Krzysztof Kiljański: - Nie zrywam z kobietami, tylko trochę od nich odpocznę

Redakcja
Krzysztof Kiljański, znany m.in. dzięki nagraniu przeboju "Prócz ciebie nic”(w duecie z Kayah), zdobywca nagrody "Fryderyk 2005” w kategorii "Piosenkarz roku”.  Piosenka "Prócz ciebie” wygrała też wówczas Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu, gdzie została nagrodzona statuetką Superjedynki. Bliski jest mu jazz, piosenka poetycko-autorska – w tej stylistyce zaczynał swoją karierę. Na płycie "Duety” nagrane są nowe aranżacje polskich znanych piosenek w duecie z takimi wykonawczyniami, jak m.in. Kasia Popowska, Anna Serafińska, Grażyna Szapołowska czy Iza Kowalewska.
Krzysztof Kiljański, znany m.in. dzięki nagraniu przeboju "Prócz ciebie nic”(w duecie z Kayah), zdobywca nagrody "Fryderyk 2005” w kategorii "Piosenkarz roku”. Piosenka "Prócz ciebie” wygrała też wówczas Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu, gdzie została nagrodzona statuetką Superjedynki. Bliski jest mu jazz, piosenka poetycko-autorska – w tej stylistyce zaczynał swoją karierę. Na płycie "Duety” nagrane są nowe aranżacje polskich znanych piosenek w duecie z takimi wykonawczyniami, jak m.in. Kasia Popowska, Anna Serafińska, Grażyna Szapołowska czy Iza Kowalewska. Archiwum artysty
Krzysztof Kiljański, wokalista, nazywany polskim Frankiem Sinatrą.

- Wyraźnie ma pan słabość do duetów, właśnie wydał pan płytę tak zatytułowaną. Czyżby od czasu, gdy zaśpiewał pan z Kayah, trwa uzależnienie od kobiet wokalistek?
- Faktycznie ta najnowsza płyta jest retrospekcyjna, to powrót do nagrań z polskimi artystkami, jakie zrobiłem w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Są też jednak nowinki, jak duet z Sarsą Markiewicz, zwaną też objawieniem programu "The Voice of Poland". Takich nowinek jest cztery.

- Zapytam pana jako mężczyznę, który ma bogate doświadczenie z polskimi artystkami, a jest wśród nich jest też sama Grażyna Szapołowska - która z nich jest najbardziej energetyczna, temperamentna?
- Wszystkie są doskonałe, ze wszystkimi się świetnie współpracowało.

- Nie prosiłam o dyplomatyczną odpowiedź.
- No więc opowiem o Grażynie Szapołowskiej. Po raz pierwszy spotkałem się z nią nie w studiu nagrań, ale na zupełnie neutralnym terenie, w restauracji w centrum Warszawy. To dama polskiego kina, czułem więc respekt. Tymczasem Grażyna ujęła mnie tym, że od razu zaproponowała, abyśmy przeszli na ty. Zapytałem, czego się napije: czy winka, czy koniaczku... A ona poprosiła o małe piwko i - co więcej - okazała się znawcą gatunków chmielowego trunku. Ja też trochę się na nim znam. Wiec porozmawialiśmy nie tylko o naszych planach artystycznych, ale o piwie właśnie. Miałem wrażenie, że to rozmowa dwojga zaprzyjaźnionych od lat ludzi, którzy nie raz spotykali się przy piwku. I to było wspaniałe. To kobieta niezwykle profesjonalna, ale i kontaktowa oraz bezpośrednia. Spotkanie skończyło się przyjacielską wymianą płyt z autografami.

- Na temat piwa mógłby pan porozmawiać zapewne z Haliną Mlynkovą, w końcu pochodzi z Cieszyna, do czeskich browarów jej blisko... Też śpiewaliście duet.
- Nie było okazji, skupiliśmy się na nagraniu. Halina jest niezwykle profesjonalną i dokładną osobą. Mam nadzieję, że na bardziej niezobowiązujące spotkanie niż w studiu nagrań przyjdzie czas…

- Powróćmy do duetu z Grażyną Szapołowską. Kora nie miała pretensji o to, jak wykonaliście jej utwór "Kocham cię, kochanie moje"?
- Nie, nie dotarły do mnie żadne od niej sygnały. To chyba dobrze, bo Kora jest osobą nie lubiącą owijać w bawełnę i gdyby się jej coś nie podobało, to zapewne by to powiedziała bez ogródek. Trochę się tego obawiałem, słysząc odważną, smyczkową - daleką od oryginału - aranżację Zygmunta Kukli. Ale ostatecznie jestem niezwykle zadowolony z tego "Kocham" z Grażyną Szapołowską.

- W recenzjach nazywani jesteście duetem najbardziej zmysłowych głosów.
- Miło mi. Ale a propos głosów, szczególna na tej płycie jest dla mnie piosenka zaśpiewana z Elżbietą Adamiak, zaśpiewałem tam bardzo nisko, oktawę niżej niż zwykle. Długo w studiu dumaliśmy jak "zrobić" ten utwór. Myślałem zresztą o tym, już jadąc pociągiem do Warszawy... No i utwór "Posiedzimy sobie w kuchni" zaśpiewaliśmy w takim spokojnym tempie i rytmie, ale bardzo różnorodnie, jeśli chodzi o barwy i obrazy pisane głosami.

- Tak jak w spokojnym tempie przebiega podróż pociągiem, a za oknem malują się obrazy?
- Chociażby.

- Opowiadamy sobie o kolejnych pana artystycznych flirtach z kobietami, ale mnie zastanawia się, czy przypadkiem nie popadł pan w pułapkę owych duetów. Zaczęło się od legendarnego już duetu z Kayah. I potem były kolejne, kolejne... Nie obawia się pan zaszufladkowania: Kiljański, ten co śpiewa z różnymi artystkami?
- Pomysł wydania "Duetów" podpowiedziała mi przyjaciółka, uznała, że skoro już mam na koncie tyle piosenek zaśpiewanych wspólnie z kobietami, powinno być to zebrane w jednym albumie, w jednej konfiguracji. Zgodziłem się z nią, tym bardziej że miałem ochotę zaśpiewać z nowymi artystkami, uzupełniłem więc na płycie dotychczasowe duety. Faktycznie jednak jest we mnie obawa przed zaszufladkowaniem. Więc płytą "Duety" chcę podsumować dotychczasowy okres w swym życiu artystycznym, wejść w nowy.

- Zrywa pan z kobietami?
- No nie, nigdy! Artystycznie robię pewną przerwę od duetów. Uważam, że w 2004 roku miałem dużo szczęścia, że spotkałem Kayah, miałem sporo swobody artystycznej, nagrywając w jej wytwórni swoją płytę, która okazała się przełomem w mojej karierze. Teraz jednak pracuję już nad nowym krążkiem, planuję jego wydanie za niespełna rok.

- Co można o nim powiedzieć?
- Będzie to muzyka zagrana na tzw. naturalnych instrumentach: fortepian, gitary, bębny, sekcja smyczkowa. Może trochę powrócę do korzeni - jazzu, muzyki poetyckiej - ale tylko w pewnych partiach. Myślę, że będzie to po prostu pop, może też elementy bluesa.

- Teksty?
- Wiem, jak trudno o dobre teksty, szczególnie teksty muzyczne, do których się dobrze komponuje muzykę, o teksty mające pewien potencjał melodyczny. Myślę więc o współpracy z autorami, z którymi do tej pory miałem dobre doświadczenia, ale też spróbuję sam "skrobnąć" tekst, może dwa. Jestem bardzo ciekawy efektu i recenzji. Może z tego powodu niezłym pomysłem jest nazwanie tej płyty "Debiut 2", skoro będzie to mój debiut jako tekściarza. Ale to tylko luźny pomysł.

- Nie jest pan artystą, przepraszam za określenie, płodnym. Na pana płyty trzeba czekać po kilka lat, czasami sam ich tytuł, np. "Powrót", świadczy o tym, że znikał pan ze sceny na długo. Czemu? Co pana tak absorbuje?
- Po pierwsze: praca nad kolejnymi płytami właśnie. Pamiętam lata dziewięćdziesiąte, kiedy to zespół Acid Drinkers wydawał w roku i po dwie płyty. Dziś wielu artystów, raperów, nagrywa w mieszkaniach, garażach, piwnicach - robią własną muzykę we własnych domowych studiach. Fajnie, ale ich muzyka to jest zupełnie inna bajka niż to, co ja tworzę. Potrzebuję czasu na teksty, aranże, kompozycje, nagranie chórków, wokalu, różnych sekcji. Stworzenie płyty, jaką sobie wymarzyłem, to praca na co najmniej 1,5 roku.

- A ja myślałam, że absorbuje pana bycie ojcem 9-latka, odrabianie lekcji, tłumaczenie matematyki.
- Na szczęście syn nie ma kłopotów z matematyką. Jeśli już, to z ortografią. To prawda, wciąż uczę się roli ojca i pewnie będę się uczył przez długie lata. Teraz jest fajny czas w wychowaniu dziecka, bodaj najmniej problemowy. Potem przyjdą kolejne etapy i w każdym z nich będziemy się z żoną musieli odnaleźć od nowa.

- Niedawno było święto babć i dziadków...
- O tak, syn osobiście zadzwonił do babć, bo dziadkowie niestety nie żyją - i złożył życzenia. Nie może się doczekać, kiedy babcie go mocno uściskają. Na razie jednak czekamy z synem na prawdziwy i utrzymujący się śnieg. Bo mam wrażenie, że w styczniu ostatnio lepiliśmy bałwana bodaj w 2007 roku.

- Zna pan to stwierdzenie, że dziecko zawsze powie prawdę. Czy syn jest więc już recenzentem pana twórczości?
- Jest na pewno moim kibicem, co mnie cieszy. Gdy widzi mnie w telewizji, po powrocie do domu chwali się, że mnie oglądał. Mam też wrażenie, że doskonale odróżnia emocje wyrażane przez muzykę, więc przy najbliższej mojej autorskiej płycie - kto wie - może będzie moim pierwszym recenzentem.

- Odziedziczył talenty muzyczne po tacie i doczekamy się płyty w ducie junior-senior?
- Nie wiem jeszcze, w jakiej konfiguracji. Może zagra na bębnach, a może na basie? Pod choinkę dostał mały instrument klawiszowy i widzę, że zaczyna bawić się w młodego pianistę, sprawia mu to więcej frajdy niż układanie klocków. Więc czemu w przyszłości nie miałby ze mną nagrać płyty?

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska