Dobry sąsiad wyręcza gminę w opiece nad bezpańskimi psami. I tak już od dwóch tygodni

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Archiwum prywatne
Mam nadzieję, że nie będę się musiał zajmować pieskami mojego sąsiada do czasu, że wróci z więzienia - zastanawia się pan Tomasz spod Pakosławic. To miała być tylko chwilowa przysługa, ale do piesków nikt się długo nie przyznawał.

Pan Tomasz mieszka w jednej z wiosek gminy Pakosławice. 29 maja po południu obok jego domu zatrzymał się policyjny radiowóz, policjanci spytali gdzie mieszka sąsiad i odjechali w jego kierunku. Po godzinie wrócili, wioząc sąsiada za kratami. Poprosili pana Tomka, żeby zajął się pieskami i kotami sąsiada, bo zabierają właściciela do więzienia.

Za kratami i za płotem

- Zgodziłem się, bo to miało trwać tylko kilka dni, do najbliższego poniedziałku - opowiada pan Tomasz. - Policjanci tłumaczyli, że następnego dnia jest święto Bożego Ciała, a potem weekend i przez ten czas nic nie załatwią. Ale w poniedziałek ktoś z gminy na pewno zgłosi się po zwierzęta. Zostawili mi też 5 kilogramowy worek z karmą.

I tak pan Tomek dwa razy dziennie zaczął wędrować do opuszczonych zabudowań sąsiada. Jeden piesek, mniejszy, mieszka tam w ogrodzonej zagrodzie z budą. Drugi, większy, jest przywiązany na sznurku do drzewa na środku podwórza. Pod drzewem stoi jego buda. Każdemu trzeba dać jeść i świeżą wodę do picia. Oprócz tego w zamkniętym domu mieszkają koty, trudno nawet powiedzieć ile, które jakimiś dziurami wychodzą sobie na zewnątrz.

- Ten mój sąsiad ma rodziców, którzy mieszkają kilka wiosek dalej - opowiada pan Tomasz. - Oni byli w jego domu, zabezpieczyli coś, ale los zwierząt ich nie interesuje.

Czekaj tatka latka

Minął poniedziałek 3 czerwca, a potem kolejny tydzień i nikt się nie zjawił po zwierzęta, których właściciel siedzi w więzieniu. Pan Tomasz zadzwonił na policję, potem napisał wiadomość na komunikatorze do wójta Pakosławic i zaczął wydzwaniać do urzędu gminy.

- Policjanci wystąpili do władz gminy z wnioskiem o wydanie decyzji o zabezpieczeniu tych zwierząt - informuje starszy sierżant Janina Kędzierska, rzecznik KPP w Nysie.

Po 10 dniach pan Tomasz zaczął interwencję w mediach, licząc, że pomogą rozwiązać problem.

- Gdybym wiedział, że to tyle potrwa, to bym się nie zgodził - mówi pan Tomasz. - Nadchodzą upały, przecież nie zostawię tych zwierząt bez opieki. Mam tylko nadzieję, że nie będę się musiał zajmować zwierzętami, aż za rok sąsiad wróci z więzienia!

W czwartek 13 czerwca zadzwoniliśmy do wójta Pakosławic Adama Raczyńskiego. Powiedział, że sprawą zajmuje się sekretarz gminy, który wyjechał na urlop i jest niedostępny. Ma wrócić w poniedziałek 17 czerwca.

Urząd jednak wcześniej sam zorientował się, że zaniedbuje swojego obowiązku.

- W piątek 14 czerwca przywieźli mi z urzędu gminy 20 kilogramów karmy dla zwierząt i powiedzieli, że wyślą pismo do rodziców mojego sąsiada, nakazujące im zajęcie się psami i kotami - mówi pan Tomasz. - A jeśli oni piesków nie wezmą, to do 19 czerwca gmina zabezpieczy zwierzęta.

Zabrakło dobrej woli?

28 lutego tego roku rada gminy Pakosławice uchwaliła program opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Ustanowienie takiego programu, to obowiązek każdego samorządu lokalnego. Z programu wynika, że gmina Pakosławice na umowę z firmą z Żędowic, która zajmuje się wyłapywaniem bezdomnych zwierząt oraz umowę ze schroniskiem dla zwierząt w Chorzowie, która takie zwierzęta przyjmuje. Ma też procedurę opieki nad wolno żyjącymi kotami. Ma wreszcie w budżecie 20 tysięcy złotych na takie zadania.

Wszystko jest, ale czegoś zabrakło. Dobrej woli?

od 7 lat
Wideo

Znaleziono ślady ptasiej grypy w Teksasie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska