Henryk Kroll: - Ustawa nie lubi pośpiechu

fot. archiwum
fot. archiwum
Rozmowa z członkiem Zarządu TSKN, byłym posłem mniejszości do Sejmu RP.

- Dokładnie 5 lat temu - 6 stycznia 2005 - Sejm uchwalił ustawę o mniejszościach narodowych. Co pan, jeden z jej architektów, wtedy czuł?
- I wielką radość, i ulgę. Bo ustawa rodziła się w ciężkich bólach. Prace legislacyjne nad nią trwały dłużej niż nad jakąkolwiek ustawą w Polsce. Nawet Konstytucję RP tworzono krócej. Kiedy w 2004 znów była ona zagrożona, nachodziły mnie myśli, że raz jeszcze trzeba będzie związane z nią nadzieje przenieść na kolejną kadencję. Bo niewątpliwie to prawo o mniejszościach miało wówczas wielu oponentów. W województwie opolskim krytykował ją zdecydowanie ówczesny poseł Jerzy Czerwiński. W Warszawie robił to m.in. lider PiS Jarosław Kaczyński. Ale ostatecznie się udało. Niektórzy zarzucali nam, że ustawę uchwalono z pomocą SLD. Nie waham się powiedzieć, że została przyjęta siłami demokracji i postępu.

- Które zapisy ustawy o mniejszościach z perspektywy czasu uważa pan za najistotniejsze?
- Najważniejsze, bo wyznaczające pewnego ducha na lata naprzód, były zapisy mówiące o ogólnych prawach mniejszości - do używania, także w urzędach, ojczystego języka i do jego nauczania i to od najmłodszych lat, prawo do kultywowania własnej kultury i tożsamości. Wreszcie, ustawienie dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości, które dzisiaj są wizytówką nie tylko mniejszości niemieckiej, ale całego Śląska Opolskiego, nie byłoby możliwe bez uchwalenia tej ustawy, a potem konsekwentnego wprowadzenia jej zapisów w życie.

- Nie brak dziś głosów, że wraz z ustawą mniejszość niemiecka w Polsce dostała więcej praw, niż potrafi realnie wykorzystać.
- To nieprawda. Dostaliśmy tyle praw, ile potrzebujemy. Nie tylko na dziś, ale też na przyszłość. Przecież nie wiemy, jakie będą w przyszłości postawy wobec mniejszości i jaka będzie nasza sytuacja za kolejne pięć czy dziesięć lat. Ustawa jest swego rodzaju gwarantem naszych praw. To nie znaczy, że trzeba je wszystkie wykorzystać natychmiast.

- A jak należy to robić?
- Najlepiej rozważnie, krok po kroku, wprowadzając w życie poszczególne zapisy, ale i oswajając z nimi polską większość. I właśnie tak staramy się z ustawy korzystać. Proszę zobaczyć, w ilu gminach wciąż nie ma tablic dwujęzycznych. Nie wszędzie korzysta się już z prawa do języka niemieckiego jako pomocniczego w urzędach. Dwujęzycznych nazw ulic nie ma wcale, choć ustawa na nie pozwala. Wszystko to wymaga spokoju i rozwagi. Praw mniejszości nie wprowadza się w życie z przytupem i przy wtórze bębnów. Nie ma takiej potrzeby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska