Czy doprowadzę żonę do orgazmu? O co pytamy wróżkę

Redakcja
- Telefon, komputer i internet to podstawowe narzędzia pracy współczesnej wróżki.
- Telefon, komputer i internet to podstawowe narzędzia pracy współczesnej wróżki.
Pytania stawiane wróżkom potrafią zaskakiwać. Klienci konsultują się w sprawach biznesowych, pytają o zdrowie, ale najczęściej wróżki odpowiadają na pytania o sprawy sercowe: kocha czy nie? Zdradza, czy jest wierny?

Wróżka XXI wieku

Merkana dyżuruje we wróżbiarskiej telewizji. Zofia produkuje talizmany na indywidualne życzenie i wysyła je pocztą kurierską za zaliczeniem. Maria udziela wróżbiarskich rad i przepowiedni między innymi internetem. Taka jest praca współczesnej wróżki.

Kod, który pozwala na telefoniczne połączenie się z wróżką Merkaną z Opola, podawany jest w ezoterycznej telewizji codziennie, przez dwie godziny. Główna wróżka - widziana na ekranie TV - rozmawia na oczach widzów z wybranymi, którym udało się z nią połączyć. Pozostali spragnieni wiedzy o przyszłych losach mogą korzystać z usług wróżbiarskich doradców (tak oficjalnie nazywane są wróżki z TV), do których wyświetlają się kody z boku ekranu. Merkana odbiera te telefony w domu.

- Telefon to podstawowe narzędzie pracy współczesnej wróżki - mówi. - Komputer i internet też się przydają, choć ja wolę mieć kontakt z osobą, której wróżę. Dlatego przyjmuję w gabinecie.
Przed gabinetem Merkany w jednym z opolskich biurowców siedzą dwie kobiety. Starsza przyszła tu po raz pierwszy. Młodsza wprowadzi ją do gabinetu, który zna już dobrze. - Gdy zachorowała moja teściowa, to byłam z nią u Merkany - wspomina młodsza, Laura. - Było to przed planowaną operacją teściowej. Wróżka doradziła konsultację u innego lekarza. Nie odradzała leczenia, nie stawiała diagnozy. Zalecała jednak ponowne badania u specjalisty. Mówiła: zróbcie to na wszelki wypadek.

I pani Laura umówiła teściową na jeszcze jedną konsultację u lekarza.

- Później okazało się, że operacja nie była konieczna. Pomogła kuracja lekami, rehabilitacja - mówi pani Laura. - Nie wiem, może operacja też by pomogła, ale chyba lepiej jest leczyć się bezinwazyjnie?
Starsza kobieta czekająca w poczekalni to siostra pani Laury. Nie narzeka na zdrowie, ale obie panie ciekawe są losów kuzynki, która parę lat temu wyjechała do Irlandii i trudno z nią złapać kontakt.
- Skoro w chorobie teściowej wróżka pomogła, to może o Lidce opowie coś konkretnego. Telefon Lidki wyłączony, a miałam ostatnio złe sny - wyjaśnia pani Laura. - W końcu nie jest tajemnicą, że jasnowidzowie czy wróżbici pomagają nawet policji w poszukiwaniu zaginionych osób.

Ziółka na szczęście

Wróżka Zofia działa na terenie powiatu kędzierzyńskiego, polecana jest przez zaufanych klientów. Dowiaduję się o niej od znajomej współwłaścicielki autokomisu. - Zaglądam do Zofii, gdy wracam z podróży biznesowych, czyli średnio raz na dwa miesiące - mówi znajoma. - Rok temu miałam okazję wydzierżawić dodatkowy plac pod działalność gospodarczą. Ale czasy niepewne, coraz mniej pieniędzy na rynku, wahałam się. Zofia powiedziała - poczekaj. Utwierdziła mnie w mych wątpliwościach i postanowiłam nie podpisywać umowy. I co? Po miesiącu trafiłam na sto razy lepszą okazję!

Ostatnio bizneswoman postanowiła zapytać Zofię o swoją przyjaciółkę, miała przy sobie jej zdjęcie. Pytanie dotyczyło tego, nad czym najczęściej zastanawiają się wróżki, czyli spraw sercowych: Czy uda się wyjść z małżeńskiego kryzysu?

Zofia powątpiewająco pokręciła głową nad fotografią koleżanki. - Wokół tego związku widzę tylko negatywną energię - stwierdziła.

No i faktycznie - jest już sprawa rozwodowa.

- Za to ja dostałam od Zofii mieszankę ziół, które nosi się w woreczku i zapewniają powodzenie w związku. I jestem szczęśliwa! - dodaje właścicielka autokomisu.

Zofia wyjaśnia: - Przygotowuję mieszanki na różne okazje: na powodzenie finansowe - z odrobiną złota i tajemnych ziół, na choroby układu moczowego - to do zaparzania i picia... Rozsyłam je po całym kraju za zaliczeniem, zamówienia przyjmuję mailem.

Z pokolenia na pokolenie

Maria - to kolejna wróżka prowadząca działalność gospodarczą w Opolu. Zawód, a zarazem dar odziedziczyła po babci i mamie. - Moja rodzina pochodzi z Podkarpacia. Z dzieciństwa pamiętam babcię, która wiązała nam czerwone nitki na ubraniu przed wyjściem do lasu, żeby baba Jaga nas nie dopadła. Sąsiadki przynosiły jej niespokojne dzieci, którym kręciła na brzuszku jajko - a to wypędza złe moce. Pomagało - mówi Maria.

Maria uważa, że w starych ludowych zabobonach kryje się wiele racji i mądrości. W południe zabraniano chłopom pracować w polu, bo zauroczy ich czarownica zwana Południcą. - No i racja - w południe można dostać porażenia słonecznego - zauważa Maria.

W mieszkaniu na jednym z opolskich osiedli, gdzie mieszka wróżka, unosi się duszący papierosowy dym, kręcą się trzy koty. - Kot to łącznik między światem żywych i umarłych, należy je mieć - wyjaśnia Maria.

Inne - poza kotami - tradycyjne atrybuty wróżki w tym mieszkaniu to: dwanaście dzwoneczków (przynoszących szczęście), menora (gwarantująca powodzenie domostwu) oraz zwój chiński (odpowiedzialny za powodzenie biznesowe). Poza tym stoi tu komputer, dzwonią naprzemiennie dwa telefony komórkowe. Oto wróżbiarski warsztat. Maria przepowiada przyszłość także przez internet. Praca w necie jest coraz powszechniejsza w tej branży. Niektórzy wróżbici wystawiają nawet swe usługi na Allegro (od 30 zł za godzinę wróżenia).

Niektórzy moi klienci dają mi tylko sygnał i czekają, aż do nich oddzwonię - mówi, gdy jedna z komórek wydaje krótki dźwięk. - To mój stały klient, nie potrafię mu odmówić. A pani co by zrobiła, wiedząc, że dzwoni ktoś bardzo zagubiony, będący w trakcie terapii psychologicznej, potrzebujący w danym momencie wsparcia, z którym współpracuje pani od lat.

Stali klienci Marii przychodzą do niej od dziesięciu lat. Ale przychodzą też osoby zupełnie obce, które - jak wynika później z rozmowy - cierpią na choroby natury psychicznej.

- Gdy czasami najdzie mnie niepokój lub złe przeczucie, bo przecież nie zawsze wiem, kto przyjdzie do mego mieszkania, to proszę mamę, aby parę razy dzwoniła do mnie podczas mojej pracy - mówi Maria.

Mama Marii też była wróżką. Na co dzień pracowała jako księgowa, po godzinach wróżyła z kart.
Jak mówi Maria - prawdziwe zdolności wróżbiarskie dziedziczy się w drugim pokoleniu po kądzieli. Sama, będąc już w liceum, wróżyła koleżankom (najczęściej przeżywającym problemy sercowe) z kart.
- Dziewczęce wróżby nie zawsze mi wychodziły - wspomina Maria. - Bo dar trzeba doskonalić nie tylko poprzez systematyczne rozkładanie kart, ale za sprawą... wyboru klienteli. Poczułam, że się rozwijam, gdy podniosłam ceny. Wcześniej przychodziły do mnie dziewczyny, które nie umiały się zdecydować, z jakim chłopakiem się spotykać. Ja wtedy nie wróżyłam, tylko spełniałam kaprysy, byłam rozrywką.

Bywają pytania bez odpowiedzi

Maria studiowała na filologii polskiej i antropologii kultury, wciąż wróżyła. Gdy podwyższyła cenę, zmieniła się klientela.

- Zamiast popadających w miłosne tarapaty koleżanek z uczelni pojawili się klienci biznesowi. Wróżby biznesowe zawsze mi się sprawdzają - mówi wróżka. I wymienia branże, w których i ona ma coś do powiedzenia przy podejmowaniu decyzji: deweloperska, budowlana, ubezpieczeniowa.
- Pewnemu znanemu biznesmenowi doradziłam wejście w branżę deweloperską, do tej pory jest mi wdzięczny - uśmiecha się Maria.

Ale to nie biznesowe przepowiednie przynoszą jej najwięcej satysfakcji: - Kiedyś moja koleżanka poprosiła o rozłożenie kart. Wyszło mi, że będzie w ciąży, choć praktycznie było to prawie niemożliwe, bo dziewczyna łykała tabletki antykoncepcyjne. Ale mi z układu kart wychodziła ciąża! I sprawdziło się, po dziewięciu miesiącach koleżanka urodziła szczęśliwie zdrowe dziecko!

Do wróżki od lat przyjeżdżał mężczyzna zakochany w kobiecie, która żyła w związku z innym. - Nie namawiałam go do rozbicia tego związku - zapewnia Maria. - Ale też wyraźnie widziałam w kartach, że ostatecznie będzie z ukochaną. I wciąż mu to powtarzałam, a on wciąż do mnie przyjeżdżał naładować akumulatory nadziei. W końcu wróżba się spełniła!

Bywa też strasznie: - Widziałam w kartach tragedię związaną z narzeczonym pewnej dziewczyny. I faktycznie - widziała z okna swego domu, jak jej ukochany zginął w wypadku motocyklowym.
Są również pytania, wobec których i jasnowidz jest bezradny.

- Pewien pan spytał mnie, czy wreszcie uda mu się sprawić, że jego żona przeżyje orgazm. Odpowiedzi na to pytanie nie umiałam znaleźć w kartach - mówi wróżka.

To kosztuje

Do wizyt u jasnowidzów, wróżbitów i astrologów przyznają się znane osoby - m.in. Ryszard Krauze czy Grażyna Wolszczak. Przyznają się do tego także politycy, między innymi premier Łotwy Valdis Dombrovskis. Rok temu udał się do wróżki, aby się dowiedzieć, czy kryzys wreszcie przestanie dławić jego kraj. Ale nie był zadowolony: - Przewidywania i odpowiedzi nie były precyzyjne - mówił w wywiadzie.
Zofia, Maria i Merkana utrzymują, że wśród ich klienteli najwięcej jest osób z wyższym wykształceniem. Trafiają się prawnicy i lekarze, pracownicy naukowi opolskich uczelni.

Co osoby - które choćby z racji swego zawodu - powinny być twardymi racjonalistami, robią u wróżek? - Ich zawód nie ma nic do rzeczy - mówi Merkana. - Potrzebują wsparcia psychologicznego, rady w ważnych decyzjach życiowych, gdy stoją na rozdrożu. A my to dajemy.

Maria ma inną obserwację: - Niektórzy klienci przychodzą do mnie jakby trochę wbrew sobie. Wiadomo - zanim zacznę wróżyć, chcę trochę porozmawiać z daną osobą. A one traktują to jak prowadzenie jakiegoś wywiadu i mój podstęp. Nie chcą rozmawiać albo udzielają fałszywych odpowiedzi. Ale ja to wszystko wyczuję, karty i tak powiedzą prawdę.

Portale mówiące o branży ezoterycznej informują, że biznes ten przynosi w naszym kraju 2 miliardy złotych przychodów rocznie, a liczba wróżek i jasnowidzów (z uwzględnieniem szarej strefy) przekroczyła 100 tysięcy osób.

W urzędach miast trudno jednak stwierdzić, ile jest osób, które zarejestrowały spirytystyczną działalność gospodarczą. Wróżki nie są rejestrowane jako oddzielna kategoria, lecz łącznie z takimi usługami jak dorabianie kluczy, biura tatuażu, opieka nad zwierzętami. Podobnie w urzędach skarbowych - nie ma oddzielnej działalności gospodarczej "wróżbiarstwo".

Ta branża całkiem nieźle znosi kryzys. Opolskie wróżki pracują nie tylko dla indywidualnej klienteli, ale i dla firm, na imprezach zorganizowanych: wieczorkach andrzejkowych, balach karnawałowych. Maria miała nawet zlecenie pracy podczas wesela - wróżyła wszystkim gościom, tylko parze młodej nie chciała. Zofia wróżyła na firmowym spotkaniu integracyjnym jednej z czołowych w Polsce firm ubezpieczeniowych.

- Ale takie zlecenia nie do końca mi się opłacają - mówi Maria. - Bo na imprezie za kilka godzin pracy non stop biorę 300 złotych. A od klienta indywidualnego za godzinę, półtorej - 150 zł.

Biznes wróżbiarski to nie tylko pieniądze, jakie płacimy za przepowiadanie naszych losów. To także kosztowny system szkolenia. - Im lepiej wykształcona jest wróżka, tym ma większe szanse na pełnym konkurencji rynku - przyznaje Merkana. Sama skończyła dwuipółletnie studium psychotroniczne, zaliczyła trzy lata studiów psychologicznych. Jeden semestr szkoły dla wróżki to wydatek rzędu 1000 - 1500 złotych.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska