w porównaniu z kwietniem - zmniejszyła się w Polsce o ponad 42,5 proc. Wyniosła niespełna 26 tys. sztuk, podczas gdy w kwietniu sprzedaż sięgnęła 45,1 tys. samochodów. Mimo to branża i tak już sporo zarobiła w tym roku: od początku 2004 całkowita sprzedaż była lepsza o 19,5 proc. W ciągu pięciu miesięcy tego roku dealerzy znaleźli chętnych na 169,5 tys. nowych pojazdów.

Dane te w zestawieniu z raportem Głównego Urzędu Statystycznego (ze stycznia 2004), mówiącym o tym, że ponad połowa rodzin (56 proc.) spośród spłacających kredyty miała w związku z tym trudności w dokonywaniu bieżących wydatków, wydają się szokujące. Czy Polacy są straceńcami?

- Kredyty idą jak burza - potwierdza Eugeniusz Śmiłowski, szef Instytutu Pentor. - Zaciągamy je już nie tylko na mieszkania i budowę domów, ale także na cele konsumpcyjne.
Śmiłowski podkreśla, że podczas tego boomu kredytowego znacznie gorzej było z oszczędzaniem. W kwietniu na rynku depozytów od osób prywatnych był marazm. Wzrosły jedynie oszczędności przedsiębiorstw.
Jak twierdzą ekonomiści, boomu kredytowego nie spowodowały ani rosnące wynagrodzenia (w kwietniu płace w sektorze przedsiębiorstw były o 4,6 proc. wyższe niż przed rokiem), ani malejące bezrobocie (z 20,5 w marcu do 20,0 proc. w kwietniu). Popyt na kredyty wywołały obawy o wzrost cen spowodowany wejściem Polski do Unii Europejskiej. Dlatego konsumenci kupowali więcej niż zwykle trwałych dóbr, np. mieszkań, domów i samochodów. Od stycznia do kwietnia kupiliśmy o 30 proc. więcej towarów niż przed rokiem.
Drugim motorem były obawy przed zwyżką podatku VAT na materiały budowlane. Ludzie stawali na głowie, żeby zdążyć z kupnem domu czy mieszkania jeszcze przed 1 maja. Praktycznie deweloperzy wyczyścili się z resztek zapasów mieszkań, jakie mieli, a nawet zaczęli sprzedawać te, które są jeszcze w budowie. Stąd wziął się boom kredytowy. W normalnym czasie kredyty dla ludności rosną o około 1 mld zł miesięcznie, natomiast w samym tylko kwietniu wzrosły o 3 mld. W większości były to kredyty hipoteczne.
Teraz, jak przewidują ekonomiści, kilka kolejnych miesięcy przyniesie wyhamowanie obrotów w handlu i przyrostu produkcji.
- Czeka nas wyraźna stagnacja w poziomie konsumpcji, szczególnie takich rzadkich dóbr jak mieszkania czy samochody - mówi Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha. - Zresztą to już widać, choćby na rynku samochodowym. Nie ma cudów, suma pieniędzy, jaką dysponujemy, wcale nie rośnie.
Teraz więc będziemy jedli zmagazynowany cukier przez najbliższych kilkanaście miesięcy i przez ten czas nie będziemy go kupować. Po drugie, jeśli wzięliśmy kredyt, to teraz trzeba będzie go spłacać. I w związku z tym, to, co moglibyśmy do tej pory wydawać co miesiąc na różne dobra, teraz będziemy w znacznej części wydawali na spłatę kredytu. Siła nabywcza znacznej części Polaków spadnie.

Jednak na Opolszczyźnie Narodowy Bank Polski nie odnotował tak pokaźnego wzrostu kredytów, jak w innych regionach. Opolanie w ogóle mniej pożyczają od banków niż mieszkańcy pozostałych województw. O ile w pierwszym kwartale 2003 roku dynamika (czyli intensywność) brania kredytów w Polsce wzrosła o 3 proc., to na Opolszczyźnie wyniosła ona -1 proc. (co znaczy, że zmalała o 1 proc. w stosunku do poprzedniego okresu). Podobnie było w następnych kwartałach: w całej Polsce dynamika przyrostu kredytów wynosiła kolejno 4 proc., 6 proc. i 8,1 proc., a w naszym województwie odpowiednio: -3,2 proc., -4,4 proc., -7,7 proc. W roku 2004, mimo że w ciągu trzech pierwszych miesięcy intensywność zaciągania kredytów zwiększyła się, to jak podaje NBP, nadal jesteśmy pod kreską: dynamika wyniosła u nas -0,8 proc. (danymi ogólnopolskimi za pierwszy kwartał opolski oddział NBP jeszcze nie dysponuje).
- To dlatego, że w naszym regionie mieszkają Ślązacy, którzy dysponują żywą gotówką - ocenia analityk Wydziału Statystyczno-Walutowego Oddziału NBP w Opolu. - Oczywiście zarobioną i przywożoną wprost z zagranicy. Nie muszą więc wspomagać się pożyczonym pieniądzem. Ślązacy w ogóle stronią od kredytów, bo są bardzo ostrożni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska