Komórkowcu, uważaj na aplikacje!

kolaż KO
kolaż KO
Nowoczesny telefon komórkowy to komputer w kieszeni. Daje wspaniałe możliwości użytkownikowi, ale także cwaniakom, złodziejom i hakerom, którzy chcą na nas zarobić.

Tylko w pierwszym kwartale 2012 roku w Polsce sprzedano prawie 1,1 mln smartfonów - obliczyła firma analityczna IDC.

Coraz więcej użytkowników zamienia tradycyjne komórki na aparaty umożliwiające serfowanie po sieci, zastępujące podręczne notatniki, nawigacje samochodowe i stanowiące minikonsole do gier wysokiej rozdzielczości.

- Marzył mi się taki telefon i na komunię dostałem od wujka samsunga galaxy note. Oszalałem ze szczęścia, ale teraz rodzice nie pozwalają mi nosić tego telefonu do szkoły… - narzeka dziesięcioletni Krystian Borek z Kędzierzyna-Koźla.

Nic dziwnego, telefon sprezentowany chłopcu wart jest ponad 2 tys. zł, a jego techniczne możliwości spełniają oczekiwania nie tylko nastawionych na rozrywkę dzieciaków, ale także biznesmenów zarządzających wielkimi pieniędzmi i dużymi zespołami współpracowników.

- Tacy ludzie mogą jednak stać się obiektem ataku hakerów i jeśli w telefonie przechowują poufne dane, muszą liczyć się z takim zagrożeniem - przyznaje Maciej Gajewski, ekspert i publicysta komputerowego magazynu "Chip". - Hakerzy nie zainteresują się przeciętnym posiadaczem smartfona, ponieważ szkoda zachodu na włamywanie się do telefonu, w którym nie można znaleźć nic nadzwyczajnego. Ale w komórce poważnego menedżera są zwykle poufne maile, raporty z niedostępnymi dla postronnych danymi i inne ciekawostki, bardzo cenne z punktu widzenia konkurencji.

Ludzie piastujący ważne stanowiska w biznesie są narażeni na spore niebezpieczeństwo, mogące czyhać w ich smartfonach. Jeśli urządzenie zostanie zaatakowane przez hakera, może zostać przekształcone w aparat podsłuchowy. Wtedy poważny biznesmen, siedząc na poufnej naradzie, rozprawia ze współpracownikami o strategiach podboju rynku i wykończenia konkurencji, a ktoś kilkaset kilometrów dalej przysłuchuje się temu wszystkiemu, poznając największe sekrety firmy.

- Dlatego gdy idę na takie spotkanie, zawsze wyciągam z telefonu baterię. Urządzenie bez zasilania nie działa, natomiast samo wyłączenie smartfona z pozostawieniem baterii wewnątrz może okazać się złudne - opowiada opolski przedsiębiorca, potentat w branży chemicznej. - Wyciąganie baterii z telefonu w trakcie istotnych narad czy negocjacji to zwyczaj, któremu jestem wierny od kilku dobrych lat. Bodaj w 2006 roku ktoś przytoczył niemal słowo w słowo moją opinię ze spotkania, na którym nie był. Może to przypadek, ale wolę dmuchać na zimne - uzasadnia biznesmen.

Każdy program jest dziurawy

Smartfony funkcjonują dzięki systemom operacyjnym, coraz lepszym, lecz wciąż dalekim od doskonałości. Samsung, LG, HTC i Sony - najpopularniejsze w Polsce smartfony funkcjonują w oparciu o system Android.

Oprogramowanie Nokii i niektórych aparatów HTC stanowi dopasowany do komórek system Windows, znany użytkownikom komputerów. Natomiast amerykański Apple, producent iPhone'ów, działa w oparciu o system operacyjny iOS.

- Wszystkie mają swoje wady i zalety, ale żadnemu producentowi nie udało się jeszcze stworzyć oprogramowania w pełni bezpiecznego i odpornego na ataki hakerów - podkreśla Maciej Gajewski. - Dlatego użytkownicy muszą rozsądnie pobierać aplikacje na swoje telefony, by nie narazić się na przykre konsekwencje.

Aplikacje to programy pisane z myślą o ułatwieniu życia posiadaczom smartfonów, a także zarobieniu na nich. Liczba aplikacji dostępnych na każdy typ oprogramowania sięga milionów, a co miesiąc pojawiają się dziesiątki tysięcy kolejnych programów.

Jedne pomagają w ogarnięciu obowiązków zawodowych, inne ułatwiają podróżowanie, towarzyszą w rekreacji, rozpisując idealny dla każdego program treningowy, są aplikacje poradnikowe, jak naprawić rower albo jak poderwać niebieskooką blondynę, aż po setki tysięcy gier i innych rozrywek, dzięki którym można zabić nudę lub czas w dłużącej się podróży. Słowem: dla każdego tyle przydatnego i miłego, że ludzka głowa tego nie pomieści, ale pamięć smartfona zrobi to za nią bez problemu.

Kruczki i inne sztuczki

Problemy mogą się jednak pojawić, jeśli zatracimy się w pobieraniu aplikacji i nie zachowamy w tym szaleństwie, któremu bardzo łatwo ulec, zdrowego rozsądku.

Maciej Gajewski, ekspert i znawca tematu, też padł ofiarą sprytu producentów aplikacji.
- Ściągnąłem z internetu aplikację do słuchania radia. Sam program był darmowy, ale za korzystanie z niego trzeba było płacić niewielki miesięczny abonament.

Przetestowałem tę aplikację, stwierdziłem, że to jednak nie dla mnie i usunąłem program - opowiada publicysta "Chipa". - Po kilku tygodniach otrzymałem wyciąg z karty kredytowej i okazało się, że pobrano mi stamtąd opłatę za słuchanie owego radia. Przyznam, że byłem bardzo zdziwiony.

Szybko stało się jednak jasne, że to efekt niefrasobliwości samego pana Macieja. W regulaminie aplikacji napisano bowiem, że można ją usunąć, ale abonament należy anulować osobno.

- Na początku nie doczytałem regulaminu i dostałem za swoje. Dlatego podstawowa rada dla każdego użytkownika smartfona: czytaj regulaminy - podpowiada Gajewski. - Wiem, że wielu ludzi nie trwoni na to czasu, ale najgorsze, że dokopanie się do regulaminu często nie jest łatwe, ponieważ nie jest on zwykle widoczny na pierwszy rzut oka i trzeba zadać sobie trochę trudu, by go odnaleźć.

Regulaminowe kruczki to niejedyny problem. Ludzie chcący wyłudzić od posiadaczy smartfonów pieniądze lub numery kont z hasłami dostępu stosują też wiele innych sztuczek.

Źródło musi być pewne

Miliony aplikacji na komórki są dla każdego na wyciągnięcie ręki. Wystarczy jedno kliknięcie i już mamy obiekt pożądania na swoim telefonie. Zwykle podstawowa wersja interesującego nas programu jest darmowa, natomiast pełna wersja wymaga uiszczenia opłaty za pomocą karty kredytowej. I tu pojawia się pole działania dla nieuczciwych. A tacy są zarówno wśród producentów oprogramowania, jak i potencjalnych użytkowników.

- Uwielbiam grę Asphalt6, jedną z najlepszych wyścigówek na smartfony - opowiada Marcin, student z Opola. - Ta gra jest płatna, w wersji HD kosztuje ponad 20 zł, ale w internecie na jednym z forów dyskusyjnych znalazłem darmową wersję. Pewnie to pirat…

Marcin miał szczęście, ściągnięcie gry z niepewnego źródła nie wyrządziło w jego smartfonie żadnych szkód. - Trochę się tego obawiałem, ale telefon funkcjonuje normalnie i mam nadzieję, że tak będzie nadal.

Wiele pirackich aplikacji może jednak spowalniać system operacyjny, gdyż zawierają wirusy, bardzo podobne do tych, jakie instalują się w komputerach, gdy odwiedzamy strony np. z erotyką.

- Dlatego najlepiej ściągać aplikacje z oficjalnych internetowych sklepów. Dla użytkowników systemu Android takim miejscem jest Google Play, jeśli mamy Windowsa, najbezpieczniejszym źródłem jest Windows Store, natomiast posiadacze telefonów z iOS-em powinni zaopatrywać się w aplikacje na stronie App Store - radzi Maciej Gajewski.

Programy zamieszczane na dwóch ostatnich stronach są testowane pod względem bezpieczeństwa, zanim trafią do obiegu. Nieco inaczej rzecz się ma ze sklepem Google'a dla właścicieli telefonów z systemem operacyjnym Android.

Mimo że w Polsce i Europie jest on najpopularniejszy, uchodzi też za najbardziej dziurawy, a zatem podatny na wirusy, a ekstremalnie także działania hakerów. W Google Play dostępne są wszystkie aplikacje, tworzone przez firmy i domorosłych programistów, dlatego teoretycznie najłatwiej nadziać się tam na program, który może wyrządzić szkody w telefonie.

- Ale liczba trefnych aplikacji na Androida nie przekracza kilku promili, ryzyko jest więc niewielkie - uspokaja Maciej Gajewski. - Co innego, jeśli zamiast oficjalnego sklepu korzystamy z mniej znanych witryn.

Wtedy może się okazać, że ściągnięcie darmowej aplikacji nie wyrządza szkód, ale próba dokupienia do niej dodatkowych funkcji, co wymaga podania danych osobowych oraz numerów karty kredytowej, narazi użytkownika na utratę większej kwoty, niż zamierzał wydać. Jeśli finansowo nie stracimy, może się mimo to okazać, że aplikacja zainfekowała nasz telefon i bez wiedzy właściciela znikają z niego zapisane tam zdjęcia, filmy bądź inne dane.

Warto o tym wszystkim pamiętać, lecz nie po to, by porzucać smartfony na rzecz poczciwych komórek sprzed dziesięciu lat. Nowoczesne telefony powodują, że dosłownie cały świat w postaci informacji, zdobyczy nauki, multimediów, rozrywki i wszystkiego, o czym tylko pomyślimy - jest w naszej kieszeni na wyciągnięcie ręki i kliknięcie palcem.

Ważne, by stosować podstawowe zasady bezpieczeństwa i nie instalować wszystkiego, co zostanie nam polecone, bez refleksji czy dany program rzeczywiście jest nam potrzebny.

- Ale to jest najfajniejsze. Ja mam już prawie 500 aplikacji, nie tylko gier, ale i wiele innych rzeczy! - mówi z dumą Krystian Borek. On jednak ma dopiero dziesięć lat, starsi dla świętego spokoju i jakości funkcjonowania swej komórki nie powinni brać przykładu z małego chłopca z wypasionym ponad miarę smartfonem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska