Kobieta za kierownicą autobusu MZK

fot. Sławomir Mielnik
Nie "kobieta na traktorze", tylko atrakcyjna trzydziestolatka, na pewno szczęśliwie dowiezie nas do właściwego przystanku.
Nie "kobieta na traktorze", tylko atrakcyjna trzydziestolatka, na pewno szczęśliwie dowiezie nas do właściwego przystanku. fot. Sławomir Mielnik
Rozmowa z Elżbietą Bryzą, pierwszą i jedyną kobietą kierowcą autobusów miejskich w Opolu.

Elżbieta Bryza z Opola ma 30 lat. Jest mamą 5-letniej Oliwii, a smak sławy poznała, gdy została pierwszym kierowcą kobietą w opolskim Miejskim Zakładzie Komunikacyjnym. Jej koledzy z pracy żartują, że bywają dni, gdy dłużej udziela wywiadów, niż jeździ...

- Bawiła się pani lalkami w dzieciństwie, czy raczej grała w wojnę i ścigała się z chłopakami na rowerach?
- Oczywiście, że bawiłam się lalkami. Wtedy wszystko jeszcze było w normie...

- A kiedy przestało być?
- To było płynne przejście, bo choć bawiłam się lalkami, to nauczyć się jeździć samochodem chciałam już w dzieciństwie. Chyba nie miałam wyjścia - to rodzinna tradycja. Mój dziadek był w latach 50. w Opolu taksówkarzem. Tato z kolei jeździł ciężarówkami i autobusami. Czasem, gdy byłam dzieckiem, zabierał mnie w krótsze trasy. Kierowcą ciężarówki i autobusu jest również mój brat. W najbliższej rodzinie tylko mama jest w tej dziedzinie antytalentem. Woli przejść się pieszo albo skorzystać z komunikacji miejskiej, niż wsiadać za kółko. Mnie natomiast tata uczył jeździć samochodem, jak tylko nogi urosły mi na tyle, żeby sięgać do pedałów. Prawko na samochód mam już 13 lat.

- A na autobus?
- Kilka miesięcy. Ale za kierownicą czuję się już pewnie, bo jak tylko zrobiłam uprawnienia, to tata zabrał mnie kilka razy w trasę autokarami, żebym się obyła. Zastanawiałam się też, czy nie zrobić prawka na ciężarówki, ale w związku z tym, że jestem mamą, byłoby to bez sensu. Trasy ciężarowców trwają kilka dni. Nie mogłabym tak zostawiać 5-letniej córki.
- Zdała pani egzamin na prawko przy pierwszym podejściu?
- Nie... Dopiero za czwartym. Uparłam się, no i w końcu trafiłam na fajnego egzaminatora. Bo to, czy się zda egzamin czy nie, w siedemdziesięciu procentach zależy właśnie od podejścia egzaminatora.
- Zanim została pani kierowcą w MZK, próbowała szukać pracy w bardziej typowych dla kobiet zawodach?
- Jasne. Byłam kasjerką na stacji benzynowej, pracowałam w sklepie, a ostatnio w lokalu gastronomicznym w jednym z opolskich marketów. Ale męczyła mnie taka monotonna praca. Bo co jest ekscytującego w tym, że ciągle ktoś prosi o schabowego czy porcję pierogów?

- Długo przekonywała pani opolskie MZK, żeby przyjęli "babę" do pracy?
- Gdyby nie to, że prezesa nie było kilka dni, to pewnie dostałabym tę pracę z dnia na dzień. Ale kiedy przyszłam o nią prosić, to kilka osób zaskoczyłam. Na przykład kadrową, do której zgłosiłam się z prawkiem w dłoni na początku maja. Chyba myślała, że ja zwariowałam albo ona się przesłyszała.

- Koledzy z MZK długo sprawdzali, co pani potrafi, nim pozwolili usiąść za kierownicą?
- Na początku wprawdzie jeździli ze mną dwaj koledzy, ale to chyba nie przez to, że jestem kobietą. Nowego kierowcę trzeba w końcu przeszkolić. Koledzy jeździli ze mną kilka dni, podpowiadali, jak się ustawiać na przyciasnych skrzyżowaniach, jak daleko wyjeżdżać przy skręcie, żeby się wyrobić i nie skosić słupków, kiedy dodać gazu, a kiedy ująć.

- Zaliczyła już pani jakiś słupek?
- Póki co, odpukać w niemalowane, nie...

- Pasażerowie, którzy wsiadają do kierowanego przez panią autobusu, robią to bez wahania, czy widzi pani lęk w ich oczach?
- Lęku nie widzę, ale niektórych mój widok za kółkiem bardzo zaskakuje. Jak już odzyskują równowagę, to czasem nawet ktoś zagada, popyta dlaczego, pochwali. Bardziej skore do tych pochwał są jednak panie...

- Zna się pani też na mechanice? Jak autobus wysiądzie, to poradzi sobie pani na trasie?
- Jeśli maszyna psuje się na trasie i nie może jechać, to mamy wzywać pomoc techniczną, więc tym się nie martwię. A w swoim samochodzie potrafię wymienić żarówkę, koło, dolać olej i płyn do spryskiwaczy. Od reszty są przecież mechanicy.

- Nogę ma pani ciężką?
- Chyba nie. Najszybciej autokarem jechałam z ojcem. Rozwinęłam prędkość 105 kilometrów na godzinę, bo szybciej się nie dało. Tata tak ustawił tempomat.

- Lepszymi kierowcami są kobiety czy jednak mężczyźni?
- Znam facetów, którzy nie potrafią zaparkować, bo im samochód w międzyczasie gaśnie ze trzy razy, a jeżdżą tak, że bałabym się wsiąść z nimi do auta, i kobiety, które świetnie prowadzą. I odwrotnie.

- Jak panią traktują koledzy kierowcy z MZK?
- Serdecznie, jak rodzynka. Na pewno nie jestem w Zakładzie anonimowa - każdy mi się kłania i każdy ma jakąś dobrą radę. Panowie przedstawiają mnie swoim żonom. Nie jestem tylko pewna, czy one są zadowolone z tego, że z ich mężami pracuje kobieta...

- W domu nie musi się pani tłumaczyć z pracy w męskim gronie?
- Jestem po rozwodzie, więc nie ma takiej konieczności. A córka nie ma pretensji.

- A co pani robi w wolnym czasie? Zamiast pism kobiecych czyta gazety motoryzacyjne, a zamiast po sklepach z ciuchami biega po autosalonach?
- Bardzo lubię jeździć konno. Jak tylko mam czas, to sobie na to pozwalam. Biorę wtedy córkę, która też już złapała bakcyla, i jedziemy na cały dzień do Radawia pod Ozimkiem. Ja sobie na chwilę jadę pogalopować przed siebie, a ją ktoś kilkadziesiąt minut obwozi. Poza tym lubię wyjść na dyskotekę - na przykład do opolskiego Drake'a - i zaszaleć. Ale nie za często. A kiedy chcę się zrelaksować, to wsiadam na rower, wciskam w uszy słuchawki odtwarzacza z ulubioną muzyką i jadę tam, gdzie nie ma samochodów. Gdzie jest zielono i można powdychać trochę świeżego powietrza - na przykład daleko w głąb wyspy Bolko.

- A kiedy nie prowadzi pani autobusu ani ciężarówki, nosi pani czasem szpilki?
- No pewnie. Mam nawet kilka par. Sukienki też noszę. Bywam nawet czasem - zupełnie po kobiecemu - u kosmetyczki albo fryzjera. Tak naprawdę to zachowuję się całkiem normalnie, jak na kobietę przystało. Z tym, że lubię jeździć.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska