Woda przestała lecieć w kranach 2 lutego. Najpierw spadło ciśnienie, a godzinę później kranówki nie było już wcale. Mieszkańcy zgłosili problem do strzeleckich wodociągów i do oddziału PKP we Wrocławiu, który jest zarządcą okolicznych budynków.
Okazało się, że problem leży po stronie kolei. Rury, które zasilają w wodę budynki po prostu zamarzły.
- Wcześniej zgłaszaliśmy zarządcy awarię i nie było żadnego odzewu - załamuje ręce Danuta Kopciuch, mieszkanka ul. Dworcowej. - Wykonałam w tej sprawie kilkanaście telefonów. A bez wody przecież nie da się żyć!
W oczekiwaniu na ekipę remontową mieszkańcy sami musieli zaopatrzyć się w wodę. Chodzą po nią codziennie do sąsiadów niosąc wiadra i miski. Kupują też w sklepach 5-litrowe butle z mineralną.
- Bez bieżącej wody nie mogę normalnie gotować obiadów, zmywać i się kąpać - mówi Dorota Mikosz. - Żeby się umyć kładę miskę w umywalce i polewam się wodą. Żeby umyć głowę, będę musiała pojechać do fryzjera i za to zapłacić.
Wody nie mają 4 rodziny i budynki nastawni kolejowej. Ale woda może przestać lecieć w kolejnych kamienicach, bo mieszkańcy już teraz mówią, że ciśnienie w rurach słabnie z dnia na dzień.
Ekipa remontowa kolei, przyjechała usunąć awarię dopiero kilka dni temu. Bartłomiej Sarna, rzecznik prasowy PKP we Wrocławiu przeprasza mieszkańców ul. Dworcowej za brak reakcji.
- W stosunku do pracowników, którzy zaniedbali swoje obowiązki będą wyciągnięte konsekwencje służbowe - mówi rzecznik.
Problem w tym, że kierownictwo PKP nic więcej nie jest w stanie zrobić. Bartłomiej Sarna przyznaje, że awarię będzie można naprawić dopiero gdy zelżeją mrozy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?