W opolskiej spółce Wodociągi i Kanalizacja w ostatnich tygodniach trzykrotnie badano sprawę mobbingu, którego miał się rzekomo dopuszczać prezes Ireneusz Jaki (zawieszony na stanowisku) oraz wiceprezesi z ramienia prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego – Sebastian Paroń i Agnieszka Maślak. Ustalenia w tej sprawie nie są jednak jednoznaczne, a każda ze stron oskarża się nawzajem.
Co na temat mobbingu stwierdziła komisja?
Jako pierwszy komisję powołał prezes Jaki, a w jej skład wszedł ekspert zewnętrzy i wieloletni radcy prawni spółki. Komisja uznała, że w stosunku do dwóch pracowników WiK mogły wystąpić zachowania nieakceptowalne o charakterze mobbingu, którego mieli dopuścić się wiceprezesi Maślak i Paroń. Dodatkowo komisja nie znalazła dowodów na mobbing ze strony prezesa Jakiego.
W przesłanym do redakcji NTO oświadczeniu Anna Habzda, przewodnicząca rady nadzorczej WiK przekonuje jednak, że prezes Jaki powołał komisję we własnej sprawie i sam dobrał jej skład.
- Nic więc dziwnego, że w efekcie krótkich i pobieżnych prac komisja znalazła pewne niedociągnięcia, ale u innych – uważa Habzda.
Dodatkowo na wniosek prezesa Jakiego kontrolę w spółce rozpoczęła także inspekcja pracy, która miała przyjrzeć się wszystkim pojawiającym się doniesieniom i przeprowadzić anonimową ankietę wśród pracowników. Wyniki kontroli PIP nie są jeszcze znane.
Młode matki miały być degradowane na stanowiskach
Swoje ustalenia poczyniła także rada nadzorcza WiK, której wyniki zaprezentował dziennikarzom prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski. Stwierdził on, że 16 kobiet zatrudnionych w WiK miało stracić pracę lub zostać zdegradowanym na stanowisku, gdy były na lub wracały z urlopu macierzyńskiego. A sam mobbing miał trwać aż przez 7 lat.
- Mówimy o sytuacjach, w których te panie miały obniżone stanowiska np. z kierownika na zastępcę lub z zastępcy na specjalistę. Odbywało się to dzień po powrocie z urlopu macierzyńskiego. A w dwóch przypadkach kobietom po macierzyńskim nie przedłużono umowy o pracę – wyliczał prezydent Wiśniewski.
Zasadne wydaje się więc pytanie, dlaczego pracownicy godzili się na taki długotrwały mobbing, a wcześniej sprawa nie ujrzała światła dziennego.
– Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Mogę jedynie zapewnić, że jako rada nadzorcza staramy się, aby sprawa została wyjaśniona – tłumaczy przewodnicząca rady Anna Habzda portalowi „O powiecie”.
Z kolei Adam Leszczyński, rzecznik opolskiego ratusza zapewnił w rozmowie z „nto”, że prezydent Opola o doniesieniach o mobbing dowiedział się dopiero w kwietniu i od razu zobowiązał radę nadzorczą do wyjaśnienia wszelkich nieprawidłowości.
Jaki: do żadnego mobbingu matek nie dochodziło
Inaczej tę sprawę widzi jednak prezes Ireneusz Jaki, który uważa, że fakt, iż nikt przez 7 lat nie mówił o tej sprawie świadczy o tym, że w spółce nie miało miejsce żadne nękanie młodych matek.
- Każda zmiana warunków pracy odbywała się za porozumieniem stron, a w przypadku dwóch matek, z którymi nie została przedłużona umowa po powrocie z macierzyńskiego, stało się to na wniosek samych kobiet – mówi prezes Jaki.
O wszystkim zdecyduje niezawisły sąd
Zarówno prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski oraz zawieszony prezes Ireneusz Jaki czekają teraz na decyzję prokuratury i sądów, które będą musiały orzec, czy rzeczywiście w WiK dochodziło do mobbingu i nękania pracowników.
Każda ze stron uważa bowiem, że w tej sprawie to ona ma rację.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?