Głuchołazy. Co trzeci lokator kamienic zalega z czynszem

Archiwum
Archiwum
W 15-tysięcznych Głuchołazach ponad 400 lokatorów miejskich budynków zalega z czynszem za okres ponad 2 miesięcy. To prawie co trzeci mieszkaniec "czynszówek". Rekordziści są winni miastu kilkanaście tysięcy złotych.

Pan Darek przez 5 lat nie płacił za mieszkanie. Zalega za czynsz głuchołaskiemu TBS-owi kilka tysięcy złotych, sam już stracił dokładną orientację, ile dokładnie. Ale chce spłacić zadłużenie i jako jeden z pierwszych zgłosił się w urzędzie gminy, żeby skorzystać z nowej możliwości odpracowania czynszu.

- Od dawna nie mogę znaleźć pracy. Nie mam żadnych szans, żeby oddać pieniądze w gotówce - przyznaje mężczyzna. - Wcześniej przysłali do mnie z urzędu komornika, ale tylko im napisał, że nie ma z czego ściągnąć długów.

W 15-tysięcznych Głuchołazach ponad 400 lokatorów miejskich budynków zalega z czynszem za okres ponad 2 miesięcy. To prawie co trzeci mieszkaniec "czynszówek". Rekordziści są winni miastu kilkanaście tysięcy złotych.

- Wysłaliśmy do sądu około 300 wniosków o nakaz zapłaty za czynsz - mówi Zbigniew Augustyn, prezes Głuchołaskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, które zarządza miejskimi budynkami. - Wyroki kierujemy do komornika, ale w prawie 70 procentach dostajemy od niego informację, że nie ma z czego wyegzekwować zadłużenia. O eksmisje praktycznie nie występujemy, bo nie mamy lokali zastępczych. Zresztą, po co przeprowadzać ludzi w inne miejsca o podobnym standardzie? A eksmisji na bruk w Polsce się nie orzeka.

Przed tygodniem burmistrz Głuchołaz podpisał zarządzenie, które umożliwia lokatorom odpracowanie zaległości czynszowych przekraczających rok. Wcześniej urząd poprosił izbę skarbową o interpretację przepisów podatkowych.

Wynika z niej, że odpracowanie czynszu nie jest umową o pracę, nie wymaga ściągania zaliczki podatkowej czy składki ZUS. Dłużnicy mogą pisać podanie do GTBS, który sprawdza ich faktyczną sytuację. Za zgodą burmistrza chętni będą kierowani do prac porządkowych w mieście, do drobniejszych remontów, być może nawet do prostych prac biurowych w urzędzie. Za godzinę pracy zarobią 8 złotych, ale cała kwota będzie im od razu potrącona na poczet zadłużenia.

- Na razie mamy trzech pierwszych chętnych, którzy już pracują przy utrzymaniu miejskiej zieleni - mówi wiceburmistrz Głuchołaz Roman Sambor. - Pracy nie zabraknie, bo w tym roku nie mamy pieniędzy na roboty publiczne, z których finansowaliśmy brygadę utrzymującą porządek w mieście. Sam jestem ciekawy, czy będzie więcej chętnych.

- Ja jestem zadowolony, że mogę odpracować dług. Przydałoby się tylko dostać choć ze 200 złotych na rękę, żeby było za co kupić śniadanie czy obiad - komentuje pan Darek. - Ale nie wiem, czy zgłoszą się następni, bo za darmo nikt nie chce pracować.

Tymczasem wiceburmistrz Roman Sambor podkreśla, że odpracowanie długu się opłaca, bo może być szansą na otrzymanie zasiłku mieszkaniowego. Dzięki niemu łatwiej będzie opłacać czynsz na bieżąco.
- Zgłaszamy naszych dłużników do banków danych o zadłużeniu. To im uniemożliwi np. późniejsze starania o kredyt - mówi prezes Augustyn. - Część ludzi z obawy przed wpisem do rejestru dłużników zawiera z nami ugody, deklaruje gotowość spłaty starych długów. Jednak część z nich po jakimś czasie znowu przestaje płacić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska