Internetowe story o Misiewiczach. Dobra zmiana czy dojna zmiana?

Redakcja
W Opolu akcja Nowoczesnej przerodziła się w personalny  spór posła Zembaczyńskiego (z lewej) z wiceprezydentem Rolem (w środku).
W Opolu akcja Nowoczesnej przerodziła się w personalny spór posła Zembaczyńskiego (z lewej) z wiceprezydentem Rolem (w środku). Sławomir Mielnik (o)
Akcje typu #Misiewicze mogą być wartościowe pod warunkiem, że przeprowadzane są w sposób staranny, bez chybionych strzałów - mówi politolog z UO dr Ewa Skrabacz.

#Misiewicze na Tweeterze to układanka krótkich, ale wciąż nowych komunikatów o kolejnych „cudownych dzieciach PiS” - czyli młodych, niekompetentnych i niewykształconych, ale robiących karierę ludziach. Na fejsbuku - podobnie, ale tu jeszcze są zabawne grafiki i memy, a każdy dzień ma swego Misiewicza. Środa stoi pod znakiem syna europosła Ryszarda Czarneckiego - 26-letniego Bartosza Czarneckiego, który zajmuje eksperckie stanowisko w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Wtorek - tu z fastfoodowego ogródka uśmiecha się kolejny młody człowiek - Maciej Szota, z wykształcenia politolog, radny PiS. Dziś - jeden z dyrektorów w PGNiG. Doświadczenie eksperckie dotyczące gazu zdobywał „smażąc kebab”- czytamy na misiewiczowym fejsbuku.

Prawdziwy Misiewicz to młody człowiek, ale jego łatkę otrzymują także osoby starsze wiekiem, oto wpis z 19 września: „Energetyka? Znam się. Płacę za prąd co miesiąc” - czytamy go na memie z Janiną Goss w roli głównej, z wykształcenia prawniczki, z zamiłowania zielarki, przyjaciółki Jarosława Kaczyńskiego, która wspierała go finansowo, a obecnie zasiada w Radzie Nadzorczej PGE.

Jest jeszcze strona internetowa misiewicze.pl. To nowość. Na niej - podobnie jak pod adresem mailowym [email protected] - można zgłaszać kolejnych „Misiewiczów” ze swego otoczenia czy województwa. Na stronie jest mapa kraju, w niej odnaleźć można „swoich Misiewiczów”. Na Opolszczyźnie jest ich (środa wieczór) pięciu, choć kilka dni wcześniej w poniedziałek opolska Nowoczesna zaprezentowała tych nazwisk dwadzieścia, a we wtorek dodała kolejnych szesnaście.

- Uzupełnimy to w ciągu najbliższych kilku dni. Przy wprowadzaniu nazwisk na mapę staramy się je jeszcze raz zweryfikować - mówi Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej z Opola. - Odkąd ogłosiliśmy listę, mamy mnóstwo telefonów kolejnymi danymi, nazwiskami, powiązaniami. Trzeba je sprawdzić.

- To, że na konferencji prasowej partia podaje w sumie kilkadziesiąt nazwisk, a na stronie internetowej tylko kilka - już budzi wątpliwości - komentuje Ewa Skrabacz. - Szkoda, bo jako stosunkowo młoda demokracja, w której władza sprawowana jest przez wciąż słabo zinstytucjonalizowane partie, zawieszone głównie na swych liderach, a nie programach - potrzebujemy nie tylko profesjonalnego systemu kontroli mechanizmów sprawowania władzy, ale i obywatelskiej czy choćby partyjnej czujności w takich sprawach
Wiceprzewodniczący Zarządu Regionu Nowoczesnej Piotr Wach przyznaje, że nazwiska opolskich „Misiewiczów” są doskonale znane z doniesień medialnych .

Zembaczyński: - Nawet chcieliśmy zweryfikować kompetencje jednej z osób, która pełni czołowe funkcje w PGNiG. Wystosowaliśmy pytanie, odmówiono nam odpowiedzi, zasłaniając się tajemnicą biznesową. Nazwiska tej osoby nie zdradzę, ponieważ wciąż korespondujemy ze spółką, uważając, że w sposób nieprawny odmówiono nam odpowiedzi.

W kampanii wyborczej prezes Kaczyński krytykował 8-letnie rządy PO: - Korupcja, nepotyzm i kolesiostwo rozlały się dzisiaj po Polsce w rozmiarach wcześniej nieznanych - mówił. I miał rację. Za czasów PO w samym PGE - w radach nadzorczych i w zarządach - Platforma Obywatelska usadowiła około 50 swoich działaczy. Choć wcześniej Donald Tusk obiecywał, że za rządów PO skończy się wreszcie obsadzanie spółek Skarbu Państwa swoimi ludźmi. PSL też stworzyła układ, który przeszedł do historii jako „zielone imperium”.

Platforma sama jest więc skompromitowana, podobnie PSL, które również tworzyło w kraju „zieloną sieć”. Nowoczesna nie ma takich obciążeń i publikuje listy. - To nasz moralny obowiązek, powinność - mówią opolscy działacze N. Ich lider Ryszard Petru podkreśla: - Nie wierzcie w to, że prezes Kaczyński o niczym nie wiedział.

Dr Ewa Skrabacz przyznaje, że PiS-owi, właśnie z uwagi na te wszystkie hasła, z jakimi szedł do wyborów - w jakimś sensie wolno mniej. - PiS obiecywał odnowę, sanację po „wypaczeniach PO”. Nawet jeśli uznamy, że każda władza, w każdym kraju ma swoich „Misiewiczów”, że takie zjawisko jest częstą patologią pojawiającą się na styku władzy i pieniędzy, to jednak akurat PiS zapowiadał, że tę patologię w sposób zdecydowany ograniczy. Tak się nie stało, choć oczywiście „piłka wciąż jest w grze” i ważne będą choćby wyniki kontroli CBA i reakcja na nie.

Na razie z opolskiej listy „Misiewiczów” wynikają nie dymisje i wyczyszczenie spółek z wątpliwych nazwisk, a zapowiedzi pozwów sądowych. Idea rozmyła się w pyskówce między wiceprezydentem Rolem a posłem Zembaczyńskim.

Rol znalazł się na czele listy, bo jego awans na wicprezydenta był szeroko opisywaną w mediach sensacją - 26-latek nie miał nawet wymaganego stażu pracy! Był za to bliskim współpracownikiem Patryka Jakiego, posła Solidarnej Polski, wiceministra sprawiedliwości, specjalistą od social mediów... - W przeciwieństwie do nazwiska Zembaczyński, nazwisko Rol nie funkcjonuje w lokalnej polityce od pokoleń. Ja na to nazwisko pracuję sam, ciężko i konsekwentnie - mówi Rol. Swymi wypowiedziami na temat tego, że poseł Zembaczyński zrobił karierę na nazwisku taty, a sam nawet nie znał się na small biznesie i padła mu naleśnikarnia, w mieście naleśnikami stojącym - wywołał awanturkę polityczną w mieście, która - jak zapowiada poseł - zakończy się w sądzie.
I to chyba nie będzie jedyny pozew. Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki potwierdza: - Tak, osoby z listy przedstawionej przez Nowoczesną w Opolu przygotowują pozew zbiorowy. Lista jest jednak kuriozalna, bo Misiewicz to symbol kariery bez wykształcenia, tymczasem wszystkie osoby na liście mają wykształcenie wyższe, doświadczenie i kompetencje. Więcej na ten temat nie powiem. Jest za wcześnie.

Opolska Nowoczesna pokazała dotąd dwie listy „Misiewczów” regionu (nto publikowała pierwszą w internecie, druga ma błędy i zawiera po części niepotwierdzone nazwiska).

Na listach są między innymi nazwiska młodych ludzi (ale - co ważne - lepiej wykształconych niż Misiewicz), którzy wcześniej niewiele mieli doświadczenia w biznesie, a teraz są na czołowych lub eksperckich stanowiskach w spółkach Skarbu Państwa i państwowych agencjach. Drugą listę otwiera na przykład Łukasz Strzelecki (nawiasem - mylnie przedstawiony na niej jako wiceprezes do spraw korporacyjnych PGNiG). Najpierw został on naczelnikiem reaktywowanego w UM Opole wydziału sportu. Nominacja na naczelnika jeszcze jakoś się broniła, bo Strzelecki wcześniej dał się poznać jako społeczny działacz Automobilklubu Opolskiego, poza tym - oprócz tego, że jest anglistą - był też specem od marketingu sportowego. Jednak czy to wystarczy, aby ściągać go do PGNiG i czynić odpowiedzialnym za profesjonalizację sponsoringu sportowego spółki oraz mianować prezesem fundacji PGNiG im. I. Łukasiewicza, której celem jest „wspieranie dziedzictwa narodowego i kultury, ale także działania na rzecz nauki i edukacji w zakresie nauk podstawowych, technicznych oraz sportu”? Według Janusza Kowalskiego, wiceprezesa PGNiG - wystarczy.

Kowalski to doświadczony polityk i działacz prawicowy. Obecnie jest wiceprezesem PGNiG ds. korporacyjnych. W grudniu Kowalskiego (wówczas wiceprezydenta Opola) ściągnął do spółki gazowej jej nowy prezes Piotr Woźniak, którego zaś… wcześniej wiceprezydent Kowalski ściągnął do rady nadzorczej spółki ECO, w której miasto ma udziały.
Kowalskiemu trudno zarzucić brak kompetencji „w temacie” gazownictwa, on na sprawie zna się nie tylko dlatego, że płaci rachunki. Był m.in. analitykiem ds. bezpieczeństwa energetycznego w Zespole Pełnomocnika Rządu ds. Dywersyfikacji Dostaw Nośników Energii w Ministerstwie Gospodarki oraz analitykiem ds. bezpieczeństwa energetycznego w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego i członkiem Zespołu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego (napisał też książkę: „Lech Kaczyński. Biografia polityczna”).

Ulubionym miejscem zrzutu „fachowców z PiS-u” na Opolszczyźnie jest Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Na początku roku dyrektorem ARiMR w Opolu został Jan Stępkowski, wcześniej radny i wiceprzewodniczący Rady Powiatu w Nysie, oczywiście z PiS, kojarzony z Patrykiem Jakim. Jego zastępcą został Dariusz Byczkowski, przewodniczący klubu PiS w sejmiku, z zawodu nauczyciel, a drugim wicedyrektorem - Marek Kawa, miejski radny w klubie PiS. W przeszłości był posłem z ramienia Ligi Polskich Rodzin. On również z zawodu jest nauczycielem. - Aby pracować w agencji, nie trzeba być rolnikiem. Trzeba mieć doświadczenie menedżerskie i związane z prowadzeniem projektów unijnych. Ja takie mam - wyjaśnia Kawa.

Co do klanu Stępkowskich, nie tak dawno powierzono obowiązki dyrektora stadniny w Prudniku (jedna z ostatnich na Opolszczyźnie państwowych spółek rolnych) Józefowi Stępkowskiemu, byłemu posłowi Samoobrony (odszedł z tej partii), który w ostatnich wyborach samorządowych startował z ramienia PiS na wójta gminy Kamiennik w powiecie nyskim. Prywatnie jest bratem Jana.

Natomiast szefem opolskiej Agencji Nieruchomości Rolnych został Piotr Semak, zasłużony działacz PiS, który współtworzył partię w regionie i jest uznawany za osobę bliską liderowi, Sławomirowi Kłosowskiemu

- Nie ma żadnej listy „Misiewiczów” w Opolu i na Opolszczyźnie, a ANR i ARiMR rządzą się suwerennie, decyzje personalne są ich wewnętrzną sprawą, nam nic do tego - europoseł Kłosowski ucina pytanie o to, czemu tak dużo działaczy PiS wylądowało w państwowych agencjach związanych z rolnictwem.

Publikacje list są jednak faktem - zauważamy - one istnieją.

- Nowoczesna jest partią, która nie ma znaczenia, nie ma programu. Jak się nie ma programu, to trzeba ratować się tematami zastępczymi - odpowiada Sławomir Kłosowski.

Tworząc takie listy, trzeba szczególnie zważać na to, by były one wiarygodne i pozbawione błędów, inaczej nie są one tak wiarygodne, jak by tego oczekiwali jego twórcy.

Opolska N. nie popisała się w tym względzie. Na listach popełniła parę gaf. Literówka w nazwisku to jeszcze nic. Jednak Wojciecha Komarzyńskiego (działacz PiS, radny z ramienia tej partii z Brzegu, ubiegał się też z ramienia tej partii o mandat posła), N. przedstawiła jako szefa biura ARiMR z Prudnika. Faktycznie kiedyś Komarzyński nim był. Od pewnego czasu jest kierownikiem Biura Działań Społecznych i Środowiskowych oraz Płatności Bezpośrednich przy oddziale opolskim ARiMR. - Skorzystano zapewne z nieaktualnych wpisów na stronach internetowych ARiMR, to świadczy o jakości tej listy - komentuje Wojciech Komarzyński. Swą obecność na liście komentuje: - W tym kraju każdy ma prawo do wolności poglądów, ale dla mnie ta lista to nieporozumienie.

Na liście umieszczono też nazwisko Arkadiusza Karbowiaka - w poprzednich kadencjach wiceprezydenta Opola, potem dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg w Opolu. Rzecz w tym, że Patryk Jaki, który nadzoruje budowę Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL (oczko w głowie Jarosława Kaczyńskiego), uczynił Karbowiaka szefem inwestycji. Warto jednak pamiętać, że to właśnie Karbowiak był jednym z głównym inicjatorów ustanowienia dnia 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Karbowiak od lat - jako historyk (o wyraźnie prawicowych poglądach) - zajmuje się losami Żołnierzy Wyklętych. I nawet wrogowie Jakiego przyznają: ten zaciąg się broni. Działacze N. naprawdę tego nie wiedzieli? Szkoda - bo także na Opolszczyźnie nepotyzm i kolesiostwo to fakt. Ale jeśli listy są wadliwe, niepełne, stronnicze, to rodzi się podejrzenie, że tak naprawdę służą one tylko zbijaniu politycznego kapitału, a cała akcja traci na powadze.
Przemysław Pytlik, wiceprzewodniczący koła N. Opole, podkreśla: - Pokazujemy hipokryzję władzy, której lider, Jarosław Kaczyński, sam głośno powtarza, że za rządów PO przez osiem lat rządził nepotyzm.

- Szczyt obłudy to sam pan Pytlik - mówi Patryk Jaki. - Ten pan jeszcze niedawno prosił mnie o pracę.

Na dowód publikuje screen fejsbukowej korespondencji, z której ma wynikać, że Pytlik prosił go o pracę dla siebie i taty. Tak naprawdę z owego messendżerowego wpisu Pytlika (zresztą sprzed ponad roku) wynika jedno: ma żal do Arka (zapewne prezydenta Opola), że ten nie chce skorzystać z dobrych rad i chęci współpracy. Czyli coś dzwoni, ale dokładnie nie wiadomo, w ktorym kościele.

Witold Zembaczyński twierdzi, że jest zaskoczony skalą zjawiska nepotyzmu PiS na Opolszczyźnie: - Jestem zarzucony przez maile oraz notatki. To dotyczy całego województwa, każdego miasta, powiatu… Pojawiły się też podejrzenia o płatną protekcję, ale polityczną, stanowisko mają być ceną za wsparcie finansowe w kampanii wyborczej - mówi. - Mam świadomość, że jesteśmy na początku drogi i robi się coraz ciekawiej.

Nowoczesna ogłasza - raczej na wyrost - pierwsze sukcesy akcji #Misiewicze. Według partii, właśnie ta akcja była przyczyną do tego, że Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęło procedurę kontrolną w spółkach Skarbu Państwa: Grupie Lotos SA, PKN Orlen SA, KGHM Polska Miedź SA, Grupa Azoty SA oraz Polska Grupa Zbrojeniowa SA.

Poleciały też pierwsze głowy. Sam Bartłomiej Misiewicz zrezygnował z funkcji rzecznika MON i szefa gabinetu politycznego MON oraz z funkcji członka rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Dymisja Dawida Jackiewicza, ministra Skarbu Państwa, też - wedle Nowoczesnej - ma związek z akcją.

Stanowisko stracił też Radosław Obolewski, wiceprezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej, mąż właścicielki apteki „Aronia”, w której pracował Misiewicz. Zniknął ze strony PGZ 21 września 2016 r.

- W naszym kraju potrzebne jest wypracowanie właściwych mechanizmów, choćby tych dotyczących procedur konkursowych, a także właściwa kontrola już istniejących. Mamy jednak dość kuriozalną sytuację, kiedy to sam prezes Najwyższej Izby Kontroli boryka się z zarzutami przekroczenia uprawnień przy obsadzaniu stanowisk w NIK. Jak będzie wyglądała kontrola prowadzona przez CBA i Mariusza Kamińskiego? Zobaczymy - mówi Ewa Skrabacz.

Kim jest Bartłomiej Misiewicz

Mimo braku wykształcenia wyższego został nominowany do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. W związku z niespełnieniem wymogów próbowano nawet zmieniać statut PGZ.

Jego historię opisał w poniedziałek „Newsweek”. Gazeta opisała też, jak usiłował namówić radnych PO do zmiany barw, obiecując im pracę w spółkach Skarbu Państwa. Misiewicz zaprzecza i zapowiada dochodzenie swoich praw w sądzie.

Macierewicz stoi murem za Misiewiczem

26-letni zawieszony rzecznik i szef gabinetu politycznego ministra obrony narodowej to oddany współpracownik Antoniego Macierewicza. Ten zaś kilkakrotnie pokazał, że bardzo ceni jego lojalność. Z okazji święta Wojska Polskiego Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON, został odznaczony przez szefa resortu Antoniego Macierewicza Złotym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju. Obecnie w każdej wypowiedzi medialnej Macierewicz podkreśla, że Misiewiczowi jeszcze nic złego nie udowodniono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska