Gospodarze byli bez szans. LKS Obrowiec - Olimpia Lewin Brzeski 1-5

fot. Marek Szozda
Kamil Koziarski (z lewej) i Piotr Adamek zdobyli po bramce, ale ten drugi pokonał swojego bramkarza.
Kamil Koziarski (z lewej) i Piotr Adamek zdobyli po bramce, ale ten drugi pokonał swojego bramkarza. fot. Marek Szozda
Powinien być pogrom. Zgodnie z przewidywaniami drużyna z Lewina Brzeskiego dość łatwo wygrała na boisku spadkowicza.

Wygraliśmy wysoko, choć skuteczność była naszym największym mankamentem - przyznał Grzegorz Urbaniak, trener Olimpii. I nie mylił się, bowiem do przerwy jego podopieczni ostrzeliwali bramkę gości aż 22 razy, a tylko dwukrotnie zdołali trafić do siatki. Dobrze bronił Piotr Woźniak z LKS-u, ale goście w kilku sytuacjach fatalnie pudłowali.

Już na początku meczu worek z golami powinien otworzyć Kamil Tramsz, ale w sobotę nie potrafił zapanować nad piłką. W kilku sytuacjach nieznacznie się mylił, natomiast w 10. min po idealnym dograniu futbolówki przez Artura Tomaszewskiego, przestrzelił z pięciu metrów.

- W tych kilku akcjach zabrakło mi chyba szczęścia - usprawiedliwiał się Tramsz. - Innym kolegom też nie idzie, ale sądzę, że wygramy. Niefrasobliwość opuściła Tramsza w 19. min, kiedy sprytnie dograł piłkę Kamilowi Koziarskiemu, a ten po indywidualnej akcji lewym skrzydłem i mocnym strzale dał Olimpii prowadzenie.

Miejscowi nie znaleźli atutów, aby poważnie zagrozić gościom. Grali ofiarnie, na tyle, na ile było ich stać. Do przerwy oddali jednak tylko trzy strzały w światło bramki Olimpii. Znacznie lepiej radzili sobie po przerwie, kiedy trener gości desygnował do gry juniorów. Najgroźniejszy w ich szeregach był tradycyjnie Paweł Nowak, który w dwóch przypadkach powinien zmniejszyć rozmiary porażki.

Najpierw zamiast skierować piłkę do pustej bramki trafił w słupek, a potem się nieznacznie pomylił. Na początku II połowy Obrowiec zdobył gola. Adam Oliwa w narożniku pola karnego sfaulował Nowaka, który rzut karny zamienił na honorową bramkę.

Potem przewagę w polu znów osiągnęła Olimpia, a jej piłkarze ponownie rozpoczęli ostrzeliwanie bramki. Po jednej z ich akcji Koziarski z dobitki trafił piłką w słupek, a ta niefortunnie odbiła się od zdezorientowanego Adamka i wpadła do bramki gospodarzy. Kolejne gole były wynikiem dużej przewagi przyjezdnych i ich większych umiejętności.

Kilkakrotnie po ich strzałach piłka odbijała się od poprzeczki, a zdarzało się im nawet nie trafić do pustej bramki.
- Pod bramką czasami mocno kulała nasza skuteczność, ale cel osiągnęliśmy - promieniał po meczu Tramsz.

- W naszym klubie brakuje werwy, a dokonywane zmiany wśród działaczy, trenerów i piłkarzy niewiele wnoszą - żalił się jeden z nielicznych miejscowych kibiców, którzy już dawno stracili nadzieję na utrzymanie ich zespołu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska