Duda wygrywa o włos. Teraz on zdecyduje, co dalej z Polską. Komentarz Krzysztofa Zyzika

Krzysztof Zyzik
A więc Polska na pół. Ze wskazaniem na Andrzeja Dudę. Rafał Trzaskowski wygrał aż w dziesięciu województwach, jednak zaważyła zdecydowana przewaga Dudy w kilku najbiedniejszych.

To w nich 500 plus, trzynasta emerytura, ale też straszenie wykorzenieniem polskości i religii katolickiej zadziałały najmocniej. Elektorat socjalny, emeryci i ludzie z podstawowym wykształceniem – to oni dali największe wsparcie prezydentowi. Za Trzaskowskim zagłosowali ludzie młodzi, lepiej wykształceni i bardziej przedsiębiorczy. Jednak było ich przy urnach niecałe pół miliona mniej.

Obaj kandydaci pracowali w kampanii ciężko, ale to za Andrzejem Dudą stał cały aparat państwa, na czele z bezczelnie użytą w tej kampanii telewizją publiczną, która po prostu niszczyła kontr­kandydata.

Wyborcy Andrzeja Dudy, ci czerpiący wiedzę o świecie z TVP, muszą być dziś szczęśliwi z powodu reelekcji prezydenta, ale i zdziwieni, że niemal tyle samo wyborców opowiedziało się za „niszczeniem kościoła i tradycyjnych wartości”, „seksualizacją dzieci w przedszkolach”, „odebraniem wszystkich zdobyczy socjalnych” „adopcją dzieci przez pary homoseksualne”, i „oddaniem Polski Niemcom”.

Co ciekawe, przeciwko temu ostatniemu zagłosowała spora część opolskiej mniejszości niemieckiej. Posługując się kampanijną retoryką PiS, Opole okazało się „niemieckie”, a wiele śląskich wsi - ostoją polskiego patriotyzmu. Zupełnie jak przed wojną.

Tyle ironii. Jesteśmy w niezwykle ważnym momencie naszej historii. Politycznie i kulturowo Polska pękła na pół, ale pełnię władzy ma PiS, który przez następne trzy lata, do wyborów parlamentarnych, może zrobić z krajem absolutnie wszystko.

Los Polski będzie zależał od tego, jaki kurs na prawicy zwycięży i jak się w tym wszystkim zachowa Andrzej Duda. Jarosław Gowin oczekuje od prezydenta „sklejania” Polski, jednak były wicepremier jest na politycznym aucie, a kurs, jaki ostatecznie wybierze obóz władzy, nie jest tak oczywisty.

Naczelni siepacze prawicy już pieją w mediach społecznościo­wych o konieczności przejęcia samorządów i mediów prywatnych. W tej wizji Polski, wprost nawiązującej do PRL (mimo fasadowej retoryki antykomunistycznej), za lat pięć mamy się sytuować ustrojowo gdzieś między Węgrami i Turcją.

Czy zjednoczona prawica będzie sklejać Polskę i zagospodarowywać polityczne centrum, czy też dokona ostatecznego skoku na niezależne od niej instytucje? To w ogromnym stopniu będzie zależało od prezydenta Andrzeja Dudy. Od siły jego charakteru. I tu jest największy znak zapytania.

Duda dał się poznać przez ostatnie pięć lat jako człowiek uległy, z pokorą znoszący kolejne zniewagi i widowiskowe oznaki lekceważenia ze strony prezesa PiS. Wielokrotnie złamał konstytucję, zaprzysięgał sędziów dublerów pod osłoną nocy, bo tak chciała partia. Ale teraz prezydent już niczego nie musi.

Dlatego, jeśli tylko zechce i będzie miał odwagę, może wybić się na bardziej samodzielną politykę, budować własną pozycję. Wspierać dobre działania obozu, z którego się wywodzi, ale nie zgadzać się na te niszczące demokratyczny ustrój. Nie wykluczać i nie obrażać całych grup społecznych, ale trzymać się konserwatywnego kursu i społecznego solidaryzmu. I rozmawiać, przede wszystkim rozmawiać z obywatelami o różnych poglądach. Nawet jeśli moja wiara w taką odmianę Andrzeja Dudy jest wątła, to tego właśnie życzę jemu i Polsce na następne pięć lat.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska