Do warzenia piwa trzeba mieć serce i nieograniczoną fantazję

Fabian Miszkiel
Fabian Miszkiel
Grzegorz Luber i Marek Wolak swój Browar Polny założyli ponad dwa lata temu.
Grzegorz Luber i Marek Wolak swój Browar Polny założyli ponad dwa lata temu. Fabian Miszkiel
Coraz więcej smakoszy piwa nie chce pić tych ze sklepowych półek. Sami biorą się za warzenie trunku z pianką. Daniel Machnik z Nysy do swojego piwa dodaje płatki z dębowych beczek po sherry. Grzegorz Luber i Marek Wolak robią piwo o smaku wędzonki.

Jedni chodzą na siłownię, inni trenują sztuki walki, czy spędzają godziny w samochodowym warsztacie, ubrudzeni smarem po łokcie dłubiąc w silnikach i podwoziach. Mówi się, że każdy mężczyzna powinien mieć jakieś hobby. A czy jest bardziej męskie zajęcie od warzenia piwa? Wszak złoty trunek, to niebo w gębie dla każdego stereotypowego samca. Wbrew pozorom samodzielnym warzeniem piwa może zająć się każdy, kto potrafi ugotować sobie herbatę. Po co piwo kupować w sklepie? Przecież można je zrobić samemu. I wcale do tego nie potrzeba piekielnie drogiej aparatury, nie wiadomo jakich umiejętności i wiedzy. Wystarczy spory garnek, który będzie służył za warkę i podobnej pojemności naczynie, które będzie można szczelnie zamknąć. To w nim piwo będzie fermentowało. Do tego butelki, zestaw wężyków, kapslownica i odpowiednie składniki. Te najlepiej kupić w Internecie, albo specjalnych piwowarskich sklepach. Domowe piwo może smakować jak przysłowiowe niebo w gębie, a kto takiego spróbuje, ten o kupnych chmielowych trunków wielkich komercyjnych browarów bardzo szybko zapomni.

Trzeba mieć fantazję

Żeby uwarzyć dobre piwo trzeba mieć tylko cierpliwość i trochę fantazji, a już po kilku próbach będzie można napawać się smakiem i aromatem wyprodukowanego z domowym zaciszu jasnego albo ciemnego.

To zaskakujące, ale z kiełkujących ziaren zbożowych i odrobiny chmielu, zalanych odpowiednią ilością wody i podgrzewanych w odpowiedniej temperaturze da się wyciągnąć różnorakie aromaty. Doświadczony piwowar ze słodu potrafi wyłowić aromaty dowolnych owoców. Ale nie tylko. Piwo może mieć smak czekolady, a nawet szynki.

Picie samodzielnie uwarzonego będzie wspaniałym sposobem na świętowanie sukcesu odniesionego na siłowni, na treningowej macie, czy w samochodowym garażu. Albo na Euro!

Tak przynajmniej twierdzą: Daniel Machnik, Grzegorz Luber i Marek Wolak - piwowarzy z Nysy.

Cierpliwość i fantazja są cnotami prawdziwego piwowara. I tego, który waży na większą, i na mniejszą skalę - mówi Daniel Machnik z Nysy, na co dzień pracownik miejscowego Powiatowego Urzędu Pracy, a po godzinach zapalony piwowar.

Daniel Machnik udowadnia, że do warzenia piwa własnej produkcji nie trzeba wiele. Swój browar urządza w kuchni, z której grzecznie wyprasza żonę razem z dziećmi. Kiedy warzy piwo, to on jest panem na włościach. Wkłada biały kitel, czepek na głowę i maskę na twarz. W takim stroju nysanin na kilka godzin zatapia się w przygotowaniu piwa. Wygląda jak pracownik laboratorium. Nie bez przyczyny, bo piwo musi być przygotowywane w sterylnych warunkach. Za browarnicze kadzie służą wielkie garnki i plastikowe pojemniki. Samo warzenie trwa kilka godzin, jest jednak jednym z ostatnich etapów przygotowania piwa.

Nysanin przyznaje, że jego pasja przyszła trochę z przypadku. Nigdy nie planował, że będzie warzył piwo. Któregoś razu zdarzyło mu się odwiedzać akurat jakieś turystyczne, albo spożywcze targi w Niemczech. Przechadzając się między stoiskami stanął przed drzwiami tradycyjnej karczmy. W środku można było obejrzeć jak robi się piwo. Gość z Polski wdał się w rozmowę z właścicielem przybytku, który zaczął rozwodzić się na procedurą warzenia piwa. Niemiecki browarnik, jak z obrazka, bo z wąsem i z brzuchem, z miejsca przekonał nysanina, że ten powinien sam zacząć produkcję własnego piwa.

- Fascynująco opowiadał. Nawijał jak katarynka, ale przy tym z taką pasją i przekonaniem, że nie sposób było go nie słuchać i nie przyznawać racji w tym co mówił - relacjonuje Daniel Machnik. - Odszukałem go i potem odwiedziłem raz jeszcze. Wtedy postanowiłem sam spróbować warzyć piwo.
Jeden woli wędzonkę, inny sherry

W Nysie jednak nie tylko Daniel Machnik warzy własne piwo. Grzegorz Luber i Marek Wolak Browar Polny założyli ponad dwa lata temu. Ich do produkcji domowego piwa nie musiał nakłaniać żaden wąsaty browarnik z Niemiec. Choć pomysł zrodził się w przy barowej ławie.

- Pijąc piwo przy barze spojrzałem na kufel, który trzymałem w dłoni i pomyślałem sobie: „A może by tak zrobić własne piwo. Przecież to nie może być nic trudnego” - wspomina Grzegorz Luber.

Myślą podzielił się ze swoim kolegą Markiem Wolakiem. Ten podchwycił pomysł i chłopacy założyli własny domowy browar. Obaj zgodnie mówią, że piwo własnej roboty jest najlepsze i nie ma żadnej mowy o tym, żeby dorównało mu jakiekolwiek sklepowe. Sekret jakości domowego piwa tkwi w składnikach jakich używa się do produkcji piwa.

- Z ilości chmielu, jakiej używamy do wytworzenia 20 litrów piwa komercyjny browar uwarzyłby ponad 100 - przytacza na potwierdzenie Grzegorz Luber.

To m.in. dlatego domowe piwo smakuje tak dobrze. Na próżno też szukać w sklepowych piwach takich fantazyjnych kombinacji smakowych jakie tworzą domorośli browarnicy. Daniel Machnik ma w swoim repertuarze ponad 30 różnych autorskich receptur. Przygotowanie każdej z nich zajęło mu długie godziny. I każda była przez kilka serii warzeń doprowadzana do perfekcji. Jego dumą i perełką jest piwo o nazwie „Czarna Sherry”.

- To ciemne, gęste i ciężkie piwo. Swój bukiet zawdzięcza płatkom z dębowej beczki po sherry - wyjaśnia nysanin.

Okazało się na tyle dobre, że brało udział w dwóch konkursach. Smakowało Robertowi Makłowiczowi, którego nysaninowi udało się poczęstować swoim trunkiem z pianką, kiedy podróżnik i krytyk kulinarny zawitał do Nysy. Docenili je czescy mistrzowie piwowarstwa, bo „Czarna Sherry” zdobyła wyróżnienie w konkursie w Jeseniku. Daniel Machnik czeka jeszcze na wyniki konkursu z Warszawy, bo tam również posłał partię swojej piwowarskiej dumy.

- Smakiem i zapachem piwa można bawić się do woli. Kombinacji i możliwości tworzenia bukietów jest nieograniczona ilość. Granice piwowarskich możliwości są tam, gdzie granice fantazji browarnika - mówi Daniel Machnik.

Racje w tym przyznają mu Grzegorz Luber i Marek Wolak z Browaru Polnego. Ich dumą i najciekawszym piwem jakie uwarzyli jest „Kornik”. Ciemne piwo przygotowane przez chłopaków ma smak gorzkiej czekolady zmieszany z aromatem wędzonki. To dopiero zmysłowe doznania dla kubków smakowych. Ale właściciele Browaru Polnego wyliczają jeszcze inne aromaty jakie nadają produkowanym przez nich piwom.

- Mamy też trunki, w których aromacie wyczuwalne są owoce mango, kokos, grejpfrut - mówi Marek Wolak.

W sumie mają 19 wymyślonych przez siebie receptur na różnorakie piwa.

- Ale pewnie będzie ich więcej, bo kombinować można do woli - dorzuca Grzegorz Luber.
Mycie, mycie i jeszcze raz mycie

Domowe piwo ma nie tylko wspaniałe i niespotykane na sklepowych półkach walory smakowe. Piwo to doskonałe lekarstwo na codzienną nerwówkę w pracy. I nie jest tu mowa o jego piciu, ale o samym przygotowaniu. Przy warzeniu złotego trunku można odpocząć i oderwać się od rzeczywistości. To cały proces i rytuał. Daniel Machnik ma swoją kuchnię, założyciele Browaru Polnego warzą swoje piwa w bardziej sielankowej atmosferze.

- Warzymy na wiosce pod Nysą. Na świeżym powietrzu. Jest grill, muzyka, słońce świeci, niebo jest błękitne, a trawa zielona. To relaks pełną gębą i w czystej postaci - mówi z szerokim uśmiechem na twarzy Marek Wolak.

Choć Daniel Machnik w swojej kuchni nie ma tak idyllicznej scenerii, to przyznaje, że dla niego warzenie piwa też jest lekiem na całe zło.

- Kiedy zamykam drzwi za żoną i dziećmi i zostaję sam na sam z aparaturą i składnikami, z których zrobię piwo, wtedy najbardziej się uspokajam i wszystkie złe myśli ulatują z głowy - dodaje nysanin.

Trójka piwowarów z Nysy wspólnie jednak przyznaje, że ważenie piwa to nie jest zabawa, a poważny proces.

- Mimo wszystko trzeba być bardzo skoncentrowanym i skrupulatnym - tłumaczy Marek Wolak.

Najpierw trzeba zaopatrzyć się w odpowiedniej jakości składniki do wyrobu piwa. Woda, słód, chmiel i drożdże to podstawa przy wyrobie piwa. Najbardziej krytycznym momentem jest łączenie wszystkich składników, czyli produkcja brzeczki. Wtedy gorącą wodę miesza się ze słodem, a po przefiltrowaniu podgrzewa się w odpowiedniej temperaturze, dodając po drodze chmielu i na koniec drożdży. To tu można popełnić najwięcej błędów i to właśnie na tym etapie wydobywa się z piwa właściwy aromat. Do piwa wcale nie trzeba dodawać soków owocowych, czekolady, czy innych dodatków smakowych, żeby konkretne smaki były wyczuwalne w piwnym aromacie. Wszystkie walory smakowe można wyciągnąć z chmielu i słodu. Od cytrusów, przez czekoladę, po smaki ziołowe. W Internecie i piwowarskiej literaturze jest pełno tabeli, które wskazują jaki smak się uzyska przy danej kombinacji temperatury i proporcji słodu i chmielu. Przepisów jest tysiące. Każdy browarnik ma jednak własne, prywatne i chowane w najgłębszej szufladzie receptury. Wystarczy jednak jeden błąd na etapie przygotowania brzeczki, a cały proces produkcji piwa może wziąć w łeb i zamiast słodkiej dumy przy otwieraniu butelki trunku browarnika może czekać gorzkie rozczarowanie.

- Nieuwaga może sporo kosztować, bo stopień Celsjusza w jedną, czy w drugą stronę i smak piwa będzie inny od zamierzonego - mówi Grzegorz Luber.

- Bo dobrze uwarzone piwo zawdzięcza swój smak, goryczkę i aromat dokładności - dodaje Daniel Machnik.

I to dokładności wręcz aptekarskiej, bo podczas podgrzewania brzeczki temperaturę trzeba stale kontrolować. Proporcje składników również muszą być bardzo precyzyjnie wyważone. Nie mniej ważne jest szybkie schłodzenie brzeczki po podgrzaniu, a nawet woda jakiej używa się do produkcji trunku z pianką. To wszystko jednak na nic jeśli nie zachowa się jednej fundamentalnej zasady, której bezwzględnie musi się trzymać każdy szanujący się piwowar: „Piwo musi być przygotowane w całkowicie sterylnych warunkach”.

- Mycie, mycie i jeszcze raz mycie. To stały element, bez którego nie obejdzie się żadne warzenie - przypomina Grzegorz Luber.

Dlaczego?

- Piwo może się zakazić. A kiedy tak się stanie, cała praca i godziny przygotować idą na marne - wyjaśnia Daniel Machnik.

Nysanin doskonale wie co mówi, bo zanim uwarzył swoją „Czarną Sherry” i inne z kilkudziesięciu piw, które przygotował, to nieraz zdarzyło mu się którąś partię schrzanić. Winny był np. nie tak jak należy i nie do końca wyparzony pojemnik. Kiedy jednak wszystko idzie z godnie z planem i warzenie przebiegnie bez problemów. Po przygotowaniu brzeczki, a potem jej kilkutygodniowej fermentacji i finalnym leżakowaniu można cieszyć się wspaniałym aromatem samodzielnie przygotowanego przez siebie piwa.
Piwem ma się odbijać

- Kiedy po kilku tygodniach od uwarzenia piwa biorę do ręki pierwszą butelkę i otwieram ją, żeby spróbować jak smakuje, zawsze mam gęsią skórkę - przyznaje Daniel Machnik.

Domowi browarnicy zawsze do otwarcia świeżo uwarzonej partii piwa podchodzą ze sporą dozą niepewności. Przy warzeniu nie da się stwierdzić czy coś poszło nie tak. Dopiero po kilku tygodniach, kiedy można otworzyć pierwszą butelkę, piwowar jest w stanie stwierdzić czy piwo się nie zakaziło podczas procesu warzenia, albo czy nie zalęgł się w nim grzyb. Pierwsza butelka zdradza też aromat nowopowstałego trunku z pianką.

- Otwieram ją zawsze razem z żoną i za każdym razem to jest wchodzenie w nowy świat smaków i zapachów. W każdym świeżym piwie odkrywam coś nowego. Mogę sobie wyobrażać jak będzie smakowało nowe piwo i mniej więcej przewidzieć jego aromat, ale dopiero pierwsze łyki zdradzają jego potencjał - mówi Daniel Machnik.

Żeby go poznać trzeba jednak sporo piwa wypić. Dwie butelki to minimum. Dopiero wtedy prawdziwy aromat się ujawni. Kiedy degustatorowi się piwem odbije, to wtedy jest w stanie wychwycić pełen bukiet pitego trunku.

Według nysanina piwowarstwo jest sztuką i rzemiosłem w jednym. Kiedyś zresztą bardzo popularnym, bo dawniej roiło się od mniejszych i większych piwowarów. Na dowód czego Daniel Machnik jednym tchem wymienia, gdzie w samej Nysie swoje browary mieli lokalni piwowarzy.

- Browar był przy ul. Piłsudskiego, kolejny stał przy al. Wojska Polskiego. W samej Nysie były trzy, a w okolicznym miejscowościach drugie tyle - wylicza.

Cały czas tak jest w Czechach, gdzie w prawie każdej gminie jest mniejszy lub większy browar.

- Cieszę się, że tradycja piwowarska się odradza. To bardzo ciekawe i pozytywne zjawisko. Teraz pora jeszcze na kulturę picia piwa. Możemy czerpać od Czechów. Dobrze by było, żeby Polacy nauczyli się piwo pić, a nie nim upijać i delektować się w przyjacielskiej atmosferze i dobrym towarzystwie. Jak winem - konkluduje.

Piwowarstwo dla początkujących Podstawowy zestaw do amatorskiego warzenia piwa można w specjalnym sklepie kupić już za 200 zł. W jego skład wchodzi: Plastikowy pojemnik (warka), kapslownica, słód, drożdże, chmiel i wężyki. W duży garnek (min. 30-litrowy) do przygotowania brzeczki i termometr, najlepiej elektroniczny, trzeba zaopatrzyć się samemu. Przyda się też alkomierz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska