Nikogo to specjalnie nie interesowało, wręcz przeciwnie, ministerstwo wespół z Urzędem Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych bardzo się starało, by z Sośnierza zrobić nieudacznika i marnotrawcę publicznych pieniędzy. Zarzuty prezesa UNUZ wobec byłego szefa Śląskiej Kasy Chorych okazały się bezzasadne. W każdym normalnym kraju byłby to znak braku kwalifikacji takiego prezesa i zwiastun jego rychłej dymisji. Bo jak nadzór nad publicznym groszem może skutecznie prowadzić ktoś, kto się kompromituje wynajdywaniem afer tam, gdzie ich nie ma. U nas jest inaczej - to skuteczny menedżer musiał odejść ze stanowiska, a prezes ma się dobrze, bo zrobił to, czego od niego oczekiwano.
Na razie reformy Łapińskiego doprowadziły do wielomiesięcznych kolejek pacjentów oczekujących u specjalistów, a pomysł leków za złotówkę zmusza już kasy do poszukiwania miliardów na sfinansowanie tej koncepcji. Oczywiście w kieszeniach szpitali i przychodni zdrowia, które i tak ledwo zipią.
Sośnierz pokazał, że zna się na tym, co robi, tłumaczył publicznie, że koncepcje min. Łapińskiego niczego w systemie nie poprawią, wręcz przeciwnie. I te słowa zaczynają się sprawdzać. Trudno powiedzieć, że jest to problem Sośnierza, to raczej problem ministra. Miałby ich mniej, gdyby potrafił wysłuchać również krytyków swej koncepcji, może nawet skorzystać z ich doświadczeń i pogodzić się z myślą, że na reformowaniu służby zdrowia ktoś może się znać nie gorzej od niego.
Ale to jest chyba niemożliwe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?