Kamil Stoch. Jako kawaler tak nie skakał

Marek Dybaœ / nowiny24.pl
Kamil Stoch
Kamil Stoch Marek Dybaœ / nowiny24.pl
Polaków rozkochał w skokach narciarskich niesamowity Adam Małysz. Zachwycał wynikami, a ujmował skromnością i szczerością. Te same cechy ma też nowy mistrz świata - Kamil Stoch.

- Kiedy Adam kończył karierę wszyscy zastanawiali się, jak długo trzeba będzie czekać na jego następcę - mówi Rafał Chmiela, założyciel i prezes oficjalnego fanklubu Kamila Stocha. - Małysz to był wyjątkowy skoczek i nie jest łatwo takiemu dorównać. Kamilowi już się to po części udało, a kiedy zdobywał złoty medal na mistrzostwach świata, to byłem szczęśliwy jak małe dziecko.

W internecie na kanale youtube.com można znaleźć archiwalny materiał telewizyjny sprzed 14 lat. Rezolutny 12-letni chłopiec opowiada o swoich treningach, o tym, że chce wystąpić na olimpiadzie, zdobywać medale. Ten chłopiec to mały Kamil Stoch. Dziś prawie 26-letni zawodnik światowej czołówki. Jest w tej czołówce trzeci sezon, wygrywał pojedyncze konkursy Pucharu Świata, ale wciąż brakowało spektakularnego osiągnięcia.

W końcu stało się - został w znakomitym stylu mistrzem świata na dużej skoczni podczas imprezy we włoskim Val di Fiemme, a także poprowadził polski zespół do pierwszego medalu (brązowego) na mistrzowskiej imprezie w historii naszych skoków.

Ewa go uskrzydliła

- Na medale Kamila zapracowała cała drużyna - zaznacza założyciel jego fanklubu. - Ona daje mu siłę i Kamil zawsze to podkreśla. Świetnie też współpracuje mu się z trenerami. Najważniejsza jest jednak chyba żona Ewa.

Ślub wzięli w sierpniu 2010 roku. Sam Stoch wiele razy mówił, że małżeństwo go uskrzydliło. Wyniki to potwierdzają, bo po porzuceniu kawalerskiego stanu wskoczył do światowej czołówki.

- Kamil jest bardzo zakochany w swojej żonie, a ona w tej jego karierze bardzo mocno go wspiera - przyznaje Rafał Chmiela. - Tak sobie tłumaczę trochę może naiwnie, że to ta miłość żony i do żony niesie go tak daleko w powietrzu.

Założyciel jego fanklubu wie, o czym mówi, bo pani Ewa mieszkała w tej samej miejscowości - Proszowice, z której jest on sam.

- Kiedy Kamil studiował na AWF-ie w Krakowie, to często przyjeżdżał do Proszowic do Ewy i nawet mieszkał w naszym mieście - wyjaśnia pan Rafał. - My wykorzystaliśmy to i mając "pod ręką" znanego sportowca, zapraszaliśmy go na spotkania z uczniami do szkół. Kiedy tylko miał możliwość, to zawsze się na nich pojawiał. Zawsze uśmiechnięty, skory do rozmów z dzieciakami. Nie ma możliwości, żeby takiego człowieka po prostu nie lubić.

W przypadku pana Rafała ta sympatia poszła dalej. W sierpniu 2011 roku powstał w Proszowicach oficjalny fanklub. Zrzeszeni w nim fani starają się jeździć na imprezy, w których startuje Kamil. Na niedawnych mistrzostwach świata we Włoszech też oczywiście byli. W tym sezonie jeszcze przed nimi wyjazd na ostatnie zawody Pucharu Świata w słoweńskiej Planicy. Koszt - 550 zł.

- Miejsc już na ten wyjazd nie ma - informuje pan Rafał. - Koszty nie są małe, ale zawsze staramy się je jak najbardziej minimalizować. Mamy trochę sponsorów, pomaga nam też gmina Proszowice. Poza tym pomaga nam w różny sposób też sam Kamil, przekazując choćby jakieś pamiątki, które można zlicytować. Sprzedajemy na przykład kalendarze z wizerunkiem Kamila. Trzeba też pamiętać, że jak się ma jakąś pasję, to pieniądze na nią się wydaje bez żalu. Mamy ogromną satysfakcję, że dzięki skokom i Kamilowi możemy też sportowo edukować dzieciaki i uczyć je pozytywnego kibicowania. Na same zawody Pucharu Świata do Wisły na początku tego roku z małych Proszowic (nieco ponad 6 tys. mieszkańców - dop. red.) pojechały trzy autokary kibiców, a wśród nich dużo dzieci i młodzieży.

Przyjadą ceprowie?

Z mistrza dumni są także w jego rodzinnej wsi. Leżący koło Zakopanego Ząb to najwyżej położona miejscowość w Polsce (1013 m n.p.m). Mieszkał tam z rodzicami i dwoma starszymi siostrami. W Zębie kupił też działkę i ma zamiar się budować. Tam też zaczął skakać w klubie LKS Ząb. Nie jest pierwszym znanym sportowcem z Zębu. Z niego też pochodzą świetny w przeszłości skoczek - Stanisław Bobak oraz najlepszy w historii Polski biegacz narciarski, mistrz świata z 1978 roku - Józef Łuszczek.

- Dla nas wszystkich to wielka satysfakcja, że mamy kolejnego takiego mistrza - mówi sołtys Zębu Andrzej Lassak. - Rozsławia Polskę, Podhale i nasz Ząb. Każdy z mieszkańców może być dumny. Jak mówię komuś, że jestem z najwyżej leżącej miejscowości w Polsce, to niewielu to rusza. Jak już jednak mówię, że to ta miejscowość, z której jest Kamil - to z uznaniem kiwają głową.

Rodzinne miasto Adama Małysza - Wisła została przez naszego mistrza mocno wypromowana. Czy w Zębie też liczą na "ogrzanie się" w sławie świetnego skoczka? Będzie w nim więcej ceprów (po góralsku przyjezdni czy turyści), którzy przy okazji wizyty zostawią trochę dutków (pieniędzy)?

- Te sukcesy to przede wszystkim zasługa samego zawodnika - ocenia sołtys Lassak. - Może nam jednak one też pomogą. Skoro daleko w Opolu mówią, że my górale tylko o dutkach myślimy, to niech tak będzie - obrusza się, ale ze śmiechem sołtys. - Na pewno Kamil jest wielkim mistrzem i sporo dla nas zrobił swoimi wynikami. Jestem pewien, że jeszcze wiele sukcesów przed nim, a to dlatego, że cały czas jest skromnym chłopakiem, któremu woda sodowa do głowy nie uderzyła po pierwszych sukcesach.

Nie skończyło się z Adamem

- Mogę się teraz mądrzyć i mówić, że wiedziałem: Kamil będzie w ścisłej światowej czołówce i będzie zdobywał medale na wielkich imprezach! - zaznacza prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner, który był trenerem polskiej kadry, kiedy Małysz notował swoje pierwsze wielkie sukcesy. - Mam dowody w postaci licznych wywiadów, w których takie moje oceny padały i to wcześniej niż dwa lata temu. Nie ukrywam, że te dwa medale z ostatnich mistrzostw świata sprawiły mi ogromną satysfakcję. Mówiłem, że polskie skoki nie skończą się wraz z odejściem Adama. Nie skończą się też, kiedy startować przestanie Kamil, choć przed nim oczywiście jeszcze wiele lat skakania i wierzę też, że sporo sukcesów. Mamy wypracowany system i co chwilę dołącza do pierwszej reprezentacji jakiś młody zdolny zawodnik. W brązowej drużynie na mistrzostwach byli Maciej Kot i Dawid Kubacki, ale są też kolejni młodzi zawodnicy jak Krzysztof Miętus, Klemens Murańka czy Olek Zniszczoł. Może taką potęgą jak Austriacy nie jesteśmy, ale już na stałe weszliśmy do światowej czołówki.

Prezes Tajner ma dodatkową satysfakcję, że na medale Stocha i drużyny pracują polscy szkoleniowcy: Łukasz Kruczek, Zbigniew Klimowski i Robert Mateja. Sami byli raczej słabymi skoczkami, ale w pracy trenerskiej spisują się bardzo dobrze.

Ten sezon powoli zbliża się do końca. Następny będzie jeszcze ważniejszy, bo olimpijski. Przedstawiciele sportów zimowych spotkają się w lutym przyszłego roku w rosyjskim Soczi. Wyniki naszych skoczków z tego sezonu pozwalają wierzyć, że polscy kibice mogą przeżyć podczas igrzysk wiele radości.

- Trochę nas przeraża perspektywa wyjazdu do Soczi, bo to i daleko, i koszty pewnie będą spore - zaznacza Rafał Chmiela. - Czego się jednak nie robi dla sportowej miłości? Na pewno pojawimy się na igrzyskach, by dopingować Kamila, ale też pozostałych naszych skoczków i drużynę. Wierzę, że w Rosji też się spotkamy po zawodach w jakiejś restauracji i będziemy świętować kolejny wielki sukces, jak niedawno we Włoszech. Po tytule zdobytym przez Kamila była wspólna impreza z udziałem polskich skoczków, był też Adam Małysz, a zaproszeni też zostali zawodnicy niemieccy. Niemcy bawili się z nami przy hicie zespołu Weekend "Ona tańczy dla mnie" i byli zachwyceni.

Trzeba je spełniać

We wspomnianym wywiadzie telewizyjnym z 1999 roku 12-letni Kamil mówi o swoich sportowych marzeniach: występie na igrzyskach i zdobyciu na nich złotego medalu. Na najważniejszej imprezie był już dwa razy w 2006 w Turynie i 2010 roku w Vancouver. Medalu nie zdobył. Złoto z mistrzostw świata sprawia, że to marzenie jest coraz bardziej realne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska