- Z dużych ilości zalegającego śniegu zrobiłoby się wtedy dużo wody, a zmrożona ziemia nie nadążałaby z jej wchłanianiem - mówi Grzegorz Walijewski, hydrolog z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie.
Gdyby takie ocieplenie się zdarzyło, to - według danych, które Centrum Zarządzania Kryzysowego w Opolu otrzymało od Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu i Wojewódzkiego Zarządu Melioracji - na Opolszczyźnie niebezpiecznie będzie zwłaszcza w okolicach Brzegu i Lewina Brzeskiego. Wylałyby też mniejsze rzeki - Stobrawa, Osobłoga czy Biała Głuchołaska.
- Ale na razie w naszym regionie nigdzie nie ma zagrożenia powodziowego - uspokaja Manfred Rokujżo, dyr. Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Do stanów ostrzegawczych w niektórych miejscach brakuje nawet metra, więc jest duży zapas.
Sporo dodatkowej ilości wody mogą też przyjąć opolskie zbiorniki retencyjne.
- W Nysie jeszcze ponad 100 milionów metrów sześciennych, w Otmuchowie 70, a w Turawie prawie 60 - wyjaśnia dyr. Rokujżo.
Prognoza na najbliższe sześć dni nie przewiduje nagłego ocieplenia.
- Nawet jeśli w dzień w niektórych miejscach będzie jeden czy dwa stopnie na plusie, w nocy znów ściśnie mróz - mówi Grzegorz Walijewski z IMGW. - A to bardzo dobre wieści, bo oznaczają, że woda z topniejącego śniegu będzie stopniowo wsiąkać w ziemię.
IMGW przygotowało mapkę oblodzenia polskich rzek. Tam, gdzie lodu i kry jest dużo, mogą się tworzyć zatory, a rzeki wylewać. Na Opolszczyźnie sporo jest śryżu (lodu miękkiego, lepkiego, gąbczastego) i lodu brzegowego. - Ale wszystkie cieki wodne są drożne - tłumaczy Manfred Rokujżo.
O potencjalnej groźbie powodzi z premierem Donaldem Tuskiem rozmawiali wczoraj w Warszawie wojewodowie.
- Musimy być przygotowani na każdą ewentualność - mówi Ryszard Wilczyński, wojewoda opolski. Najgorszy scenariusz? Gdy odwilż szybciej zacznie się na południu kraju, a na północy mróz nie puści. Wtedy płynąca do morza woda natknie się na zamarznięte odcinki rzek. A tych najwięcej jest teraz na północ od Warszawy i Poznania.
- Gdyby się tak zdarzyło, na szczęście w tej chwili mamy bardzo dużą rezerwę powodziową w zbiornikach - tłumaczy wojewoda Wilczyński. - W gotowości są też lodołamacze, które mają kruszyć lód na północy Polski. No i pozostają normalne procedury kryzysowe, które polegają na tym, że trzeba rozbijać tworzące się zatory.
Wojewoda będzie apelował do samorządów i zarządców rzek, by zadbali o ich drożność.
- Problem dotyczy także kanalizacji deszczowej i rowów melioracyjnych - przypomina Ryszard Wilczyński. - Trzeba wszystko sprawdzić i w miarę możliwości udrożnić. Warto też zastanowić się, czy z niektórych miejscowości nie wywieźć zalegającego tam śniegu. Uczulam również mieszkańców, by zadbali o teren wokół swoich posesji.
Na jutro wojewoda zaplanował w tej sprawie spotkanie ze starostami, RZGW i wojewódzkim zarządem melioracji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?