Happening wywołał oburzenie burmistrza Głogówka. Sądowy finał

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Radny Piotr Bujak zorganizował nietypowy happening na spotkaniu komisji rewizyjnej rady miejskiej. Jego efektem są dwie sprawy sądowe.
Radny Piotr Bujak zorganizował nietypowy happening na spotkaniu komisji rewizyjnej rady miejskiej. Jego efektem są dwie sprawy sądowe. Archiwum prywatne (O)
Sądowy finał spotkania komisji w Głogówku.

Sąd Rejonowy w Prudniku uznał, że radny z Głogówka Andrzej Żebrowski popełnił wykroczenie zabierając radnemu Piotrowi Bujakowi kilka kartek papieru i udzielił mu upomnienia. Rozprawa to efekt burzliwego spotkania komisji rewizyjnej rady miejskiej w Głogówku, jaka miała miejsce 24 września ubiegłego roku.

Opozycyjny radny Piotr Bujak przyniósł na zebranie duże opakowanie papieru toaletowego i wręczył je burmistrzowi. Rozdał także burmistrzowi i radnym kartkę z tzw. „wyprawką szkolną” czyli spisem rzeczy, jakie rodzice powinni dać swoim dzieciom idącym do przedszkola w Szonowie. Na tej liście znalazły się m.in. podstawowe artykuły higieniczne: chustki do nosa, mydło w płynie czy papier toaletowy. Radny Bujak zarzucił burmistrzowi małostkowość stwierdzając, że taka lista wymagań od rodziców, to efekt jego polityki finansowej.

Happening wywołał oburzenie burmistrza Andrzeja Kałamarza, który stwierdził, że nie ma nic wspólnego z przyniesioną kartką. Także dyrektor przedszkola stwierdziła, że to nie ona jest autorką spisu rzeczy z wyprawki przedszkolaka. Najprawdopodobniej przygotowała ją rada rodziców w konsultacji z wychowawcami.

- Pozwałem radnego Bujaka do sądu cywilnego o naruszenie moich dóbr osobistych i czekam na rozprawę - mówi burmistrz Andrzej Kałamarz. - Na zebraniu komisji powiedział on nieprawdę, że to ja jestem twórcą kartki do rodziców, a to nieprawda. To nawet nie był mój pomysł.

W czasie tego samego spotkania komisji radny Andrzej Żebrowski z ugrupowania Niezależni Razem, popierającego burmistrza, zabrał Bujakowi kilka kartek papieru. Andrzej Żebrowski twierdzi, że Bujak sam mu wręczył kartki ze skopiowaną „wyprawką przedszkolną”. Bujak zaś dowodzi, że zginęły mu także inne, osobiste papiery. Na zebraniu kilkakrotnie domagał się zwrotu, ale ich nie odzyskał.

Zaraz po spotkaniu poszedł więc na policję i zgłosił kradzież. - Sąd uznał, że powinienem oddać te kartki - komentuje sprawę Andrzej Żebrowski. - Sprawa jest śmieszna. Wystąpiłem o uzasadnienie wyroku, zastanawiam się nad odwołaniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska