"Garmażeryjne" tarcia w SLD

Jan Poniatyszyn (Radio Opole)
Zenon Kowalczyk, obecny burmistrz Prudnika z SLD, zostanie usunięty z tej partii, gdyż kandyduje na stanowisko szefa gminy z innego ugrupowania, w dodatku prawicowego.

Cwaniak i salceson, który tylko udaje szlachetną wędlinę i w dodatku jest po przejściach" - tego typu aluzje dotyczące Zenona Kowalczyka pojawiły się w "Informatorze wyborczym prudnickiej lewicy". Ich autorem jest Andrzej Mićka, przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej w powiecie prudnickim. W ulotce wyjaśnia on też, czym według niego jest salceson: "To takie resztki z dobrego produktu, które już chyba do niczego się nie nadają, wymieszane wspólnie z wodą w balonie".
- Tego typu styl przypomina język gazety Urbana i jest żenujący - mówi Zenon Kowalczyk. - Zostałem porównany do gorszych wyrobów rzeźniczych przez tutejsze władze SLD. Coś takiego mógł napisać tylko ktoś, kto nie ma pojęcia, jak się zachowywać w życiu publicznym.

Sojusz Lewicy Demokratycznej, który w mijającej kadencji obsadzał fotele burmistrza oraz starosty, może mieć problemy z utrzymaniem władzy w powiecie prudnickim. Wiele wskazuje na to, że podczas wyborów samorządowych głosy sympatyków lewicy na tym terenie podzielą się pomiędzy SLD oraz powołany przez Unię Wolności Komitet Wyborczy "Nasza Ziemia", którego "lokomotywą" jest ciągle kojarzony z Sojuszem Zenon Kowalczyk.
"Przed wyborami samorządowymi dobrze będzie niektórym neofitom uzmysłowić, że ludzie ich pamiętają, że jest określona wiedza na ich temat, że wszystkich, którzy teraz stroją się w inne piórka, będziemy piętnować" - grozi w przedwyborczym biuletynie Andrzej Mićka. Komu i dlaczego - tego jednak lider prudnickiej lewicy nie chciał wyjaśnić dziennikarzowi, odmawiając rozmowy na ten temat. Nie skomentował też garmażeryjnych odniesień do obecnego burmistrza.

Nie wiadomo, w jakim stopniu na preferencje prudnickiego elektoratu SLD wpłynie decyzja władz statutowych tej partii.
- Pan Kowalczyk zostanie usunięty z naszych szeregów, gdyż nie podporządkował się decyzji wskazującej innego kandydata na burmistrza - zapowiada Jerzy Szteliga, poseł i opolski lider SLD. - Szkoda, że nie chciał dogadać się ze swoimi i związał się z ludźmi prawicy. Z pewnością to, co się zmieniło w Prudniku, jest jego udziałem, ale nie działał on przecież w pojedynkę. Burmistrza wspomagało całe SLD ze starostą i parlamentarzystami. Próbowaliśmy się z nim dogadać, ale z tego nic nie wyszło. Na przeszkodzie stał jego apodyktyczny charakter, będący zresztą powodem wielu skarg, które napływały do naszego biura poselskiego.
- Żadne rozmowy nie były ze mną prowadzone - zaprzecza Zenon Kowalczyk - a jeśli pan Szteliga tak twierdzi, to kłamie. Nadal jestem człowiekiem lewicy. Wielokrotnie publicznie mówiłem o swoim politycznym rodowodzie i związkach z PZPR, a następnie SdRP i SLD. Jeśli mnie usuną z SLD w Prudniku i będę miał taką możliwość, to zapiszę się do tej partii w Głuchołazach albo w Lubrzy.

Podziały prudnickiej lewicy zaczęły się na początku obecnej kadencji samorządowej.
- Burmistrz nie liczył się z naszymi opiniami, unikał partyjnych spotkań, obrażał się, gdy pod jego adresem padały konkretne zarzuty - mówią o podłożu konfliktu w SLD niechętni Zenonowi Kowalczykowi. Wytykają mu też, że w miejscach publicznych krytykował pracę starostwa, w którym jego ugrupowanie opanowało kluczowe stanowiska - w tym samego starosty.
Pod koniec zeszłego roku, w czasie drugiego sprawozdawczo-wyborczego zjazdu powiatowego SLD w Prudniku, najważniejsze funkcje objęła młodsza generacja członków tego ugrupowania. Szefem RP SLD został Andrzej Mićka. W kuluarach zjazdu burmistrzowi wytykano natomiast nietypowe, jak na członka SLD, decyzje związane z zaangażowaniem się władz gminy w trwające kilka miesięcy obchody Roku Prymasa Stefana Wyszyńskiego w Prudniku Lesie. Na początku tego roku Zenon Kowalczyk wykonał gest pojednania i obdarował SLD lokalem kwaterunkowym na siedzibę partii. Kontrowersyjne było jednak umorzenie przez niego 300 tysięcy złotych z wynoszącej 400 tysięcy złotych kary, jaką miała zapłacić firma "Lobbe" za niedotrzymanie terminu wybrukowania rynku. Zarząd Powiatowy SLD w Prudniku odciął się od takich poczynań, stwierdzając, iż pieniądze te mogłyby znacząco zaspokoić potrzeby socjalne najbiedniejszych. Stwierdził też, że decyzja klubu radnych SLD w sprawie umorzenia długu była samowolna, a jej skutki ugodziły w dobre imię ugrupowania.

Decyzja w sprawie kandydata Sojuszu Lewicy Demokratycznej na burmistrza Prudnika zapadła podczas sierpniowego posiedzenia rady powiatowej SLD. Przedwyborczą, wewnątrzpartyjną rywalizację wygrał Władysław Haczkiewicz, który mieszka w Białej. W RP SLD otrzymał on 11 głosów poparcia, podczas gdy Zenon Kowalczyk tylko dwa.
Na animozjach i rozgrywkach personalnych w SLD najbardziej może skorzystać Unia Wolności. Jej działacze, obserwując od dłuższego czasu marne notowania swojej partii, postanowili wystartować w wyścigu po mandaty radnych pod szyldem "Nasza Ziemia". Nawet zagorzali przeciwnicy przewodniczącego prudnickiej UW, obecnego wiceburmistrza Czesława Dumkiewicza, przyznają, że doskonale rozegrał trwający w SLD konflikt. Wyborczy sukces Zenona Kowalczyka oznacza dla jego zastępcy zachowanie fotela wiceburmistrza. Obaj panowie zawarli w tej sprawie dżentelmeński układ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska