Fiskus na plebanii

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Nie tylko solidnie płacimy podatki, ale i wyręczamy państwo w wielu jego obowiązkach - uważają księża. Przed kilkoma dniami Krystyna Sienkiewicz upubliczniła swój pomysł dokonania zmian w ustawie o stosunku państwa do Kościoła.

Najważniejsze zmiany mają, według pani senator, dotyczyć takiego opodatkowania Kościołów i związków wyznaniowych, by uczestniczyły one w społecznych kosztach transformacji polityczno-gospodarczej na równi z wszystkimi obywatelami. Według autorki pomysłu (jeszcze nie projektu, bo dokument nie został na razie ani opublikowany, ani formalnie zgłoszony do laski marszałkowskiej) Kościoły są traktowane przez fiskusa w sposób uprzywilejowany.
Senator Sienkiewicz proponuje, by opodatkować działalność gospodarczą prowadzoną przez parafie i aktywność edukacyjną Kościołów. Według autorki projektu skarb państwa ponosi straty także z powodu obciążenia państwa kosztami administracyjnymi ślubów konkordatowych. O uprzywilejowanej pozycji Kościoła świadczy według niej także prawo nieodpłatnego przejmowania przez kościelne osoby prawne (najczęściej parafie) gruntów.

- Patrząc z perspektywy naszej diecezji, trudno tę sytuację oceniać inaczej niż jako na próbę powrotu do sytuacji, które znamy z niektórych okresów Peerelu. Starsi księża pamiętają jeszcze, jak na plebanie przychodzili panowie, którzy próbowali zajmować meble. Takie sprzęty ze śladami numerków komorniczych jeszcze w niektórych parafiach są używane - mówi ks. Albert Glaeser, dyrektor Wydziału Finansowo-Gospodarczego Kurii Diecezjalnej.
Zdaniem księdza Glaesera sytuacja we wszystkich dziedzinach poruszanych przez senator Sienkiewicz została już dawno uregulowana, a Kościół wywiązuje się wobec państwa ze swych zobowiązań podatkowych.
- Te parafie, które prowadzą działalność gospodarczą (w naszej diecezji polega ona zazwyczaj na wynajmowaniu pomieszczeń lub na udostępnianiu wież kościelnych na anteny przekaźnikowe telefonii komórkowej), zgłaszają ją i płacą podatki na ogólnych zasadach. Kościół płaci też podatek za każdy kościelny budynek i grunt tak jak inne instytucje - mówi ks. Glaeser.
Przypomina on, że księża od dochodów też płacą podatki. Katecheci robią to tak samo jak wszyscy obywatele. Ponadto proboszczowie i wikarzy płacą podatki zryczałtowane, zależne od liczby mieszkańców parafii, niezależnie, czy chodzą oni do kościoła, czy nie.
- Niektórzy proboszczowie rezygnują z ryczałtu, by nie płacić za martwe dusze, i przechodzą na podatek od rzeczywistych przychodów i rozchodów, wtedy nierzadko płacą mniej - dodaje ks. Glaeser.

W diecezji opolskiej działa Diecezjalne Gimnazjum i Liceum Humanistyczne w Nysie - jedna z dwóch kościelnych placówek edukacyjnych. Zdaniem jej dyrektora, ks. Henryka Wolffa, ewentualne obłożenie szkoły podatkiem nie ma żadnego uzasadnienia.
- Nie powinno się opodatkowywać Kościoła za to, że bierze na siebie współodpowiedzialność za wychowanie młodzieży i wprowadzanie jej w kulturę. Być może ktoś obawia się, że będziemy uczniów indoktrynować, ale nasza szkoła jest zarejestrowana w kuratorium i jednostkach samorządu terytorialnego. Realizujemy program państwowy i wydajemy świadectwa państwowe - mówi ks. Wolff.
Ks. dyrektor wylicza, że diecezja dba o budynki szkolne, wyposażenie w pomoce naukowe i zasoby biblioteczne. Dopłaca też około 200 zł do każdego ucznia mieszkającego w internacie (330 płacą za mieszkanie i wyżywienie rodzice). Rodzice płacą ponadto 300 zł czesnego na rzecz szkoły. Subwencja oświatowa z gminy (dla gimnazjum) wynosi 206 zł na ucznia, subwencja z powiatu (dla liceum) 146 zł. Podczas gdy utrzymanie jednego ucznia w miesiącach zimowych kosztowało 566 zł.
- W miesiącach letnich oszczędzamy na ogrzewaniu. W sumie finansowo wychodzimy na zero. Jeśli któryś rok uda się zbilansować zyskiem, to wynosi on nie więcej niż 5-6 tys. Przeznaczamy je na zakup książek do biblioteki. Jeśli państwo opodatkuje czesne, to będę musiał je podnieść, czyli podatek ten uderzy w rodziców. Poza tym wydaje się bezsensem, że to samo ministerstwo przyznawałoby subwencję oświatową i równocześnie zabierało podatek. Myślę, że niektórym osobom działalność Kościoła kojarzy się tylko z liturgią i jeszcze się one nie przyzwyczaiły, że Kościół może też dla dobra wspólnego i na podstawie prawa prowadzić szkołę - uważa ks. Wolff.
Zdaniem księdza Glaesera opodatkowanie szkoły, do której diecezja dopłaca z własnych, czyli ofiarowanych przez ludzi, pieniędzy byłoby nieporozumieniem.

Nie potwierdził się zarzut, że państwo traci na ślubach konkordatowych.
- W przypadku ślubu konkordatowego zainteresowani przychodzą do urzędu stanu cywilnego i załatwiają wszystkie formalności, czyli przedkładają komplet dokumentów oraz składają zapewnienie o braku przeszkód do zawarcia małżeństwa. Otrzymują tu zaświadczenie uprawniające do zawarcia małżeństwa w Kościele. Ksiądz w ciągu pięciu dni po ślubie jest zobowiązany dostarczyć zaświadczenie stanowiące podstawę sporządzenia aktu małżeństwa kierownikowi USC. Na tej podstawie przygotowany zostaje w USC akt małżeństwa. Opłata za jego wykonanie wynosi 75 zł. Nie ma żadnej różnicy w opłatach w USC za sporządzenie aktu ślubu, obojętnie, czy zostanie on zawarty przed księdzem, czy przed urzędnikiem. Zapewnienie o braku przeszkód do zawarcia małżeństwa jest traktowane jako podanie i kosztuje 5 zł. Kandydaci do małżeństwa nie płacą za zaświadczenie stwierdzające brak okoliczności wyłączających zawarcie małżeństwa, które przedkładają księdzu - informuje Grażyna Zakrzewska-Stemplewska, kierownik USC w Opolu.
Senator Sienkiewicz uważa, że polskie prawo jest dla Kościoła zbyt liberalne. Dowodem na to jest, jej zdaniem, fakt, że nie jest ustawowo określone, do kiedy kościelne podmioty prawne mogą nieodpłatnie przejmować grunty.
- Ponieważ kiedyś prawie wszystkie parafie dysponowały ziemią, w 1989 roku na zasadzie ryczałtowej rekompensaty parafie zyskały prawo pozyskiwania od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, według jej możliwości - po 15 hektarów ziemi - przyznaje ks. Glaeser. - Tyle tylko, że z możliwych do przejęcia ponad 5 tys. ha, Kościół na Opolszczyźnie przejął w ciągu 12 lat mniej niż 200 ha, m.in. na cele seminarium. My wiemy doskonale, że zadaniem księdza nie jest uprawianie pola, i na pewno tego prawa nie nadużyliśmy - dodaje.
Ksiądz Glaeser przypomina, że do całokształtu spraw związanych z odzyskiwaniem dóbr kościelnych należy też kwestia odzyskania przez Kościół dóbr zabranych po wojnie.
- Właśnie na Opolszczyźnie, jak wszędzie na ziemiach zachodnich i północnych, Kościół nie miał szans na odzyskiwanie swojej dawnej własności. W świetle prawa u nas nie ma dóbr kościelnych. Są tylko dobra poniemieckie. Myślę, że pani senator, zanim zgłosi projekt zmian w opodatkowaniu Kościoła, powinna wnikliwie zapoznać się z wszystkimi sprawami, które się z tym problemem wiążą - uważa ks. dyrektor.

Zdaniem Krzysztofa Wiechecia, przewodniczącego Rady Wojewódzkiej Unii Pracy, pomysł senator Sienkiewicz wynika z tego, że jesteśmy o krok od wejścia do Unii Europejskiej, a równocześnie finanse państwa są w głębokim kryzysie.
- Chodzi o to, byśmy w Unii Europejskiej mieli równe prawa, ale też równe obowiązki obywatelskie, niezależnie od tego, jaki mamy zawód i czym się zajmujemy. Ponadto jesteśmy w szczególnej sytuacji, bo w wyniku działań poprzedniego rządu mamy kryzys finansów publicznych. Z tą myślą senator Sienkiewicz podjęła trudny temat podatków kościelnych, który moim zdaniem nie jest do końca czysty - uważa Krzysztof Wiecheć.
Jego zdaniem poważnym argumentem na rzecz podjęcia problemu opodatkowania parafii i wszczęcia publicznej dyskusji na ten temat jest stanowisko opinii publicznej.
- Proszę zwrócić uwagę, że podczas dyskusji w programie "Kropka nad i" liczba osób, które opowiedziały się za większym opodatkowaniem Kościołów wynosiła 80 procent. To oczywiście nie był pełny sondaż opinii publicznej, ale sonda ta pokazuje, że czterech na pięciu Polaków uważa, ze w tej sferze nie wszystko jest jasne. Skoro takie jest powszechne spostrzeżenie, uważamy, że potrzebna jest publiczna dyskusja merytoryczna na ten temat. Nie rozstrzygamy, jaki będzie wynik tej dyskusji, chcemy natomiast, by w podatkach płaconych przez Kościoły była pełna jasność - uważa Krzysztof Wiecheć.
Opolski lider Unii Pracy opowiada się za wsparciem inicjatywy senator Sienkiewicz. Nie rozstrzyga on, czy ma to być inicjatywa poselska czy senatorska, natomiast milczenie w tej sprawie uważa za błąd. Szczególnie ważne jest, by w oparciu o konkordat i istniejące prawo przedyskutować zwłaszcza problem działalności gospodarczej Kościołów.
- Nie wskazuję przykładów uprzywilejowania Kościołów. Chciałbym natomiast, by doszło do dyskusji na ten temat, nie tylko na poziomie kraju, ale też na poziomie regionu - dodaje.

Przedstawiciele Kościoła przypominają, że w takiej dyskusji musi się znaleźć miejsce także na pokazanie działalności społecznej i charytatywnej Kościołów, dobrowolnie podejmowanej na rzecz obywateli bez względu na ich wyznanie.
Przykładem takiej działalności jest funkcjonowanie świetlicy terapeutyczno-wychowawczej prowadzonej przez Stowarzyszenie "Otwarte Serce" w Zdzieszowicach.
- Świetlica dla dzieci z rodzin dysfunkcyjnych jest czynna codziennie od 15.00. Prowadzimy z nimi zajęcia pozalekcyjne, pomagamy w odrabianiu lekcji, próbujemy być dla tych dzieci po trosze ojcem, matką, przyjacielem i kolegą. W świetlicy dzieci codziennie dostają gorący posiłek i kanapki. Działalność świetlicy finansowana jest przede wszystkim przez parafię. Ks. proboszcz przeznaczył też na działalność świetlicy należące do parafii mieszkanie w Domu Katechetycznym. Zostało ono z pomocą Kościoła i urzędu miasta i gminy wyremontowane. Parafia oddała na świetlicę pole, na którym zrobione zostało boisko, oraz część ogrodu, gdzie mamy plac zabaw - mówi Teresa Kierel, nauczycielka, prezes stowarzyszenia.
- Byłoby lepiej, żeby państwo, które chce obciążać Kościół nowymi i wyższymi podatkami, przejęło na siebie obowiązki opiekuńczo-charytatywne Kościoła i prowadziło ochronki dla dzieci, świetlice socjoterapeutyczne i placówki dla najgłębiej upośledzonych. Miałoby wtedy lepsze pojęcie, czy to się opłaca - twierdzi ks. Arnold Drechsler, dyrektor Caritasu Diecezji Opolskiej.
- Chciałbym przypomnieć, że na Opolszczyźnie 120 pielęgniarek środowiskowych Caritasu odwiedza codziennie po 15 pacjentów w ramach opieki ambulartoryjnej w domach. Odciążamy w ten sposób budżet państwa, bo przynajmniej część tych ludzi nie trafia do szpitali. Może i tę działalność ktoś opodatkuje. Zwłaszcza że Caritas ponosi 25 procent kosztów utrzymania stacji (resztę pokrywają samorządy i kasa chorych). Prób opodatkowania transportów z pomocą humanitarną z zagranicy już doświadczyliśmy. Cierpią na tym przede wszystkim te osoby i instytucje, do których pomoc Caritasu jest adresowana - mówi ks. Drechsler.
Dyrektor wydziału finansowo-gospodarczego kurii jest przekonany, że państwo na większym opodatkowaniu Kościoła nie zyska. Uważa, że jeśli parafie nie będą w stanie podołać obciążeniom, będą musiały zrezygnować z dożywiania najuboższych, organizowania kolonii dla najbiedniejszych dzieci i wielu innych form pomocy.

- Bardzo łatwo zmęczonemu bezrobociem społeczeństwu pokazać Kościół jako miejsce, gdzie są pieniądze do zabrania. Trzeba mieć jednak świadomość, że jeśli tym ludziom nie pomoże Kościół, trafią oni do instytucji państwowych, może też do biur parlamentarzystów Unii Pracy - mówi ks. Glaeser.
- Nie chcemy z nikim walczyć. Dziwią mnie gwałtowne reakcje ze strony kościelnej. Chcemy tylko spokojnej dyskusji o sprawach, które nurtują społeczeństwo - uważa Krzysztof Wiecheć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska