Duża część jeszcze większej sprawy

Robert Lodziński
Robert Lodziński
Według prokuratury, PHU "Esja", kędzierzyńska hurtownia paliw przeprowadzała fikcyjne transakcje, dzięki którym oszczędzała miliony złotych na podatku VAT. To największa afera gospodarcza na Opolszczyźnie.

ŹRÓDŁO BIŁO W SZCZECINIE
Kędzierzyńskie paliwo pochodziło prawdopodobnie ze Szczecina. Również i tam miejscowa prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie "afery paliwowej". Z jej ustaleń wynika, że jedna ze spółek należących do holdingu stoczni szczecińskiej sprowadzała statkami do Polski olej napędowy, który w dokumentach funkcjonował jako opałowy. Dzięki temu firma unikała płacenia podatku akcyzowego. W ten sposób sprowadzono setki tysięcy ton niemieckiego paliwa. Potem sprzedawano je dziesiątkom hurtowników w całym kraju.
Prokuratura w Szczecinie postawiła pierwsze zarzuty byłemu wiceprezesowi spółki oraz jedenastu innym osobom. Niewykluczone, że lista podejrzanych będzie jeszcze dłuższa. Na razie ustala się, jak duże straty na oszustwie poniósł skarb państwa. Nieoficjalnie mówi się, że szczecińska spółka mogła zarobić na oszustwach kilkanaście milionów złotych. Pojawiają się także opinie, że może to być jedna z największych afer gospodarczych w III RP. Nielegalny olej tropi wiele prokuratur, m.in. warszawska, katowicka, wrocławska, poznańska i opolska. Niewykluczone, że wszystkie te sprawy połączone zostaną właśnie podczas szczecińskiego procesu.

Firma znana była na lokalnym rynku, dostarczała paliwa do miejscowych stacji benzynowych, przez pół roku sponsorowała także drużynę siatkarzy Mostostalu. Prokuratura wzięła spółkę "pod lupę" po kontrolach, jakie przeprowadził wcześniej urząd kontroli skarbowej.
Według ustaleń prokuratorskich spółka kupowała komponenty do produkcji paliw, potem odsprzedawała je firmom, które miały wzbogacić mieszanki i uczynić je pełnowartościowym paliwem. Towar wracał z powrotem do Kędzierzyna. Wszystkie transakcje okazały się jednak fikcyjne. Paliwo kupowały firmy "słupy". Obrót gotówki oraz płacenie z tego tytułu podatków Vat i akcyzowego odbywały się tylko na papierze.

Na podstawie wystawionych faktur kędzierzyńska hurtownia otrzymywała odliczenia podatkowe. Prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Opolu zabezpieczyła "lewe faktury" na sumę 80 milionów złotych. Dzięki nim PHU "Esja" zarobiła 15-milionowy zwrot podatku. Z ustaleń wynika, że 80 procent transakcji robiono właśnie ze "słupami"
- Śledztwo w tej sprawie jest wielowątkowe i nie dotyczy tylko przestępstw przeciwko dokumentom - mówi prokurator Jacek Bilewicz z Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Firma także dostarczała do stacji paliw nieuszlachetnione komponenty, które sprzedawano jako benzynę lub olej napędowy. Tym samym oszukiwała także prywatne osoby - dodaje.
- Przestępstw dokonywano w latach 1998-2000. Kedzierzyńska firma korzystała z pośrednictwa firm "słupów" zarejestrowanych na terenie Poznania i Wrocławia. Głównymi podejrzanymi są trzej jej właściciele: Janusz J., Adam P. i Stanisław K. Wszystkim grozi kara do 15 lat pozbawienia wolności.

- Współpracujemy w tej sprawie także z prokuraturami z Wrocławia i Poznania. Śledztwo kędzierzyńskie jest częścią większej sprawy, którą prokuratura w Szczecinie prowadzi przeciwko importerom paliw. Może to oznaczać, że akt oskarżenia nie trafi do sądu w Kędzierzynie, lecz właśnie do Szczecina - mówi prokurator Bilewicz.
Podejrzana o oszustwa firma inwestowała duże pieniądze w sportowy sponsoring. Według prokuratury mógł być to sposób na pranie pieniędzy. - Działania firmy miały charakter, który pozwala na snucie tego typu przypuszczeń. Jednak w sprawie prania pieniędzy nie posiadamy wystarczających dowodów - mówi prokurator.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska