Jak Sowieci przesiedlali ludzi na ziemi strzeleckiej (2)

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Rodzina Kornagów z Piotrówki była jedną z wielu, które po wojnie przybyły na ziemię strzelecką.
Rodzina Kornagów z Piotrówki była jedną z wielu, które po wojnie przybyły na ziemię strzelecką. Archiwum
Mieszkańcy Kresów, których przywieziono tu pociągami w 1945 roku, musieli radzić sobie sami. W powojennej rzeczywistości czyhało na nich wiele zagrożeń. Najtrudniejsze były pierwsze tygodnie...

Ponieważ Powiatowy Urząd Repatriacyjny przydzielał ludziom poniemieckie domy dosyć opieszale, przyjezdni musieli tygodniami czekać w wagonach na wskazanie miejsca do zamieszkania.

Ci, którzy wybrali się pieszo, by na własną rękę znaleźć dom, musieli się liczyć z szeregiem zagrożeń. Byli narażeni na ataki ze strony uzbrojonych band, a także musieli uważać na miny przeciwpiechotne, które wciąż pozostawały w ziemi. Życie na skutek eksplozji takich materiałów straciły w czerwcu 1945 roku m.in. Katarzyna i Helena Kamińskie. Do tragedii doszło na terenie bocznicy kolejowej pod Dziewkowicami.

Dziadkowie Piotra Latochy z Piotrkówki w czerwcu 1945 roku mieszkali początkowo w szałasie ze starych desek. Ze Strzelec do Piotrówki dostali się natomiast pieszo. Po latach wnuk spisał ich wspomnienia.

"Dziadek z rozbitych wagonów sporządził wózek. Zapakował żonę i to, co było ich własnością - tak pokonali ostatni odcinek drogi do własnego domu" - czytamy we wspomnieniach dziadków, którzy w 1945 roku zajęli jeden z opuszczonych domów.

"W przyległych do domu komórkach było trochę węgla. Sąsiadka zauważywszy przybyszów, oddała koszyk kartofli, który wcześniej zabrała myśląc, że nikt tu nie zamieszka. (...) Niebawem przyniosła kawałek "szpyrki" - co się okazało słoniną i troszkę "teju" - z kwiatu lipowego. Tego wieczora poczuli się jak u siebie, myli nogi i całe ciało w misce emaliowanej i jedli placki kartoflane smażone na słoninie. Paliło się w piecu, było ciepło i mieli światło. (...)

W pierwszą noc rozszalała się burza z piorunami i okazało się, że dach przecieka w kilku miejscach, okna i drzwi są za słabe, bo po podłodze łażą nieznane dziadkom wtedy karaluchy. Dziadek pocieszał: - Te przeciwności są niczym, cośmy przeszli w ostatnich latach, damy sobie radę" (...).

Miejscowa ludność, która zwolniła domy, była w tym czasie przesiedlana w głąb Niemiec. Najpierw umieszczano ich w tymczasowych obozach pracy, a następnie byli wywożeni pociągami. Niektórym udało się jednak uniknąć wywózki.

Maria Urban z Jemielnicy, która w czerwcu 1945 roku. Trafiła wraz z dziećmi do obozu w Błotnicy Strzeleckiej, została stamtąd wypuszczona w październiku tego samego roku. Jej mąż Richard Urban przebywał w tym czasie w niewoli (wrócił dopiero w 1948 r.), a rodzinny dom został przejęty przez urząd repatriacyjny.

Nieruchomość przekazano mężczyźnie, który przyjechał na ziemię strzelecką z Kresów. W związku z tym Maria Urban z dziećmi nie mogła wrócić do siebie - zamieszkała u znajomych. Niebawem udała się do urzędu gminy z prośbą o zwrot majątku. Kłopotliwa sytuacja rozwiązała się sama.

Mężczyzna zdecydował bowiem wyjechać do swojej rodziny, która osiedliła się w innej części Śląska. Po tym jak urzędnicy dowiedzieli się o tym, Urbanowie odzyskali dom. Pomógł im w tym ówczesny wójt Jemielnicy Józef Gomoła. Radość z odzyskanego domu była jednak tylko połowiczna, bo tymczasowy lokator zabrał z niego prawie całe wyposażenie.

Dorośli członkowie rodziny, które przesiedlono na wsie pracowali zazwyczaj w gospodarstwach, które zostały przejęte wraz z domami. Z kolei w Strzelcach sporo do zrobienia było przy odgruzowywaniu miasta oraz reaktywowaniu zakładów. Niemcy pozostawili po sobie 11 wapienników, 33 młyny, 16 gorzelni, 14 tartaków, 14 kuźni i 7 innych dużych zakładów.

Tekst powstał we współpracy z Piotrem Smykałą, znawcą lokalnej historii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska